JBL, renomowany amerykański producent, właśnie poszerzył ofertę, dodając do rodziny PRX kolejny model. Charakterystyczny wygląd od razu zdradza, co otrzymaliśmy – potężny wzmacniacz, duży głośnik niskotonowy oraz słupek z szeregiem wysokotonowych przetworników o niewielkiej średnicy.

PRX ONE to doskonały przykład konstrukcji z gatunku wszystko w jednym, dzięki czemu w wielu sytuacjach jest tak naprawdę jedynym sprzętem nagłośnieniowym, jaki będzie potrzebny do obsłużenia wydarzenia. Trzeba zresztą powiedzieć, że zaprojektowano go z myślą o wielu zastosowaniach, poczynając od konferencji, wykładów, poprzez imprezy klubowe, występy DJ-ów, spektakle z udziałem aktorów, na wymagających realizacjach koncertowych kończąc. Jest to bowiem zestaw bezkompromisowy, wysokiej jakości, oferujący znakomity dźwięk i wiele funkcji pozwalających na pominięcie dodatkowych urządzeń. Choć powstał jako mobilny – może również pełnić rolę instalacyjnego. Oczywiście, musimy mieć na uwadze, że w przypadku zastosowania koncertowego będziemy potrzebowali co najmniej dwóch takich zestawów, a do realizacji wielokanałowych jeszcze więcej. PRX ONE nie jest może urządzeniem tanim, ale wyposażenie, walory użytkowe i szeroko rozumiana jakość tę cenę w pełni uzasadniają.

Panel sterowania, z enkoderami miksera, wyświetlaczem i i gniazdami USB

Sercem zestawu są umieszczone we wspólnej obudowie 12-calowy głośnik niskotonowy (woofer) oraz w pełni zmostkowany wzmacniacz w klasie D (z cewkami indukcyjnymi o wysokiej liniowości i korekcją współczynnika mocy), o mocy szczytowej 2000 watów. Charakteryzuje się niskim współczynnikiem zniekształceń harmonicznych (THD), dodajmy też, że wyposażono go w układy chroniące przed skokami napięcia, co niewątpliwie ma duże znaczenie, bowiem sprzęt może pracować w różnych lokalizacjach i warunkach, nie zawsze zapewniających optymalne zasilanie. W tej samej obudowie znalazła się praktycznie cała elektronika, zatem także cyfrowy mikser czy procesor efektów (DSP). Ale do tego dojdziemy za moment. Głośniki wysokotonowe (2,5-calowe tweetery) umieszczone są pionowo, w wysokim słupku, który składa się z dwóch części, zaś samych przetworników jest w sumie 12 i zawierają nabiegunniki z miedzianą osłoną. Zastosowano opracowaną przez firmę technologię A.I.M. (Array Inumbration Mechanics), w której – w dużym skrócie mówiąc – chodzi o równomierne pokrycie (przenoszenie pasm) od przodu do tyłu, co uzyskuje się optymalizowanym geometrycznie cieniowaniem szeregu przetworników (array-shading). Do tego dodajmy realnie uzyskane parametry: 130° poziomej dyspersji i 30° pionowej. A efekty? Znakomite przenoszenie wyższych pasm, ich naturalne, pozbawione artefaktów brzmienie i zapewnienie słuchaczom identycznych wrażeń akustycznych bez względu na pozycję na widowni, czy odległość od zestawu. Na konkluzję i ocenę zestawu przyjdzie jeszcze czas, podobnie jak i na wnioski z praktycznych testów, ale już sam rzut oka na kwestie techniczne pozwala zorientować się jak wiele zrobiono, by uzyskać pożądane efekty.

Szereg głośników wysokotonowych ulokowanych w składanym słupku

Całość oferuje maksymalny poziom SPL 130 dB i jest w stanie zapewnić naprawdę potężne i skuteczne pokrycie. Uzyskanie takich parametrów przekłada się na kulturę pracy, w przypadku większości zastosowań – mówimy tu o takich, z myślą o których zestaw został skonstruowany – pracuje poniżej 50% pełnej mocy i to absolutnie wystarczy – zresztą dźwięk jest zawsze czysty, bez najmniejszych choćby zniekształceń. A to bardzo ważne, zwłaszcza gdy zechcemy wykorzystać omawiany zestaw podczas koncertów, prezentacji itp. Jak wspomniałem przed chwilą, choć PRX ONE jest z definicji zestawem przenośnym, sprawdzi się także doskonale w zastosowaniach instalacyjnych. Z myślą o nich producent przewidział także, jako dodatkowe wyposażenie, specjalny uchwyt do zamocowania słupka z tweeterami na ścianie. Pozwala on na ustawienie odpowiedniego kąta, od -15 do +15 stopni, w krokach co 5 stopni – a ponadto zawiera specjalne nasadki do połączenia z głównym modułem.

Potężny głośnik niskotonowy

Zaczęliśmy od garści informacji technicznych, ale spróbujmy na moment skupić się na pierwszych wrażeniach, jakie towarzyszą nam po wypakowaniu zestawu. Od razu rzuca się w oczy wysoka jakość wykonania, zastosowanie bardzo dobrych materiałów (co dotyczy to także tworzyw sztucznych) i przemyślane wzornictwo. Nie tylko pod kątem funkcjonalności, ale także ergonomii. Omawiany model ma być przenośny, a mówimy o czymś, co jest stosunkowo duże i waży ponad 25 kg (moduł z wooferem i wzmacniaczem, komplet prawie 32 kg), co może nie wydaje się dużo, ale pamiętajmy, że ktoś to musi zapakować, przewieźć, wypakować itd. Czasem i więcej zestawów. Bywa, że wszystko spada na głowę jednej osoby. Tak na marginesie, wymiary, a konkretnie wysokość, uwzględnia tylko obudowę z wooferem, po zamontowaniu słupka są to niemal dokładnie 2 metry. Oczywiście PRX ONE przenosimy raczej przed zmontowaniem – obudowa ma solidny i wygodny uchwyt i jest naprawdę dobrze wyważona – co może wydawać się kwestią marginalną, ale proszę pamiętać, że trzeba ją wyjąć z samochodu, przenieść na miejsce, być może pokonując wąskie korytarze czy schody. Nie powinna się kołysać na boki, grożąc uderzeniem w coś i uszkodzeniem. Musi dobrze leżeć, uchwyt ma być pewny. Po iluś razach zaczniemy doceniać dopracowaną ergonomię. Słupek – jak już wspomniałem wcześniej – składa się z dwóch elementów, a do ich przenoszenia otrzymujemy w zestawie funkcjonalną torbę.

Zestaw gotowy do transportu, słupek złożony w wygodnej torbie

Sekcja miksera i DSP znajdują się w zagłębieniu, co także ma znaczenie praktyczne – znajdujące się tu elementy, najdelikatniejsza część urządzenia, są dobrze chronione na czas transportu czy instalacji. Zawsze istnieje ryzyko, że zahaczymy jakąś wystającą częścią, dobrze zatem, by po prostu takowych nie było. Przedłużenie owego zagłębienia na ścianie tylnej zawiera wszystkie gniazda audio oraz zasilające. Kabel sieciowy jest stosunkowo długi (miły gest producenta), choć i tak zapewne w wielu wypadkach trzeba go będzie przedłużyć, ale to już problem konkretnej lokalizacji. PRX ONE wyposażono w cyfrowy mikser, oferujący 7 kanałów – mamy zatem tyle wejść oraz enkoderów kanałowych, spełniających zresztą więcej ról, bowiem nie tylko określają poziom każdego źródła, ale także służą do obsługi DSP. Osobny enkoder (nb. wszystkie są typu push-button, zatem spełniają także rolę przycisków), pozwala na ustawienie poziomu globalnego, a przy okazji na nawigację w menu. Sam wyświetlacz jest stosunkowo niewielki, ale czytelny i wydaje mi się, że powinien wystarczyć, tym bardziej, że programowanie ustawień możliwe jest także za pomocą smartfonu albo tabletu i, oczywiście, dedykowanej aplikacji JBL Pro Connect. Dostępna jest za darmo dla urządzeń z Androidem i iOS, bardzo ułatwiając naszą pracę – prezentacja parametrów jest o wiele lepsza, czytelniejsza i po prostu wprowadza się ustawienia dużo sprawniej. Jest także jeszcze jedna, bodaj największa zaleta – poziomy źródeł czy DSP ustawiamy, znajdując się w pewnej odległości przed zestawem, od razu słysząc, jakie są realne efekty z pozycji odbiorcy. Czego nie dowiemy się, znajdując się za zestawem i pochylając nad ekranem. W tym kontekście jedynie wypada żałować, że nie pomyślano także o dodatkowej możliwości sterowania poprzez USB z poziomu komputera. Omawiany zestaw nagłośnieniowy wyposażono bowiem w dwa takie gniazda i generalnie służą do zasilania – bezprzewodowych systemów AKG, względnie innych urządzeń – da się zatem podładować także telefon czy tablet. I to wszystko. Szkoda, bo skoro zainstalowano już USB, warto było pomyśleć o implementowaniu innych funkcji, jak transmisja danych czy nawet audio (gwoli ścisłości – instrukcja wspomina też o aktualizacji oprogramowania tą drogą). Wyobrażam sobie sytuację, gdy PRX ONE wykorzystuje się do nagłośnienia prelekcji, spotkania autorskiego, którym towarzyszą przykłady dźwiękowe. Wówczas wystarczyłoby je nagrać na pendrive, włożyć do gniazda i kolejno startować zdalnie za pomocą aplikacji z poziomu tabletu. Dodajmy jednak, że istnieje możliwość transmisji audio poprzez Bluetooth, co także bywa bardzo przydatne.

Ulokowanie elementów sterowania w zagłębieniu stanowi dobrą ochronę.

Z tyłu obudowy znajdziemy wszystkie gniazda – cztery pierwsze typu Combo, zatem akceptujące zarówno wtyczki XLR, jak i TRS (jack) 6,3 mm (sygnały mikrofonowe i liniowe). Dla kanałów 1 i 2 możemy włączyć zasilanie Phantom, ale by to zrobić, trzeba wejść w menu edycyjne. Przyznam, że wolałbym rozwiązanie bardziej tradycyjne, po prostu jakiś osobny włącznik. Ponadto fakt aktywności tego zasilania nie jest w żaden sposób sygnalizowany, co potencjalnie może rodzić problemy, jeśli w ferworze pracy zapomnimy o nim i podłączymy coś, co go nie wymaga i czemu może wręcz zaszkodzić. Przydałaby się jakaś ikona na wyświetlaczu albo nawet dioda. Kolejne dwa gniazda to symetryczne wejścia 6,3 mm (TRS/jack, Hi-Z), a także pojedyncze 3,5 mm – stereo (niesymetryczne), tutaj sygnał jest miksowany na wejściu do mono i w takiej postaci wykorzystany dalej. I wreszcie jedyne wyjście (Pass Thru), które wysyła zmiksowany sygnał wszystkich wejść, co możemy wykorzystać np. do nagrania prezentacji, dalszej dystrybucji itd. Mamy tu zresztą kilka wariantów – na wyjściu może się znaleźć pełny sygnał, sam dół (w celu skierowania go do subwoofera), możemy też filtrować go indywidualnie, w zależności od tego, co potrzebujemy. Wspomnę jeszcze, że w takim wypadku (tworzenia łańcucha urządzeń) omawiany model pozwala na kompensację czasową (opóźnianie sygnałów), jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Mikser PRX ONE oferuje dwa tryby pracy, Mix i Channel Strip. Pierwszy z nich pozwala na szybkie ustawianie poziomu każdego kanału za pomocą indywidualnych enkoderów. Drugi uaktywnia edycję wybranych parametrów konkretnego kanału, wówczas enkodery kontrolują trzypasmowy korektor, poziomy wysyłki do pogłosu, opóźnienia i chorusu. Dzięki temu możemy szybko skorygować najważniejsze ustawienia – oczywiście dostęp do wszystkich parametrów uzyskamy dopiero po wejściu w menu edycyjne.

Omawiany zestaw wyposażono w szereg bardzo przydatnych efektów, co czyni go jeszcze ciekawszym i poszerza zakres zastosowań. Warto też pamiętać, że wszystkie efekty są monofoniczne, zatem nie w każdym wypadku się sprawdzą – zwłaszcza gdy będziemy nagłaśniać koncert, choć i tu, łącząc kilka zestawów, da się kreatywnie wykorzystać pokładowy DSP. Oferuje on między innymi ducking (po prostu kompresor w trybie side-chain), funkcję obniżającą poziom podkładu muzycznego w momencie, gdy ktoś mówi do mikrofonu. Czułość i inne parametry ustawiamy stosownie do naszych potrzeb. Z kolei Master FX to cztery bloki: pogłos, delay, chorus i tzw. SubSynth. Algorytm pierwszego z nich został opracowany przez Lexicon, zatem jakość jest naprawdę wysoka. Pogłos oferuje kilka typowych presetów (jak Room, Hall – w różnych wersjach), a także możliwość samodzielnego ustawienia kluczowych parametrów, jak rozmiar, pre-delay, tłumienie wysokich oraz niskich częstotliwości itp. Delay także daje pewne możliwości edycji i indywidualizację ustawień (czasu, sprzężenia, czy filtrowania), podobnie jak poprzedni ma też kilka presetów. Właściwie to samo można powiedzieć o chorusie – do wyboru kilka fabrycznych ustawień i pozostawienie użytkownikowi swobody w programowaniu własnych. I wreszcie SubSynth, generujący niskotonowy sygnał będący wynikiem obniżenia materiału wejściowego o oktawę. W efekcie wzmacniają się basy, co docenią zwłaszcza DJ-e czy też nagłośnieniowcy klubowi. Słowem – każdy znajdzie tu coś dla siebie, osoby nieczujące się zbyt pewnie w świecie DSP wybiorą gotowce, pozostali będą mogli indywidualizować efekty.

Producent nie zapomniał o wygodnym uchwycie do przenoszenia sprzętu

Kolejną funkcją, tym razem zapożyczoną od dbx (DriveRack), jest AFS (Automatic Feedback Supression), czyli automatyczna eliminacja sprzężeń, rzecz bardzo przydatna, zwłaszcza gdy korzystamy z mikrofonów i istnieje ryzyko, że wystąpi taki problem. Mamy zresztą kolejne algorytmy dbx, które przetwarzają sygnał wyjściowy, jak Master EQ, parametryczny korektor pozwalający na ustawianie częstotliwości, tłumienia i szerokości pasma (Q) – a tych w sumie jest 8. Za nim w torze audio znajduje się limiter (brick wall), także edytowalny i dający użytkownikowi spore pole do działania. Powtórzę raz jeszcze, że efekty w tej sekcji oferują po kilka presetów, pozwalających wybrać coś najbardziej odpowiedniego do konkretnej sytuacji, ale także możliwość samodzielnego określenia ustawień. Omówione przed chwilą efekty mają charakter globalny (master), przypomnę jedynie, że w trybie Channel Strip określamy indywidualne poziomy wysyłki sygnału z każdego kanału miksera do poszczególnych bloków. Niezależnie od Master FX mamy także do dyspozycji efekty kanałowe. Na każdym wejściu możemy aktywować bramkę (bardzo wartościowy dodatek), kompresor, HPF (filtr górnoprzepustowy) oraz prosty, trzypasmowy korektor (bass/middle/treble).

Całość oferuje maksymalny poziom SPL 130 dB i jest w stanie zapewnić naprawdę potężne i skuteczne pokrycie dźwiękiem.

Jak widać jest tego naprawdę całkiem sporo i bez wątpienia warto korzystać z dedykowanej aplikacji, która nie tylko umożliwia zdalne sterowanie z najbardziej dogodnej pozycji, ale także prezentuje parametry i funkcje w znacznie bardziej czytelnej postaci niż niewielki wyświetlacz. Najwygodniejsza wydaje się instalacja w tablecie, ale wypróbowałem także smartfon i wszystko jest czytelne, wyraźne – na dobrą sprawę nawet taki ekran wystarczy. Ustawianie staje się dużo łatwiejsze, choć trzeba poświęcić trochę czasu na poznanie aplikacji, nauczenie się nawigacji i zapamiętanie co się gdzie znajduje. Nie zawsze jest to oczywiste, jest parę skrótów, ikon odsyłających nas do innej sekcji itp. Ja po kilkunastu minutach radziłem sobie już bez problemu. JBL Pro Connect udostępnia wszystkie parametry, plusem jest także to, że tym razem widać aktywne zasilanie Phantom, ale tylko w widoku kanałów – cóż, dobre i to. Ponadto, co warto podkreślić, pozwala na zdalną kontrolę do 10 urządzeń. Parowanie Bluetooth jest bardzo proste, a jeśli mamy system składający się z większej liczby zestawów, wówczas dodajemy je do listy i każdy z osobna możemy dowolnie zaprogramować.

Pora zatem na najważniejsze – jakość wykonania, technologiczne zaawansowanie, wyposażenie, efekty – to wszystko jest bardzo istotne, ale kluczowa jest odpowiedź na pytania: jak to gra i jak sprawdza się w praktyce? Konkurencja w branży nagłośnieniowej jest duża, znajdziemy podobne do JBL PRX ONE produkty – jak na ich tle zaprezentuje się omawiany model? Moim zdaniem znakomicie. W swojej klasie zajmuje bardzo wysoką półkę. Bez trudu wypełni dźwiękiem wiele różnych typów pomieszczeń, radząc sobie nawet w sporej auli – gdzie wciąż będzie mieć duży zapas mocy. Co ważne, oferuje doskonałe charakterystyki niskich i wysokich częstotliwości, brzmienie jest naturalne, wyważone, bez podbijania jakiegokolwiek pasma (tu musimy jednak pamiętać, że na finalny efekt składa się także charakterystyka pomieszczenia). W samych superlatywach można się także wypowiadać o precyzji odwzorowania całego spektrum, nie dochodzi tu do zamulania czy zdominowania przez jakąś jego część, wszystko jest klarowne, czyste. Starannie przemyślany projekt, wysokiej jakości komponenty sprawiają także, że nie doświadczamy żadnych zniekształceń. Bardzo istotne jest również to, że zestaw jest w stanie pokryć naprawdę sporą powierzchnię, a pozycja słuchacza na widowni (odległość, położenie względem osi) nie będzie mieć istotnego wpływu na ogólne wrażenia i percepcję dźwięku.

O wysokiej kulturze pracy PRX ONE była mowa już wcześniej. I pamiętajmy o uniwersalności, tak skonfigurowany zestaw obsłuży niemal każdy rodzaj wydarzenia. Jeśli będzie to wykład czy prezentacja z przykładami dźwiękowymi, mowa będzie zrozumiała i dotrze do każdego odbiorcy – tu zresztą świetnie sprawdzi się nawet pojedynczy zestaw. Nagłośnienie dużej imprezy targowej? Żaden problem. Wykład, spektakl teatralny, klubowy koncert, event z DJ-em, impreza okolicznościowa – to samo. Także dowolny koncert, czy w grę wchodzi nagłośnienie instrumentów akustycznych, czy elektroniki. Oczywiście zakup kilku takich zestawów to już poważniejsza inwestycja, ale przecież mamy do czynienia z profesjonalnym produktem wysokiej klasy. Wyposażenie go w bramki, korektory,  automatyczną eliminację sprzężeń czy limiter pozwoli także na kompensację ewentualnych niedostatków nagłaśnianej przestrzeni. Pozostaje tylko cieszyć się, że JBL poszerzył swoją ofertę o PRX ONE.

Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia