Z jednej strony legendarny zespół muzyczny, a z drugiej – producent oświetlenia scenicznego. Na ile taka bezpośrednia współpraca ma wpływ na kształt trasy koncertowej? Jak dochodzi do takich powiązań? Dziś chciałbym się skupić na niecodziennym zestawieniu legendarnej grupy death metalowej Vader z oświetleniem pochodzącym od krakowskiego producenta, firmy Brighter.
Czy warto pisać o legendzie, którą wszyscy znają? Po krótkim namyśle uznałem, że jednak nie wszyscy czytelnicy mogli zetknąć się ze sferą muzyki death metalowej. Zatem Vader jest jedną z tych grup, która zawojowała świat, a jej twórczość dziś uznawana jest za jedną z najważniejszych dla obecnego kształtu polskiego, czy nawet światowego death metalu. Dla osób nieinteresujących się tego typu muzyką przytoczę kilka istotnych faktów. Większość krytyków mówiąc Vader, wypowiada niemal jednym tchem również imię charyzmatycznego frontmana. Peter (Piotr Wiwczarek) jest gitarzystą oraz wokalistą zespołu i odpowiada też za większość kompozycji oraz tekstów. Grupa została założona w Olsztynie w 1983 roku, a inicjatorami byli Zbigniew Wróblewski oraz, wspomniany już, Piotr „Peter” Wiwczarek. Światowa kariera tak naprawdę zaczęła się po zmianach personalnych w składzie oraz nagrania materiału demo w 1989 roku. Znawcy gatunku okrzyknęli zarejestrowany materiał jako najlepiej sprzedające się demo w historii światowego death metalu. To oczywiście otworzyło Vaderowi wszystkie możliwe drzwi, również te prowadzące do uznanych firm płytowych zajmujących się tego typu muzyką.
Potem było już tylko lepiej. Kolejne wydawnictwa zespołu już ponad dwie dekady temu zostały sklasyfikowane przez czasopismo „Billboard” jako jedne z najlepiej sprzedających się w tym kręgu muzyki. Czy można być prorokiem i we własnym kraju? Właściwie tak. Vader został doceniony przez polski przemysł fonograficzny, czego dowodem było przyznanie Fryderyka w 2012 roku. Dziś, po prawie 40 latach, można śmiało powiedzieć, iż Vader zdecydowanie był źródłem inspiracji dla innych twórców muzyki metalowej. W tym gronie można wymienić Decapitated, Dissenter, czy Yattering. Jak w świecie gwiazd death metalu wygląda wizualna strona koncertów? W tym numerze skupię się głównie na klubowych wydarzeniach z udziałem grupy Vader i postaram się opisać historię, jak doszło do zestawienia urządzeń Brighter z widowiskowymi koncertami Vadera. Zanim to jednak nastąpi i skoro ukoronowałem już polskiego prekursora death metalu, to należałoby uzupełnić koronę o berło. Tu do akcji wkracza Brighter. Uważnym czytelnikom zapewne nie umknęły informacje o tej marce publikowane na naszych łamach, a także testy urządzeń, które sam miałem przyjemność kilkukrotnie przygotowywać. Rzeczywiście jest to polska marka i tu bez zbędnej hipokryzji nadmienię, że cała produkcja zlokalizowana jest w Państwie Środka. Czy to dziś może w jakikolwiek sposób szokować? Raczej nie, ponieważ także światowa czołówka producentów oświetlenia nie zawsze lokalizuje produkcję swoich urządzeń w kraju, z którego pochodzi dana marka. Ważna jest raczej logistyka, dotycząca utrzymania jakości produkcji i jej powtarzalności. O wszystkie aspekty działalności Brightera zapytałem Łukasza Gaździka z Wise Clubs, czyli dystrybutora Brighter.
Paweł Murlik, „Muzyka i Technologia”: Zanim zapytam o kulisy dotyczące samej marki Brighter, to może zacznę od najciekawszego wątku: jak właściwie doszło do tego, że urządzenia Brightera znalazły się w zestawie, którego używa Grzegorz Zysiek (realizator oświetlenia grupy Vader)?
Łukasz Gaździk, Wise Clubs: Z tego co pamiętam, to cała historia zaczęła się w momencie, kiedy Grzesiek realizował koncert Vadera w krakowskim klubie Kwadrat. Klub ten jest na stałe wyposażony w urządzenia Brighter. Skontaktował nas wspólny znajomy – Rafał Zych, który pracuje jako oświetleniowiec, można powiedzieć, na stałe dla klubu Kwadrat. Grzesiek w tamtym czasie szukał rozwiązań, które będą dla niego odpowiednie w kontekście trasy Vadera, no i po prostu spodobały mu się nasze urządzenia. Dzięki wspomnianemu, wspólnemu znajomemu Grzegorz trafił do nas. Umówiliśmy się na takie niezobowiązujące spotkanie w Krakowie. Porozmawialiśmy sobie o naszych produktach oraz zaprezentowaliśmy w showroomie możliwości urządzeń Brighter. Od tego się to wszystko zaczęło. Grzegorz wrócił do nas za jakiś czas z propozycją, aby na klubową trasę Vadera pojechały nasze urządzenia. Wybór padł na EYE 900 PRO, czyli washa wyposażonego w 19 diod RGBW o mocy 15 watów każda, z kątem świecenia od 4 do 60 stopni. Jest to model z obrotową tarczą soczewek i dostępem do sterowania każdym modułem LED niezależnie. Drugą partię urządzeń, która pojechała z Grześkiem, stanowiły bardzo mocne pixel bary, czyli urządzenia serii PRO BAR wyposażone w diody o mocy 18W RGBWA+UV z kątem świecenia 25 stopni. Tu również urządzenie ma dostęp do każdej sekcji niezależnie. Są to urządzenia o klasie ochrony IP65 i bezgłośnym, pasywnym chłodzeniu.
PM: Co było głównym kryterium wyboru? Czy sugerowaliście coś Grześkowi, czy po prostu on sam dokładnie wiedział, czego chce?
ŁG: Jeśli chodzi o Eye 900, to po prostu mu się spodobały już wcześniej, natomiast wybór pixel barów był uwarunkowany przestrzeniami, które zwykle Grzegorz ma do dyspozycji w różnych klubach. Musiały więc być to urządzenia na tyle kompaktowe, aby sprawdziły się w warunkach niewielkich scen, ale jednocześnie takie oprawy powinny być zdolne do wykreowania tego… efektu wow.
PM: Czy mógłbyś opowiedzieć trochę o dystrybucji? Rzeczywiście wyposażacie sporą ilość klubów. A jak wygląda współpraca z innymi realizatorami w warunkach koncertowych w kontekście urządzeń Brighter? Czy polska marka może zaistnieć na polskich scenach?
ŁG: To już tak naprawdę się dzieje. Rzeczywiście faktem jest to, że musieliśmy przekroczyć pewną masę krytyczną, aby udowodnić pewne rzeczy. Mam tu na myśli fakty dotyczące realnej pracy. Przykładowo to, że nasze urządzenia są dobre, funkcjonalne i że się nie psują. Nie trzeba wozić czterech case’ów urządzeń zamiennych w razie czego. Takie skojarzenia niestety funkcjonują na rynku w stosunku do marek, które nie są postrzegane jako topowe. Mamy bardzo dobry oddźwięk ze strony realizatorów i bardzo wielu z nich korzysta z Brightera regularnie. Mamy partnerów w firmach rentalowych praktycznie w całej Polsce. Korzystają oni na stałe z tych urządzeń i „święcą na nich” często także tzw. sztuki riderowe. Z naszych urządzeń korzysta również wiele sal, czy ośrodków kultury. Mam tu na myśli instalacje stałe. Udało nam się kilka tygodni temu zorganizować prezentację urządzeń w Warszawie. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele największych firm rentalowych w kraju i realizatorzy pracujący przy dużych realizacjach, w tym również telewizyjnych. Odbyło się dużo rozmów i nasi goście, którzy jeszcze nie mieli okazji pracować z Brighterem, byli zaciekawieni naszymi produktami. W mojej ocenie to samo w sobie jest już odpowiedzią na Twoje pytanie i świadczy o tym, że rozbiliśmy już ten pierwszy mur. Naprawdę w obecnej chwili dużo łatwiej jest rozmawiać. Drugim ważnym faktem jest to, że te urządzenia bronią się same. Po trzecie, wydaje mi się, że czasy, w których przyszło nam żyć, sprzyjają potrzebie poszukiwania nowych rzeczy i nowych rozwiązań.
PM: A jak wyglądają plany? Jaką właściwie założyliście strategię rozwoju?
ŁG: Jeśli chodzi o strategię… Ponoć pasja rodzi profesjonalizm, a profesjonalizm daje jakość. Staramy się, aby to właśnie było widoczne w każdej serii naszych urządzeń. Zdając sobie sprawę z potrzeb rynku, stworzyliśmy serię urządzeń, takich jak naświetlacze, stroboskopy, czy też belki typu ProBar, które są bardzo chętnie wybierane przez naszych klientów. To samo dotyczy Fresneli LED oraz profili w kontekście rynku teatralnego. Wysoka jakość tych produktów pozwoliła nam zainteresować ofertą Brightera profesjonalnych użytkowników. Uważam, że dzięki dużej popularności właśnie tych urządzeń, łatwiej nam jest przekonać odbiorców również do bardziej zaawansowanych, inteligentnych produktów.
PM: Czy na tę chwilę, przy tak dynamicznym wzroście i rozwoju marki, uważasz, że jesteście przygotowani logistycznie do dystrybucji na tak szeroką skalę, również w kontekście supportu serwisowego?
ŁG: Myślę, że zdecydowanie tak. Od samego początku, kiedy zaczynaliśmy z dystrybucją, stawialiśmy na pierwszym miejscu zapewnienie sprawnego supportu serwisowego i utrzymanie powtarzalności urządzeń. To były priorytety do tego, żebyśmy mogli jako marka zaistnieć na rynku. Cały serwis jest realizowany przez nas w krakowskiej siedzibie. Mamy pełne zaplecze serwisowe i części do wszystkich urządzeń. Jeśli zdarzy się, że jakieś urządzenie trafia do serwisu, to jest on bardzo szybko i bardzo dobrze realizowany.
Skoro dowiedziałem się już sporo o działalności Brightera, nadszedł czas na rozmowę z realizatorem oświetlenia legendarnej, metalowej grupy Vader. Ale czy tylko Vadera? Tajniki swojej historii odsłonił przede mną Grzegorz Zysiek.
PM: Grzegorz, myślę, że spora grupa osób w branży zna Cię doskonale, ale pewnie nie wszyscy. Zapytam zatem wprost: jaka jest Twoja historia? Jak trafiłeś do grupy Vader?
Grzegorz Zysiek, realizator oświetlenia Vadera: Realizacją światła zajmuję się od 20 lat. Na stałe współpracuję z zespołami Łzy oraz Vader. Wcześniej współpracowałem również z zespołem Decapitated. Zdarza mi się też realizować na tzw. zastępstwach oświetlenie dla takich grup jak Hunter i Hate oraz na trasach koncertowych innych zespołów, np. Acid Drinkers czy Marduk.
PM: A jak rozpoczęła się Twoja przygoda konkretnie z grupą Vader?
GZ: Tak naprawdę z zespołem Vader od dłuższego czasu spotykaliśmy się ze względu na wspólne trasy z Decapitated. Zdarzało się już wcześniej, że realizowałem światło dla obu zespołów. W którymś momencie muzycy z Vader stwierdzili, że bardzo chętnie podejmą ze mną współpracę. Często, niestety, zdarzało się tak, że poza wspólnymi trasami plany koncertowe Decapitated i Vadera były całkowicie rozbieżne. Ostatecznie w 2019 zrezygnowałem ze współpracy z Decapitated, a rozpocząłem współpracę z grupą Vader.
PM: Skupmy się zatem na współpracy z marką Brighter. Łukasz opowiedział mi dość szczegółowo, jak to się zaczęło. Jak to wyglądało od Twojej strony?
GZ: Przed planowaną europejską trasą klubową, jak i przed planowaną nieco później polską trasą, pojawiła się potrzeba zabrania ze sobą setu oświetleniowego. Zespół Vader nie korzystał wcześniej z takich rozwiązań – nie podróżował ze swoim zestawem oświetlenia. Owszem, bywało tak, że set oświetleniowy pożyczałem od Zbyszka Michury, ale często musieliśmy bazować na tym, czym dysponował klub, co w wielu sytuacjach było problematyczne. Po prostu nie było czym świecić. Muzycy bardzo szybko przekonali się, że również w warunkach klubowych dysponowanie własnym setem oświetlenia ma bardzo duże znaczenie. Póki co członkowie grupy są bardzo zadowoleni z tego pomysłu.
PM: Dlaczego Brighter? Miałem już do czynienia z urządzeniami Brighter, ale trudno porównać testy, które wykonuję dla naszego wydawnictwa, z realną pracę sceniczną. Powiedz szczerze: jak Ci się pracuje z tym setem Brightera? Co było najważniejszym kryterium wyboru akurat takich modeli?
GZ: Hm… w swoim życiu widziałem już sporo urządzeń. Widziałem i takie oprawy, gdzie miałem wrażenie, iż rozpadną mi się w rękach. W przypadku Brightera mam poczucie solidnego wykonania. Szczególne pro bar dzięki swojej klasie szczelności (IP65 – przyp. red.) robi wrażenie… pancernego urządzenia. Rozmawiając z Łukaszem, uprzedziłem go, że trasa z zespołem metalowym będzie prawdziwym chrztem bojowym. Sama wymiana backline’u pomiędzy zespołami potrafi być kolizyjna z rozłożonymi na scenie urządzeniami oświetleniowymi. Teraz, z perspektywy czasu, jednoznacznie mogę powiedzieć, że nie miałem problemów z tymi urządzeniami. Odpowiadając na drugie pytanie, muszę przyznać, że istotne były dla mnie możliwości tych urządzeń. Jak wiesz, wybraliśmy Eye 900Pro i Pro Bar 18IP. Każda z tych opraw ma kontrolę poszczególnych diod w sposób niezależny. Ja osobiście, ze względu na ograniczenia linii DMX, korzystałem z trybów obsługujących gotowe makra efektowe. Jest ich całkiem sporo i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Washe mają szeroki zoom, co także było przydatne w różnych przestrzeniach. Trasa klubowa zawsze wiąże się z ograniczoną ilością miejsca na scenie. Zabrałem zatem niewielki zestaw urządzeń, który świetnie poradził sobie w różnych miejscach. Jaki finalny efekt udało mi się wykreować, można zobaczyć na zdjęciach z tych wydarzeń. Myślę, że użyte na tej trasie urządzenia tak samo dobrze sprawdziłyby się w warunkach dużej, plenerowej sceny – oczywiście w odpowiedniej ilości.
PM: Zatem nie wykluczasz szerszej współpracy i zastosowania urządzeń na większych scenach?
GZ: Nie, nie wykluczam. Tak naprawdę pierwszym wydarzeniem otwierającym polską trasę był koncert w Amfiteatrze MOK w Olsztynie, na którym oczywiście te urządzenia były obecne. Oferta Brightera jest na tyle obszerna, że znalazłem w niej również rozwiązania dla dużych scen. Mam nadzieję, że wkrótce będę miał kolejną okazję do pracy albo z tymi samymi, albo z zupełnie nowymi rozwiązaniami oferowanymi przez Brighter.
PM: Jeśli rzeczywiście są plany, aby stworzyć jeszcze większy zestaw koncertowy oparty na marce Brighter, to przyznam szczerze, że chętnie zobaczyłbym taki koncert również z wykorzystaniem np. TimeCode’u. A właśnie! Posiłkujesz się takimi rozwiązaniami?
GZ: Co do TimeCode’u, to rzeczywiście kiedyś był taki pomysł w Decapitated. Ale szybko umarł ze względu na warunki pracy. TimeCode ma sens, jeśli każdy następny koncert jest na tym samym lub bardzo podobnym secie. Tu, w metalowym światku, jest to praktycznie niemożliwe. Jeżdżąc wcześniej z Vaderem bez własnego zestawu nie miało to kompletnie racji bytu. Teraz, mając Brightera, ma to sens, tyle że osobiście nie jestem przekonany do takich rozwiązań. Ja po prostu lubię świecić „z ręki”. Lubię poznać na tyle materiał, aby się czuć bezpiecznie i wiedzieć, co się za chwilę wydarzy. Dla mnie osobiście to jest właśnie granie live. Tak jak zespół gra na żywo, tak i ja gram na żywo.
PM: Oprawy stanowią zdaje się najważniejszą część tego, co jako realizator zaplanujesz na daną trasę, ale ciekawi mnie też jak wygląda Twój lightplot. Czy ustalając taką trasę, korzystasz z projektów opartych na plikach przestrzennych?
GZ: Nie, nie korzystam z tego typu projektów. Inaczej wygląda to, jeśli chodzi o zespół Łzy, a zupełnie inaczej, jeśli chodzi o rynek bandów metalowych. Tu trzeba zmienić swoje myślenie o 180 stopni i należy sobie zdać sprawę z faktu, iż każdy klub wygląda zupełnie inaczej. W dużej ilości przypadków, jak już wspomniałem, jest po prostu mało miejsca. Projektowanie tego typu nie sprawdziłoby się praktycznie w większości przypadków. Owszem produkcje o większych budżetach – takich, jakimi dysponuje np. Sabaton, gdzie planuje się całą produkcję włącznie z własną sceną – to zupełnie inna sprawa. Wtedy rzeczywiście można przysiąść nad projektami.
PM: Wracając do Brightera… opowiedziałeś już, z jakich konkretnie opraw korzystasz, ale co jest sercem systemu? Jakiego sterownika używasz?
GZ: Właściwie od początku swojej pracy korzystam z Avolites. Dlaczego? Ma to związek z zespołem Łzy. Moja droga do realizacji oświetlenia to trochę dzieło przypadku. Członkowie zespołu Łzy to tak naprawdę moi koledzy ze szkoły. W którymś momencie zaproponowali mi współpracę. Szybko ze zwykłego technika sceny zostałem wrzucony na głęboką wodę, ale w pewnym momencie postawiłem wszystko na jedną kartę. Zainwestowałem w siebie, zainwestowałem w szkolenia i tak to się potoczyło. W tamtym czasie, kiedy już doszło do realnej współpracy, zespół Łzy miał Avolites Pearl. Nieśmiertelną, z drewnianymi bokami. Wszyscy wiedzieli, że jak ja przyjeżdżam, to na pewno pojawi się ta Perła. Teraz też korzystam z Avolites w wersji z wingiem i z dotykowym ekranem. Całość jest zabudowana w case. Bardzo ergonomiczny i fajny zestaw. Nic więcej nie jest mi potrzebne.
Cóż można dodać do tej niezwykłej historii? Trochę to połączenie Vadera z Brighterem wygląda na dzieło przypadku, ale czy na pewno? Czy to nie dzięki pracy menadżerów związanych z Brighter, klub Kwadrat w Krakowie został wyposażony właśnie w tę markę? Gdyby tak się nie stało, być może Grzegorz wykorzystałby zupełnie inny pomysł na koncerty Vadera? Tak czy inaczej ja osobiście kibicuję temu, by realizatorzy nie ulegali schematom dotyczącym doboru sprzętu i mieli za partnerów osoby, które wierzą w rozwój polskiego rynku oświetleniowego. Powodzenia!
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Adam Sieklicki, Archiwum MOK Olsztyn