Konsolety Allen & Heath od lat cieszą się sporą popularnością i uznaniem wielu specjalistów z branży pro audio. Z każdym nowym modelem brytyjski producent potwierdza pozycję mocnego gracza i przekonuje do swoich rozwiązań kolejnych użytkowników. Jednym z najnowszych produktów, który w ostatnim czasie narobił sporego zamieszania, jest konsoleta Avantis, która nieprzerwanie od swojej premiery w 2019 roku szturmem podbija serca realizatorów, firm rentalowych i jest chętnie wybierana przez różnego rodzaju obiekty kultury. Jednym ze szczęśliwych nabywców tego modelu jest Łukasz Matyjasek, właściciel Agencji Artystycznej LukeSound, w której Avantis stanowi kluczowy element wielu realizacji.
Agencja Artystyczna LukeSound z Żar, z jej właścicielem Łukaszem Matyjaskiem na czele, poza organizacją eventów zajmuje się profesjonalną obsługą techniczną wydarzeń z naciskiem na dźwięk. Łukasz może pochwalić się realizacją bardzo wielu wydarzeń, od konferencji przez kabarety aż po całą masę koncertów znanych i cenionych artystów. Z biegiem lat, konsekwentnym rozwojem firmy i coraz bardziej wymagającymi realizacjami przyszła pora na zaopatrzenie się w kolejny profesjonalny mikser cyfrowy średnich rozmiarów. Postanowiliśmy zapytać Łukasza Matyjaska, dlaczego wybór padł właśnie na Avantisa oraz jaką ma na jego temat opinię.
Jarosław Bociański, „Muzyka i Technologia”: Zanim przejdziemy do Avantisa, opowiedz proszę o sobie i swoim doświadczeniu branżowym. Co skłoniło Cię do wyboru trudnej, ale ciekawej drogi scenotechnicznej?
Łukasz Matyjasek, Agencja Artystyczna LukeSound: Wszyscy wiemy, że są na świecie osoby, które uwielbiają opowiadać o sobie, tym bardziej w samych superlatywach. Ja jednak do nich nie należę, jednak na potrzeby wywiadu postaram się trochę przybliżyć moją historię. Mimo, że jestem magistrem zarządzania systemami bezpieczeństwa, to od zawsze związany byłem z biznesem – a to za sprawą moich rodziców, którzy od 1990 roku prowadzą własną działalność gospodarczą. To oni zaszczepili we mnie pracę na własny rachunek, samokontrolę, dbanie o to, co się robi oraz, oczywiście, profesjonalne podejście. Pamiętam, kiedy to w latach 90. rodzice prowadzili w naszym mieście klub muzyczny, gdzie moim ulubionym miejscem było stanowisko DJ-a. Już wtedy czułem fascynację sprzętem audio. W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy sam chce spróbować pracy na własny rachunek, i tak też się stało. Moja przygoda rozpoczęła się w 2009 roku, od kiedy nieprzerwanie aż do dnia dzisiejszego prowadzę Agencję Artystyczną.
Jakie były Twoje pierwsze kroki w roli realizatora dźwięku? Jak to się zaczęło i jak rozwijało?
Początki nie były proste – ale to chyba jak u każdego. Pamiętam, że moją pierwszą realizacją był koncert lokalnego zespołu Las Melinas, gdzie miałem niepodważalną przyjemność pracy na power mikserze Behringer. Takich rzeczy się nie zapomina. Następnym krokiem milowym było pozyskanie funduszy z projektu, kiedy jeszcze niedoświadczeni zakupiliśmy sprzęt nagłośnieniowy, akcesoria, okablowanie, a nawet scenę, jednak zapomnieliśmy o drobnym szczególe… o mikrofonach. Na szczęście w tamtym czasie z pomocą przychodziła szkoła muzyczna i znajomi z branży. Na tym sprzęcie udało mi się zrealizować m.in. StarGuardMuffin, Gabę Kulkę, Czesława Śpiewa, Jamala, Sidney’a Polaka i masę innych wykonawców. W międzyczasie doposażyłem się w mikser Mackie CF20 oraz kilka paczek LDM. Był to dla mnie bardzo ważny czas, gdyż mimo ograniczonego sprzętu mogłem zdobywać masę doświadczenia, które owocuje po dziś dzień.
Bardzo ciekawe początki. Rozumiem, że poszedłeś dalej „za ciosem”?
Oczywiście, apetyt rósł w miarę jedzenia. Realizacji przybywało, rosła więc potrzeba rozbudowy zaplecza technicznego, i tak w naszym magazynie pojawił się pierwszy produkt z logiem Allen & Heath – mikser Qu32 ze stagerackiem AR2412. Doskonale pamiętam też pierwszy koncert z nowym sprzętem – był to występ Janusza Radka. Nigdy nie zapomnę mojej radości z pierwszego cyfrowego miksera. Na jednej z realizacji, którą był koncert Artura Andrusa, miałem niebywałą przyjemność współpracować z jego realizatorem, którym w tamtym czasie był Piotr „ZiKE” Zajkiewicz. Z wielkim podziwem obserwowałem jego pracę, którą cechowało nie tylko profesjonalne podejście, ale też ogromny szacunek do każdego, od artysty i organizatora do techniki i obsługi. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie, gdyż takie właśnie podejście staram się również wcielić w życie w mojej pracy. Następne lata przyniosły również kilka nowości sprzętowych, wśród których zdecydowanie warto wymienić system Pol Audio oraz konsoletę i stagerack DiGiCo, a wraz z nią współpraca z zespołem Andrzeja Piasecznego i Arkiem Wielgosikiem. Niestety potem większość planów związanych z tą branżą musiała pójść w „odstawkę”.
Masz na myśli pandemię?
Niestety. Jej skutki dotknęły każdego w tej branży. Ja jednak nie lubię siedzieć w miejscu i się załamywać, dlatego podjąłem współpracę z Żarskim Domem Kultury, gdzie po dziś dzień mogę pracować przy ciekawych wydarzeniach ze wspaniałymi ludźmi.
Przejdźmy do Avantisa. Jak to się stało, że dzisiaj ma on swoje honorowe miejsce w Twoim magazynie?
Pracowałem na wielu mikserach analogowych i cyfrowych, takich od Behringera, Yamahy, Allen & Heath, Soundcrafta czy DiGiCo. Bardzo lubię pracować na DiGiCo, ponieważ deska jest otwarta i można ją konfigurować dowolnie jak tylko się da. Szukałem jednak uniwersalnej, a jednocześnie w miarę mobilnej i kompaktowej deski, która łączy w sobie świetne brzmienie, duże możliwości, jeśli chodzi o wtyczki i DSP, funkcjonalność i szybkość pracy. Wcześniej przez chwilę byłem użytkownikiem SQ5 z kartą Dante i dodatkowymi pakietami, co nakłoniło mnie do przyjrzenia się bliżej ofercie A&H. Szczerze mówiąc, moim pierwszym celem był dLive. Jednakże po analizie i sporej pomocy ze strony dystrybutora, a także po uzyskaniu informacji o możliwości dokupienia dPacka, wybór padł właśnie na Avantis.
I, jak rozumiem, nie żałujesz tego wyboru ?
Nigdy w życiu. Avantis jest konsoletą, która łączy w sobie wszystkie cechy, których poszukiwałem. Zostawiając na chwilkę wymienione wcześniej cechy, takie jak brzmienie czy szybkość poruszania się po desce, muszę przyznać, że wrażenie robi intuicyjność działania tego stołu i przemyślana funkcjonalność. Oczywiście nie jest to mikser dla zupełnego laika, jednak bez wielogodzinnych kursów obsługi w miarę wprawiony realizator jest w stanie po prostu usiąść do stołu i działać. Wiem, że wielu producentów chwali się intuicyjnością swoich produktów, jednak projektanci A&H trochę „rozleniwili” realizatorów. FX-y mamy od początku zapięte, ustawienia Aux od razu gotowe do pracy – wszystko bardzo przemyślane. Sam Avantis oferuje niezależną obsługę 64 wejść i 42 szyn miksujących z próbkowaniem 96 kHz, dzięki czemu jakość brzmienia jest naprawdę na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o stagerack, cały czas używam AR2412, jednak w najbliższym czasie planuję wymienić go na serię GX oraz dokupić dwie karty – Waves oraz Dante, tak by zapewnić słuchaczom jak najlepszą jakość dźwięku podczas wydarzeń.
Planujesz kolejne „dozbrojenia”?
Fakt jest taki, że kiedyś firmy nagłośnieniowe niemalże wybierały sobie wydarzenia, w których chcą uczestniczyć. Dzisiejszy rynek jest znacznie brutalniejszy i firma nagłośnieniowa musi być bardzo elastyczna i dysponować sprzętem nie tylko wysokiej jakości, ale też dostosowanym do wielu różnych zadań. Dlatego właśnie uważam, że Avantis przez długi czas zagrzeje miejsce w naszych szeregach. Co do dalszych planów, aktualnie na celowniku mamy wymianę głównego systemu PA, gdyż w kwestii mikserów mamy na czym pracować i to na bardzo dobrym poziomie.
Chciałbyś przekazać jakieś słowo podsumowania dla potencjalnych, ale jeszcze wahających się użytkowników Avantisa?
Konsoleta ta zdobywa coraz więcej uznania w naszym kraju i na świecie. I to nie jest przypadek – jeśli ktoś z branży potrzebuje wszechstronnego miksera cyfrowego średnich rozmiarów, który oferować będzie świetne brzmienie i niesamowicie intuicyjną obsługę, to uważam, że wybór jest jeden i jest nim właśnie Allen & Heath Avantis.
Rozmawiał: Jarosław Bociański, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: LukeSound