Chyba wszyscy inżynierowie, i to z różnych dziedzin, zgodzą się ze mną, iż transmisje bezprzewodowe nawet w XXI wieku niosą za sobą dużo większe ryzyko dotyczące zakłóceń w kontekście sterowania czymkolwiek, niż sterowanie oparte na przewodach. Przypominam sobie taką historię z byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu: jakiś czas po awarii postanowiono wysłać w miejsca ze śmiertelnym natężeniem promieniowania robota, który zwykle służył saperom do rozbrajania na odległość niebezpiecznych ładunków. Okazało się, że poziom napromieniowania jest tak wysoki, że operatorzy nie byli w stanie zdalnie, drogą radiową sterować tym urządzeniem. Myślę, że każdy z nas mógłby opowiedzieć „milion historii” o tym, jak transmisja radiowa może być nieprzewidywalna w określonych warunkach. Innymi słowy, nie da się wyeliminować, a wcześniej przewidzieć, wszystkich czynników, które mogą mieć wpływ na jej skuteczność.

Całkowicie bezprzewodowy, akumulatorowy naświetlacz typu PAR ze źródłami LED RGBA

A jednak… Chyba każdy z nas sięga po takie rozwiązania i czasem okazują się one zbawienne! Dlaczego? Tu mógłbym podjąć się próby wymienienia najważniejszych elementów. Czas montażu, dostępność do miejsca, gdzie ma stanąć oprawa oświetleniowa, brak możliwości ułożenia przewodów oraz odległość. Niektóre firmy specjalizujące się w bezprzewodowych transmisjach sterowania oprawami oświetleniowymi oferują rozwiązania, które działają przy odległościach idących w setki metrów. W tym numerze, co prawda, nie będę testował takich wariantów, ale nie bez powodu sięgnąłem po Freedom Par Quad w wersji 4. Choć opis producencki może sugerować, że to oprawa przeznaczona dla samoobsługowych zespołów muzycznych i DJ-ów, to ja spróbowałem użyć jej w warunkach teatralnych. Jakie wnioski? To postaram się opisać dość szeroko poniżej. W tym miejscu warto tylko nadmienić, że Freedom Par nie jest odosobnionym produktem, dającym wolność i niezależność poprzez możliwość sterowania bezprzewodowego oraz ze względu na fakt, że urządzenia te mają własne wbudowane źródła zasilania. Freedom to dość pokaźna seria firmy Chauvet. Właściwie znajdziemy w niej i urządzenia do pracy studyjnej, estradowej i do oświetlania architektonicznego.

Oprawy Chauvet DJ Freedom Par Quad 4 były istotnym elementem oprawy wizualnej spektaklu tanecznego „Frank” w reżyserii Tomasza Ciesielskiego. (fot. Mariusz Marciniak)

Frank część II
Przy okazji jednego z wcześniejszych moich testów (Chauvet Professional WELL STX 360) wspomniałem, że wraz z dystrybutorem – firmą LTT podjęliśmy wyzwanie polegające na aranżacji oświetleniowej spektaklu teatralnego, odbywającego się poza scenami i miejscami przeznaczonymi do takich zadań. Ogólnie mam tu na myśli aule, sale gimnastyczne i przestrzenie postindustrialne. W takich miejscach, cztery oprawy Chauvet DJ Freedom Par Quad-4 IP miały kluczową rolę w całym zestawie aparatów oświetleniowych. Postanowiłem umieścić je w rogach sceny na podłodze w kierunkach diagonalnych z wysokością ustawioną pod konkretnym kątem. W praktyce miały okiełznać postacie mniej więcej w środku wyznaczonej sceny. Zabieg okazał się dość udany, a spektakl, o  którym myślę, nosi tytuł „Frank” i został wyprodukowany przez łódzki Teatr Nowszy.

Zastosowanie testowanych opraw jest bardzo szerokie i niezależnie od sytuacji gwarantują one wysokiej jakości efekt.

Co kryje Quad-4?
Oprawy dostarczył kurier. Po rozpakowaniu kartonu ochoczo chwyciłem stylową, oryginalną torbę z napisem Chauvet DJ, która to miała zawierać cztery sztuki Par Quad. I tu nastąpiło pierwsze zaskoczenie. Ta materiałowa torba okazała się…. ciężka. Kiedy ją otworzyłem i wydobyłem pierwsze urządzenie, wszystko stało się jasne. To oprawa do zadań specjalnych. Żadnych kompromisów. To solidna, metalowa obudowa, niezawierająca grama plastiku. Waga tego niewielkiego urządzenia, która wynosi 3,6 kilograma, miała też świadczyć o pojemności baterii. I rzeczywiście, po całych dniach prób nie zdarzyło mi się, aby któraś oprawa przestała działać. Producent gwarantuje, że w trybie multicolor Quad będzie funkcjonować przez 8 godzin, a przy użyciu pojedynczych kolorów nawet do 20 godzin. W kontekście używania zasilania bateryjnego należałoby wspomnieć, że pełne naładowanie baterii nie powinno trwać dłużej niż 7 godzin. Jeśli mamy jednak możliwość zewnętrznego zasilania, to pomimo klasy szczelności IP 54 dostęp do złącza i wyświetlacza oraz włącznika jest bardzo prosty.

Solidna, metalowa obudowa, niezawierająca grama plastiku – żadnych kompromisów.

Wystarczy unieść klapkę na szycie urządzenia. Uniesienie tej osłony oraz podłączenie przewodu nie koliduje w żaden sposób z dalszą eksploatacją oprawy. Prócz tego obudowa jest wyposażona w sprytną podstawę, która jest integralną częścią obudowy. Można ją ustawiać w taki sposób, aby Par Quad był uniesiony pod odpowiednim kątem. Właściwie oprawa może pracować w każdym wariancie położenia. Może zostać również zamontowana na kratownicy scenicznej, za pomocą uchwytu. Częstym pomysłem na tego typu urządzenia jest wstawienie go do środka wspomnianej kratownicy, np. do słupa. W ten sposób, nawet i konstrukcje sceniczne mogą zostać zupełnie inaczej wyeksponowane. Skoro Quad potrafi pracować długie godziny, to co stanowi źródło światła? Są to cztery czipy, a każdy zawiera 5-watowy moduł RGBA. Szczerze? Chyba bardziej lubię oprawy w konfiguracji właśnie RGBA niż RGBW. Ale to kwestia gustu. Diody są przystosowane do pracy z różnymi rejestratorami wideo. Raczej „nie będą migotać”, ponieważ PWM wynosi 1200 Hz. Oprawa generuje 2464 luksy przy odległości 2 metrów, a kąt świecenia wynosi 29 stopni.

Dostęp do złącza i wyświetlacza oraz włącznika jest bardzo prosty. Wystarczy unieść klapkę na szczycie urządzenia.

Jak wygląda wolność?
Ta wolność użycia opraw bez przewodów ma kilka twarzy. Ja osobiście użyłem oryginalnego produktu Chauvet, czyli D-Fi Hub. To kompaktowe urządzenie wyposażone w złącza DMX może być zdefiniowane jako nadajnik lub odbiornik. Działa chyba w najpopularniejszym ostatnio paśmie, czyli 2,4 GHz, ale producent zabezpieczył stabilność pracy i samej transmisji. Na pokładzie D-Fi zaimplementowano funkcję „auto”, która jest w stanie wybrać najlepszą w danym momencie częstotliwość i zsynchronizować do niej urządzenia odbiorcze. Co do obsługi i ustawień, to chyba nie mam nic do dodania. Zajęło mi to może z minutę i oprawy natychmiast zaczęły pracować w trybie bezprzewodowym. Co ciekawe, nie zauważyłem żadnej niepokojącej latencji, nawet przy dynamicznych zmianach pozycji dimmera. Jak wspominałem, to jednak jeden z możliwych wariantów sterowania. Z pewnością interesującą opcję stanowi kompatybilność z pierwszą generacją Freedom Par i możliwa praca opraw z definicjami Master/Slave. Jest dostępne też równie proste rozwiązanie w postaci pilota. Chauvet produkuje takowy pod nazwą IRC-6. Bardziej wymagający kreatorzy przestrzeni mogą też skorzystać z aplikacji FlareCON, która została stworzona do sterowania bramką sprzętową o podobnie brzmiącej nazwie, czyli FlareCON Air. Obecnie Chauvet oferuje takie rozwiązanie również dla innych opraw, pod nazwą FlareCON Air2.

Oprawa jest wyposażona w sprytną podstawę, która jest integralną częścią obudowy. Można ją ustawiać w taki sposób, aby Par Quad był uniesiony pod odpowiednim kątem.

Przyszłość
Ostatnio jeden ze znajomych opowiadał mi o pewnym trendzie: powstają podmioty gospodarcze opierające się całkowicie na bezprzewodowych rozwiązaniach. Wyobraźmy sobie skromną oprawę tzw. hotelowej imprezy branżowej. I owszem duże marki pozwalają sobie na zrobienie ich z pełnym rozmachem, również w aspekcie scenicznym. Ale jest też przecież szereg małych firm, które chciałyby wynająć kilka opraw oświetleniowych i skromny sprzęt nagłośnieniowy. Przy odpowiedniej konfiguracji za pomocą aplikacji, Wifi i BT szybko okazuje się, że sprzęt może obsłużyć każdy. I tu na rynku pojawiają się firmy oferujące takie bezprzewodowe pakiety dla organizatorów skromnych imprez. To samo dotyczy samodzielnych muzyków, DJ-ów i innych artystów, którzy skupiają swoją pracę raczej na kameralnych scenach. W moim przypadku udowodniłem sobie i innym, że tego typu oprawy mogą mieć praktyczne zastosowanie na deskach teatralnych, a także wszędzie tam, gdzie brak infrastruktury scenicznej i ograniczenia czasowe nie pozwalają na zastosowanie innych rozwiązań. Stąd serię Freedom uważam za bardzo ciekawą i z pewnością będę do niej wracał.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia