Focusrite to modelowy przykład tego, jak można z sukcesem rozwinąć przedsiębiorstwo w branży muzycznej – mając odpowiednie kontakty, umiejętności, doświadczenie, a przede wszystkim, coś wartościowego do zaoferowania. Brytyjska firma powstała w 1985 roku, a jej założycielem był Rupert Neve, który od razu otrzymał zamówienie na przedwzmacniacze mikrofonowe, korektory i inne elementy dla stołu mikserskiego w studiu AIR (należącym do samego George’a Martina). Cztery lata później Phil Dudderidge odkupił udziały i zaczął rozwijać ofertę. Już w XXI wieku firma sukcesywnie przejmowała inne przedsiębiorstwa, co doprowadziło do powstania holdingu Focusrite Group, który dziś jest prawdziwym potentatem na rynku. A markę kojarzymy chyba przede wszystkim z wieloma znakomitymi interfejsami audio, adresowanymi do różnych grup odbiorców – poczynając od pracujących w domu twórców, po największe studia nagraniowe. W tym artykule przyjrzymy się zatem debiutującej właśnie na rynku czwartej generacji serii Scarlett.

Scarlett 4i4 czwartej generacji doskonale sprawdzi się w każdych warunkach, także w domowej pracowni muzyka, kompozytora czy realizatora.

Wspomniana przed chwilą seria pełni w ofercie firmy szczególną rolę, charakteryzując się znakomitą jakością brzmienia, świetnymi preampami i walorami, których oczekuje się od sprzętu studyjnego. W jej skład wchodzą zarówno proste modele, jak i bardziej zaawansowane, z wieloma wejściami, wyjściami – analogowymi, cyfrowymi itp. Scarlett trudno pomylić z innym sprzętem, także ze względu na charakterystyczną kolorystykę, w której dominują elementy… szkarłatne (jakże by inaczej). Interfejsy te stały się już standardem, możemy je spotkać w wielu miejscach – i choć trudno w to uwierzyć, są z nami już od dłuższego czasu, bo właśnie na rynku debiutuje ich czwarta generacja. W chwili gdy powstał ten tekst należały do niej trzy modele: Solo, 2i2 oraz 4i4, którym się właśnie zajmę. Oczywiście, można się spodziewać, że wkrótce dołączą do nich kolejne urządzenia. I od razu trzeba zaznaczyć, że w przypadku wymienionych przed chwilą modeli nie mamy do czynienia jedynie z jakimś drobnymi udoskonaleniami, ale często bardzo poważnymi zmianami, które sprawiają, że interfejsy wchodzą na zupełnie nowy poziom. Są zatem nowe przedwzmacniacze na wejściach Combo (XLR/TRS, akceptujące zarówno sygnały mikrofonowe, jak i liniowe), charakteryzujące się wyjątkowo niskim poziomem szumu, znakomitą precyzją i regulacją wzmocnienia, której zakres wynosi aż 69 dB. Także uniwersalne wejścia liniowe (Hi-Z, pozwalające także na bezpośrednie podłączenie wielu instrumentów, jak choćby gitary) czy też konwertery pochodzące z najwyższych modeli RedNet i pracujące z maksymalną częstotliwością wynoszącą 192 kHz, przy rozdzielczości 24-bitowej. Nowy, udoskonalony jest także wzmacniacz słuchawkowy, dzięki czemu użytkownik będzie mógł cieszyć się doskonałym dźwiękiem bez względu na to, czy korzysta ze studyjnych monitorów czy słuchawek. Pojawiły się także bardzo przydatne funkcje, ułatwiające uzyskanie optymalnych rezultatów, jak choćby Auto Gain. Nie trzeba samemu szukać najbardziej odpowiedniego poziomu wejściowego, wystarczy nacisnąć odpowiedni przycisk i dostarczyć próbkę dźwięku na wejście (poprosić wokalistę o zaśpiewanie z oczekiwaną dynamiką, zagrać na instrumencie itp.), a urządzenie ustawi poziom. Możliwe jest także wykonanie tego dla sparowanych ze sobą wejść, gdy np. nagrywa się w stereo. Kolejną z tych funkcji jest Clip Safe, która działa w taki sposób, że aktualny poziom dźwięku jest cały czas analizowany pod kątem tego, czy nie spowoduje przesterowania, obcinania szczytów przebiegu itp. Innymi słowy – sygnał jest próbkowany z częstotliwością 96 kHz (do czego służy osobny konwerter), a jeśli tylko okaże się, że istnieje ryzyko przesterowania, poziom jest automatycznie obniżany, ale w bardzo inteligentny sposób, co sprawia, że nie dochodzi do kompresji, pogorszenia zakresu dynamiki – nie mamy też wrażenia pompowania dźwięku – po prostu cały czas zachowana jest jego naturalna postać. Omawiana funkcja działa bardzo szybko i tylko wtedy, gdy jest to konieczne, spełnia zatem rolę swego rodzaju bezpiecznika. Jest to przydatne w sytuacji gdy nagrywa się źródła charakteryzujące się relatywnie dużą nieprzewidywalnością poziomów szczytowych. Z jednej strony chce się uzyskać optymalny odstęp od szumu, dobrą dynamikę, ale z drugiej może się okazać, że wokalistka dozna nagłego przypływu sił witalnych i zaśpiewa o tych parę decybeli głośniej, co dla nagrania okaże się fatalne w skutkach. Take jest muzycznie idealny, tylko w jakimś miejscu doszło do paskudnego przesterowania. W normalnych warunkach trzeba by powtórzyć cały fragment, ale aktywując tę funkcję, zyskuje się gwarancję, że w razie czego uratuje nagranie. I od razu dodam, że sprawdzając jej działanie w praktyce, byłem zaskoczony (mile oczywiście) jej skutecznością. Zarówno Auto Gain, jak i Clip Safe mają odpowiednie przyciski na panelu 4i4, mogą być także uruchomione z poziomu programu kontrolnego. A ten, Focusrite Control 2, dla czwartej generacji otrzymał zupełnie nową wersję, co więcej – dostępną teraz w także w języku polskim.

Lewa część panelu czołowego, z wejściami Combo i przełącznikami

Przyjrzę się omawianemu interfejsowi z zewnątrz, bowiem w porównaniu z poprzednią generacją od razu da się zauważyć wiele zmian. Urządzenie jest wyższe, dzięki czemu możliwe stało się nieco inne ułożenie elementów na panelu czołowym. Generalnie jest 4i4 jest nieduży i stosunkowo lekki, ale też sprawia wrażenie bardzo solidnego. Typowa dla tej marki jest kolorystyka i wzornictwo, moim zdaniem bardzo udane, ustawiające interfejsy Focusrite w gronie tych najładniejszych na rynku. To oczywiście rzecz gustu, a wygląd nie ma wpływu na walory użytkowe, ale na szczęście 4i4 brzmi równie dobrze jak się prezentuje, a może i dużo lepiej. Na panelu czołowym jest teraz więcej przycisków, które służą do włączenia zasilania Phantom (48 V), wspomnianych funkcji Auto Gain i Clip Safe czy też Air (o której już za chwilę), przełączania gniazd liniowych w tryb instrumentalny itd. Przyciski są podświetlane, a kolor zmienia się w zależności od tego, czy dana funkcja jest włączona, czy nie. Z przodu znajdziemy dwa wejścia typu Combo, czyli łączące w sobie XLR i TRS, enkodery poziomów (które zastąpiły potencjometry), a także duży potencjometr poziomu wyjściowego i gniazdo słuchawkowe z własną regulacją wzmocnienia. Z tyłu obudowy ulokowano parę wejść liniowych/instrumentalnych, cztery wyjścia – wszystkie te gniazda to TRS montowane do płyty głównej, nie panelu (co zresztą dotyczy każdego w 4i4 i jest typowe dla tej klasy urządzeń), interfejs MIDI (jedno wejście i jedno wyjście), slot zabezpieczenia przeciw kradzieży Kensington Lock i wreszcie dwa gniazda USB-C. Ten typ łącza jest już od dłuższego czasu standardem w produktach Focusrite, ale w przypadku modelu 4i4 wprowadzono pewną nowość – otóż zamiast jednego USB-C są dwa, przy czym drugie służy do podłączenia zasilacza sieciowego. Opcjonalne rozdzielenie transmisji sygnału audio i zasilania może mieć korzystny wpływ na wiele spraw, jak choćby wydajność i stabilność interfejsu, zwłaszcza gdy będzie się używać zasilania Phantom na wejściach mikrofonowych. Sam zasilacz wygląda na bardzo porządny, ma zamocowany na stałe solidny kabel. Można podłączyć 4i4 tylko do komputera i zasilać go w ten sposób, dodatkowe gniazdo jest – co przed chwilą podkreśliłem – opcją. W zestawie jest ponadto kabel USB-C/USB-A. A skoro już o zawartości pudełka, znajduje się w nim już tylko broszurka z instrukcjami dotyczącymi bezpieczeństwa (których nb. chyba prawie nikt nie czyta, a może szkoda…). Pełna instrukcja obsługi jest stronie producenta, co warto podkreślić – dostępna jest także w wersji polskiej (tłumaczenie ewidentnie zrobione za pomocą translatora, jest więc toporne i miejscami wręcz komiczne – osobom znającym dobrze angielski polecałbym jednak wersję oryginalną). Po zarejestrowaniu interfejsu na stronie producenta, co należy poprzedzić założeniem swojego konta, uzyskuje się dostęp do szeregu darmowych dodatków, zarówno wtyczek, jak i samodzielnych programów. Mamy tu zatem  Ableton Live Lite, pakiet Hitmaker Expansion, który zawiera takie narzędzia jak wtyczki auto-tune (Antares), cztery pogłosy Relab, Sonnox VoxDoubler, emulator wzmacniacza gitarowego Marshall Silver Jubilee 2555, a także wirtualne instrumenty, jak samplowany fortepian XLN Audio Addictive Keys Studio, Native Instruments MASSIVE, wtyczkę z dźwiękami perkusji, czyli XLN Addictive Drums 2 i wreszcie zestaw wtyczek przydatnych w procesie miksowania, jak Bx_console Focusrite SC (emulujące przedwzmacniacze i całe tory konsolety mikserskiej – a mówimy tu o początkach marki i produktach tworzonych dla studia AIR), Red 2 & 3 Plugin Suite (korektory i kompresory) czy FAST Balancer – narzędzie wykorzystujące sztuczną inteligencję do optymalizacji miksu. Obok darmowych bonusów dla nabywcy interfejsu jest też opcja trzymiesięcznego okresu użytkowania programu Pro Tools Artist. Pakiet programowy jest zatem naprawdę bogaty i niewątpliwie podnosi wartość samego urządzenia, bo kupując je otrzymujemy coś więcej.

Tylna ściana interfejsu, ze wszystkimi wyjściami, łączami MIDI, USB i parą wejść liniowych

Instalacja interfejsu jest bardzo prosta i intuicyjna, na marginesie dodam, że na pewno warto sprawdzić na stronie producenta wymagania systemowe, które nie są wygórowane, choć trzeba się liczyć, że starsze wersje systemów operacyjnych wykluczają pracę ze Scarlett 4i4. Podłącza się urządzenie do komputera i pojawia się ono jako masowa pamięć zewnętrzna. Dwukrotne kliknięcie na ikonę otworzy w przeglądarce bardzo przydatne narzędzie Easy Start, które krok po kroku przeprowadza przez proces instalacji. Focusrite Control 2 pobiera się ze strony producenta, konieczna jest jednak pewna uwaga – jeśli w ramach jednego komputera planuje się korzystać z dwóch różnych interfejsów Scarlett – np. pracuje się na laptopie i w studiu ma się większy model którejś ze starszych generacji, zaś na koncerty zabiera się właśnie 4i4 czwartej, to trzeba pamiętać, że program kontrolny w nowej wersji jest kompatybilny wyłącznie z najnowszą generacją. Warto zresztą poświęcić nieco uwagi na przeczytanie różnych poradników dostępnych na stronie Focusrite, bowiem dzięki temu w pełni skorzysta się z potencjału oferowanego przez omawiane urządzenie. Szczególnie polecam zapoznanie się z artykułem na temat optymalizacji ustawień systemu operacyjnego komputera. Poszczególne kroki opisano bardzo czytelnie i każdy może je wykonać we własnym zakresie. Kluczowe będzie także odpowiednie ustawienie wielkości bufora – nie ma tu jednej, zawsze sprawdzającej się wartości, ale też trzeba sobie zadać pytanie o tryb pracy, jak i do czego planuje się wykorzystać interfejs. Scarlett 4i4 należy do kategorii tych jeszcze w miarę prostych urządzeń, zatem można założyć, że w gronie potencjalnych użytkowników znajdą się nie tylko muzycy, realizatorzy dźwięku, producenci, ale także twórcy treści internetowych, jak podcasty, vlogi itp. A oni niekoniecznie są specjalistami w branży audio i produkcji muzycznych. Omawiany model jednak doskonale nadaje się nie tylko dla zaawansowanych, ale także początkujących. Dostaną w swoje ręce urządzenie gwarantujące studyjną, doskonałą jakość dźwięku i jednocześnie łatwe w obsłudze. Kończąc zaś kwestię współpracy z komputerem, dodam jeszcze, że interfejs koniecznie należy podłączyć do osobnego gniazda USB. Nie może on współdzielić magistrali z niczym innym, zatem wszelkiego rodzaju huby USB po prostu odpadają.

Interfejs graficzny programu Focusrite Control 2

Jak już wspomniałem wcześniej, czwarta generacja serii Scarlett została wyposażona w zupełnie nowe przedwzmacniacze, oferujące imponujący zakres wzmocnienia (69 dB), co jest doskonałym wynikiem. Konsekwencją tego jest zastosowanie cyfrowego sterowania – to zasadnicza różnica w porównaniu z poprzednią generacją – i ten fakt ma swoje odbicie na panelu interfejsu. Zamiast potencjometrów mamy zatem enkodery z podświetlaną obwódką, która spełnia dwie funkcje. Po pierwsze informuje nas jak bardzo podkręciliśmy sygnał wejściowy, po drugie zaś jaki jest jego poziom – sygnalizacja jest dynamiczna i podświetlenie reaguje na zmiany. Oczywiście jest to sygnalizacja mało precyzyjna, ale i tak pomocna, a bardziej szczegółowe dane uzyska się w oprogramowaniu kontrolnym. Co prawda nadal nie będzie wiadomo, o ile wzmacnia się sygnał wejściowy, ale przynajmniej uzyka się precyzyjny miernik wysterowania i aktualizowane wartości liczbowe poziomu dźwięku. I rzecz dla wielu użytkowników istotna – poziomy wejściowe możemy ustawić także w programie, co jest tożsame z wykonaniem tego za pomocą enkoderów. To właśnie jedna z zalet cyfrowego sterowania. Dzięki nowym przedwzmacniaczom uzyskano znakomite parametry wejść mikrofonowych, jak zakres dynamiki wynoszący 116 dB, poziom THD+N wynoszący -100 dB (@ 8 dB), maksymalny poziom wejściowy 16 dBu czy też wspomniany zakres wzmocnienia wynoszący 69 dB. Oczywiście wszystkie elementy omawianego interfejsu oferują znakomite parametry, co jest zasługą bardzo przemyślanej i udanej konstrukcji i zastosowania wysokiej jakości komponentów. Konwerter analogowo-cyfrowy charakteryzuje się zakresem dynamiki 120 dB i THD+N na poziomie -110dB, z kolei cyfrowo-analogowy ma dynamikę 130 dB i THD+N -115dB. Częstotliwości próbkowania wynoszą 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, względnie 192 kHz, z rozdzielczością 24 bitów. Pasmo przenoszenia obejmuje zakres od 20 Hz do 20 kHz. Pozostałe wejścia także charakteryzują się znakomitymi parametrami, jak zakresem dynamiki wynoszącym 115.5 dB (dla wejść liniowych Combo), 115.5 dB (dla wejść liniowych z tyłu), czy 113 dB (dla tylnych wejść w trybie instrumentalnym), Zakres regulacji poziomu dla wejść liniowych jest równie imponujący jak mikrofonowych, czyli 69 dB, dla instrumentalnych niewiele mniejszy, bo wynoszący 62 dB. Wyjścia liniowe oferują dynamikę wynoszącą 120 dB, THD+N na poziomie -112 dB oraz maksymalny poziom wyjściowy 16 dBu. Wyjście słuchawkowe (a pamiętajmy, że ma ono zupełnie nowy wzmacniacz) ma zakres dynamiki 112 dB (@ 33 Ω), względnie 115dB (@ 300 Ω). Oczywiście walory brzmieniowe każdego urządzenia audio nie są prostą pochodną wyrażonych liczbowo danych technicznych. Nie decybel w tę, czy w inną stronę decyduje o tym, czy mamy do czynienia z produktem najwyższej klasy. To suma wielu składowych i ostateczny werdykt bazuje na tym, jak dana rzecz sprawdza się  praktyce. Ale akurat w przypadku Scarlett 4i4 najnowszej generacji jest on zdecydowanie pozytywny. Wszystko jest odpowiedniej jakości, by zagwarantować uzyskanie doskonałego dźwięku. Nie ma mowy o jakichś kompromisach, pominięciu czegokolwiek, co mogłoby negatywnie odbić się na brzmieniu.

Mikser w programie Focusrite Control 2

Scarlett 4i4 w praktyce
Testowany interfejs należy do kategorii mniejszych, oferując w sumie 4 wejścia i tyle samo wyjść – wyłącznie analogowych, nie znajdziemy tu zatem gniazd S/PDIF, ADAT czy innych. Ale to po prostu taka kategoria urządzeń. I w swojej klasie jest on niewątpliwie wyróżniającym się modelem. Do kogo przede wszystkim jest adresowany? Domowych studiów, w których dokonuje się nagrań mniejszej liczby źródeł, względnie każde utrwala osobno na ścieżkach DAW. W omawianym wypadku możemy skorzystać z maksymalnie dwóch mikrofonów (chyba, że użyjemy zewnętrznego preampu i wykorzystamy także wejścia liniowe), względnie z czterech monofonicznych wejść liniowych, albo dwóch par stereo i dwóch wejść instrumentalnych. Mając do dyspozycji cztery wyjścia w praktyce, będziemy w stanie realizować materiał w postaci stereofonicznej, względnie kwadro. Scarlett 4i4 sprawdzi się także jako mniejszy interfejs w regularnym studiu nagraniowym (np. jako uzupełnienie większego), w radiu, w zestawie koncertowym muzyka, na przykład pianisty korzystającego z instrumentów wirtualnych. Walory nowego interfejsu Focusrite docenią także twórcy treści internetowych, autorzy podcastów, vlogów, prowadzący radio internetowe, grający na żywo przez Internet (solo, czy zdalnie z innymi muzykami), realizatory dźwięku w mniejszych produkcjach filmowych, reklamowych itp. Mimo niewielkich rozmiarów i ograniczonej liczby gniazd jest to bowiem w pełni profesjonalny interfejs z dźwiękiem studyjnej jakości – wyznacznikiem standardów współczesnych produkcji audio.

Znajdujące się z przodu wejścia (wyposażone w znakomite przedwzmacniacze) akceptują zarówno sygnały z mikrofonów, jak i liniowe. (fot. D. Mazurowski)

Pracując z omawianym interfejsem, trzeba przyzwyczaić się do enkoderów w sekcji przedwzmacniaczy, a przede wszystkim sposobu prezentacji ustawień. Gdy zacznie się którymś obracać, kolor podświetlenia zmieni się na biały, a jego zakres wskaże wzmocnienie – jeśli zatem świecić się będzie połowa okręgu, to będzie ono na poziomie 50% pełnego zakresu. Gdy już zakończy się ustawianie i na wejściu będzie obecny jakiś sygnał, wówczas jego poziom zostanie pokazany jako zakres na okręgu, zaś kolor będzie informował o aktualnej sytuacji. Zielony oznacza bezpieczny zapas dynamiki, żółty zbliżanie się do kresu skali, a czerwony przesterowanie i obcinanie szczytów. Oczywiście w Focusrite Control 2 widać wirtualne wskaźniki wysterowania ze znacznie bardziej precyzyjnymi danymi, aczkolwiek nadal nie wiadomo, o ile wzmocniono materiał wejściowy – może dla wielu użytkowników nie jest to istotna informacja, ale jej uwzględnienie w programie nie powinno stanowić problemu i mam nadzieję, że producent w nowej wersji to poprawi. Jak już wspomniałem wcześniej, wejścia można ustawiać osobno, ale także sparować ze sobą, gdy są w planie nagrania stereofoniczne (z dwóch mikrofonów na przykład). Generalnie na panelu interfejsu przyciski są wspólne dla obu przedwzmacniaczy, ale za pomocą SELECT wybieramy jeden z nich. Z kolei przytrzymanie go przez dłuższą chwilę powoduje ich sparowanie. Wszystkie operacje dostępne na panelu można także wykonać za pomocą Focusrite Control 2 i wówczas będzie się mieć lepszy przegląd sytuacji. Zdalne sterowanie – także poziomem wzmocnienia – jest bardzo wygodne, bo skoro i tak pracuje się w komputerze, to w ogóle nie trzeab dotykać samego urządzenia. Pomijając ustawienie globalnego poziomu wyjść czy wzmocnienie w słuchawkach. Na panelu czy w programie przełącza się także wejścia liniowe w tryb instrumentalny, by nagrać źródła wyposażone w przetworniki – jak gitary, skrzypce itp. Także funkcję Auto Gain można aktywować na dwa sposoby, a w Focusrite Control 2 widać odliczanie czasu i wiadomo, w którym momencie cały proces się zakończy. Ustawienie optymalnego poziomu jest możliwe osobno dla każdego wejścia, ale także jednoczesne, co jest bardzo wygodne w przypadku, gdy chce się za jednym podejściem nagrać jakiś instrument i partię wokalną. Albo dwa głosy w przypadku wywiadu itp. Podczas testów z różnymi źródłami przekonałem się, że Auto Gain bazuje na średniej mocy sygnału audio (RMS), jednocześnie zachowując bezpieczny zapas dynamiki – nawet większy niż sam by ustawił, bo zwykle dochodziłem do wniosku, że dodałbym ze 3 dB i nadal wszystko byłoby w porządku. Czy to oznacza, że omawiana funkcja jest zbyt zachowawcza? Moim zdaniem nie, po prostu inteligentnie uwzględnia wszystkie zmienne i potencjalne skoki poziomu, by zagwarantować nam pełne bezpieczeństwo. Należy oczywiście pamiętać, że skuteczność Auto Gain jest uzależniona od tego na ile miarodajna będzie dostarczona podczas kalibracji próbka. Jeśli planujemy nagrać głos, czy instrument, zadbajmy o to, by podczas tego procesu zabrzmiały one mniej więcej tak, jak potem w trakcie nagrania. W razie jakichś wątpliwości, obaw, że mimo wszystko realny poziom może okazać się znacząco wyższy, warto rozważyć aktywację funkcji Clip Safe, która działa bardzo skutecznie i szybko, a przy tym nie wpływa na walory materiału audio. Tak naprawdę można włączać ją za każdym razem, pamiętając o tym, że zadziała tylko jeśli poziom okaże się za wysoki i może dojść do przesterowania. W innym wypadku nie będzie działać wcale. I jeszcze drobna uwaga – Clip Safe możemy użyć wyłącznie do częstotliwości próbkowania 96 kHz. To samo dotyczy także Air, pokładowego enhancera, który szczególnie dobrze wpływa na prezencję i czytelność partii wokalnych czy też mowy – ale może być wykorzystana z dowolnym źródłem, bowiem działa na każde z wejść interfejsu. Ma dwa tryby: Air Presence i Harmonic Drive, przy czym w drugim ingerencja w dźwięk, jego koloryzacja jest wyraźniejsza. Presence podbija górne pasmo, dodaje harmonicznych w średnim i dolnym paśmie. Dźwięk, zwłaszcza zaś głos, wydaje się bardziej wyrazisty, ostrzejszy, choć odbiega już nieco od oryginalnego – z drugiej jednak strony pozwala na obejście ograniczeń niektórych mikrofonów i nadanie nagrywanej partii odpowiedniej barwy. Harmonic Drive dodaje lekkie zniekształcenie (czyli właśnie drive), podkreśla górę, sprawiając, że całość staje się jaśniejsza. Niewątpliwie Air to bardzo pożyteczna funkcja, nawiązująca zresztą do klasycznych konsolet, budowanych jeszcze dla George’a Martina i znana już z wcześniejszych modeli Focusrite, ale dla czwartej generacji Scarlett została opracowana na nowo. W zaawansowanych produkcjach muzycznych często lepiej jest nagrać wszystko w postaci oryginalnej, w żaden sposób nie modyfikowanej, a proces upiększania dźwięku powierzyć wtyczkom mającym wiele edytowalnych parametrów. Z drugiej jednak strony dobrze mieć takie skuteczne i od razu działające narzędzie – po prostu sprawdzić jak sygnał brzmi z Air i bez, a potem coś wybrać. Potencjalnymi nabywcami 4i4 mogą także być osoby, które nie zajmują się profesjonalną produkcją muzyczną i środowisko DAW, wtyczek nie jest ich domeną. Mam tu na myśli choćby autorów podcastów, transmisji, realizatorów w radiach internetowych itd. Air daje im możliwość poprawy dźwięku od razu, za jednym dotknięciem. Kolejną funkcją, o której trzeba wspomnieć, jest Loopback, zwiększającą faktyczną liczbę wejść i wyjść o dwa kolejne. W dużym skrócie pozwala ona na nagrywanie na ścieżki DAW wyjścia z różnych aplikacji, czyli po prostu samego wyjścia z interfejsu. Jeśli np. zechce się nagrać coś z internetu, serwisu streamingowego albo dźwięk pochodzący z innej aplikacji (np. instrumentu wirtualnego niebędącego wtyczką, ale osobną aplikacją), wówczas z pomocą przyjdzie Loopback, oferujący po dwa wirtualne wejścia i wyjścia.

Tył Scarlett 4i4 czwartej generacji po wykorzystaniu wszystkich gniazd (fot. D. Mazurowski)

Focusrite Control 2 pozwala na skonfigurowanie wewnętrznych połączeń, służy także do edycji ustawień interfejsu, jak choćby częstotliwości próbkowania. Oferuje widok kanałów wejściowych, wszystkie funkcje, mierniki wysterowania i, oczywiście, także wyjścia, zarówno te fizyczne, jak i Loopback. Do dyspozycji są osobne miksy (A, B i C), w których określa się, co i z jakim poziomem trafi do wybranych wyjść. W ten sposób ustawia się miks monitorowy do odsłuchu, słuchawkowy, Loopback itp. Wszystko zależnie od potrzeb. Program pozwala na dostosowanie przepływu sygnałów do naszych potrzeb i wielu wypadkach nie będzie nawet konieczne stosowanie DAW – np. gdy Scarlett 4i4 posłuży do transmisji na żywo, nadawania audycji przez internet itd. Z osobnych aplikacji będzie można także dodać podkład muzyczny. W przypadku produkcji angażujących DAW komutację sygnałów, kierowanie ich do określonych wyjść czy indywidualne miksy można określić już w docelowym projekcie, bez potrzeby edycji miksera Focusrite Control 2. DAW zawsze będzie widzieć wszystkie fizyczne wejścia i wyjścia (o ile nie skonfigurujemy tego programu inaczej), pozwalając na dowolne ich łączenie. Należy pamiętać, by określonych komutacji nie dublować w programie kontrolnym interfejsu, bowiem może wówczas dojść do nałożenia na siebie tych samych sygnałów. Scarlett 4i4 jest przede wszystkim interfejsem audio, podłączanym do komputera, ale może też działać jako samodzielne urządzenie, np. przedwzmacniacz mikrofonowy, dodatkowe wejścia audio  innego interfejsu itd. Wystarczy odpowiednio skonfigurować wewnętrzne połączenia w Focusrite Control 2, określając np. do których wyjść ma trafić sygnał z określonych wejść, a następnie odłączyć od komputera i wykorzystać osobno.

Nabywca otrzymuje w pakiecie szereg bardzo przydatnych wtyczek, które można pobrać ze strony producenta.

Podsumowanie
Focusrite Scarlett 4i4 czwartej generacji ma wszystko, by stać się – jak jego poprzednicy – rynkowym przebojem i zarazem wyznaczyć nowe standardy w tej klasie urządzeń. Producent, bardzo zresztą słusznie, kierował się założeniem, że mniejszy interfejs nie musi oznaczać kompromisów mających wpływ na jakość dźwięku. Wszystko jest zatem takie, jak w większych i bardziej zaawansowanych modelach, tylko po prostu w mniejszej liczbie. Mniej wejść, wyjść, brak gniazd cyfrowych, ale każdy tor audio jest najwyższej jakości. Dzięki temu dźwięk rejestrowany za pomocą takiego interfejsu niczym nie ustępuje droższym urządzeniom. Potencjalny użytkownik, czy jest to muzyk, producent pracujący w domu czy twórca podcastów i innych treści przeznaczonych do internetu, dostanie do ręki produkt z wysokiej półki gwarantujący najwyższą jakoś finalnego efektu jego pracy. Wielu producentów reklamuje swoje wyroby nieco enigmatycznym terminem studyjny dźwięk, względnie studyjna jakość. W przypadku 4i4 nie jest to tylko reklamowy slogan, ale obiektywna ocena walorów interfejsu. Można sobie wyobrazić całkiem poważne realizacje, które powstaną z jego wykorzystaniem – jeśli ktoś pracuje w domowym studiu, nie potrzebuje dużej liczby wejść, nagrywa bardzo kameralny materiał, albo dodaje kolejne instrumenty sam, ścieżka po ścieżce czy też korzysta głównie z instrumentów wirtualnych, wtyczek – to testowany model w zupełności mu wystarczy. Scarlett 4i4 jest godnym następcą swoich poprzedników i wydaje się skazany na rynkowy sukces.

Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia