Nie ulega wątpliwości, że prezentowany interfejs audio zmieścimy w małej torbie, a przy jego pomocy zmiksujemy i zarejestrujemy ogromny koncert. Mamy tu do czynienia z referencyjnym interfejsem audio i mikserem o dziesiątkach zastosowań, zarówno podczas realizacji koncertów, jak i pracy w studiu.

Standard MADI miał premierę w 1991 roku i pozwalał na maksymalną transmisję pięćdziesięciu sześciu kanałów. Jak na tamte czasy, była to rewolucja. Branża audio wymaga jednak stałego rozwoju, tak też w roku w 2003 standard MADI doczekał się stosownej zmiany, która rozszerzyła liczbę dostępnych kanałów do sześćdziesięciu czterech. Jednak sama implementacja standardu to nie wszystko, aby praca z MADI odbywała się bez problemów. Wie o tym doskonale firma RME, która od lat jest liderem w tej dziedzinie.  Nie ulega wątpliwości, że prezentowany interfejs audio zmieścimy w małej torbie, a przy jego pomocy zmiksujemy i zarejestrujemy ogromny koncert. Mamy tu do czynienia z referencyjnym interfejsem audio i mikserem o dziesiątkach zastosowań, zarówno podczas realizacji koncertów, jak i pracy w studiu. MADIface XT oddaje do naszej dyspozycji łącznie trzysta dziewięćdziesiąt cztery kanały, które możemy dowolnie krosować. Mało tego, do działania interfejs nie wymaga komputera – możemy go kontrolować zdalnie lub bezpośrednio poprzez panel przedni. Ktoś mógłby zapytać, gdzie jest tu haczyk. Z czystym sumieniem odpowiem – nie ma. Nie znajdziemy tu ani jednego elementu, w którym producent poszedłby na kompromis.  Budowa Obudowa MADIface XT kolorystycznie nawiązuje do innych produktów niemieckiego producenta: na srebrno-niebieskim panelu przednim z aluminium znajdziemy dwa wejścia mikrofonowo-liniowe na złączu combo jack/XLR, wyjście słuchawkowe jack 1/4″, przyciski kontrolne, dwa wielofunkcyjne potencjometry skokowe i kolorowy ekran LCD. Z tyłu obudowy umieszczono pozostałe najważniejsze wejścia i wyjścia, tj. AES/EBU, XLR, MADI, MIDI, word clock na BNC, złącze PCI Express, USB i gniazdo remote. Oba panele, przedni i tylny, zostały ergonomicznie rozplanowane, dzięki czemu podłączenie kabli nie sprawia najmniejszego problemu. Możemy również bez obaw transportować sprzęt i nie martwić się o jego uszkodzenie, ponieważ elektronikę chroni stalowa obudowa, za wyjątkiem panelu przedniego, którego budowę opisaliśmy na początku rozdziału. Pod względem konstrukcyjnym producentowi nie możemy niczego zarzucić. Wszystkie potencjometry i przyciski działają perfekcyjnie, stawiając delikatny opór i informując nas przy okazji, że mamy do czynienia z markowym sprzętem dla profesjonalistów. Przyjrzyjmy się najważniejszym cechom interfejsu, czyli szczegółom wejść i wyjść, możliwościom synchronizacji, próbkowaniu i alternatywnym zastosowaniom.  Wejścia i wyjścia audio/MIDI W MADIface XT znajdziemy trzy gniazda wejściowe MADI – dwa optyczne i jedno koaksjalne. Z wyjściami jest identycznie. Daje nam to do dyspozycji łącznie trzysta osiemdziesiąt cztery kanały przy próbkowaniu do 48 kHz, a dokładnie sto dziewięćdziesiąt dwa wejścia i sto dziewięćdziesiąt dwa wyjścia w standardzie MADI według specyfikacji AES10 z 2003 roku. Podczas pracy ze zwiększonym próbkowaniem w natywnym trybie 96 kHz maksymalna liczba kanałów wejściowych i wyjściowych na port MADI zmniejsza się do sześćdziesięciu czterech (32 in/32 out), a kiedy próbkowanie wzrośnie do 192 kHz, to na jeden port MADI przypadają trzydzieści dwa kanały (16 in/16 out). Oczywiście interfejs jest w pełni kompatybilny ze specyfikacją AES10 z 1991. Wystarczy zmienić liczbę maksymalnych kanałów MADI w menu ustawień z sześćdziesięciu czterech (32 in/ 32 out) na pięćdziesiąt dwa (28 in/28 out). Każde z gniazd MADI umożliwia również transmisję protokołu MIDI, a sam interfejs jest w stanie obierać kilka takich sygnałów jednocześnie. Obok opisywanych portów znajdziemy wyjścia analogowe na złączu XLR. W MADIface XT producent umieścił również dwa liniowo-mikrofonowe wejścia na złączu combo jack/ XLR. Na każdym z wejść możemy włączyć niezależne zasilanie fantomowe oraz wzmocnić poziom sygnału wejściowego o 60 dB. Wejścia są kontrolowane cyfrowo i oferują funkcję o nazwie auto gain. Pozwala ona redukować wzmocnienie, tak aby uniknąć przesterowania. Dodatkowo analogowe wejścia wspierają technikę Mid Side. Z tej strony obudowy znajdziemy również wyjście słuchawkowe. To jednak nie wszystko. Po podłączeniu specjalnego kabla do gniazda MIDI/AES (D-Sub) rozszerzymy wejścia i wyjścia o dwa porty MIDI i dwa cyfrowe gniazda na XLR. Kabel znajduje się w zestawie wraz z interfejsem.  Konfiguracja i synchronizacja Zaawansowane funkcje interfejsu możemy skonfigurować z poziomu komputera. W tym celu producent udostępnił nam stosowny panel kontrolnyZ jego poziomu ustalimy standard wyjścia AES, a do wyboru mamy konsumencki lub profesjonalny format wyjściowy. Zdefiniujemy format MADI oraz próbkowanie zegara i impedancję wejścia word clock. Wśród dodatkowych ustawień możemy włączyć nagrywanie korekcji i dynamiki, skierować sygnał audio z wyjścia MADI 1 do MADI 2 i 3 oraz włączyć tryb redundancy, w którym liczba wejść zmniejsza się do sześćdziesięciu ośmiu (AES + analog + jedno MADI). Możliwe jest również włączenie funkcji Isochronous Stereaming, przy pomocy której transmisja danych przez port USB będzie pod względem stabilności niezawodna, tak jak podczas korzystania z gniazda PCIe. Z poziomu panelu zobaczymy również aktualne próbkowanie oraz stan synchronizacji, a dokładnie źródło zegara (wewnętrzne lub zewnętrzne). W cyfrowym świecie wymagane jest, aby urządzenie pracowało w trybie nadrzędnym lub podrzędnym. W tym celu niemiecki producent zastosował inteligentną kontrolę synchronizacji, a mianowicie funkcję auto sync, która po wykryciu sygnału synchronizacji automatycznie dostosuje interfejs do pracy z nim. Niezbędne parametry pracy naszego interfejsu ustawimy bez żadnych komplikacji. Oczywiście producent zastosował w MADIface XT technologię SyncCheck, która pozwala na sprawdzenie stanu synchronizacji między poszczególnymi urządzeniami a interfejsem. Mało tego, synchronizację możemy dostosować z dokładnością do 0,1%, ale tylko podczas połączenia z komputerem przez port E-PCIe. Ma to nie lada znaczenie podczas prac w postprodukcji, gdzie synchronizacja obrazu i dźwięku musi być idealna. Możliwa jest również konfiguracja interfejsu bez użycia komputera Mac lub PC – przy pomocy dedykowanych przycisków, potencjometrów i ekranu LCD. W tym celu dostępne mamy cztery ekrany konfiguracyjne: mic/gain, meters, channel i setup/rev. W pierwszym z nich ustalimy parametry pracy analogowych wejść, w drugim zobaczymy poziomy wejść i wyjść, w trzecim skonfigurujemy parametry toru sygnałowego dla każdego z wejść z osobna oraz skonfigurujemy wyjścia. Natomiast w ostatnim menu zmienimy ustawienia MADI, zegara, głównego miksu oraz zdiagnozujemy ewentualne problemy z sygnałem audio. W opisywanym menu ustalimy również parametry efektów wysyłkowych – echo i reverb. RME MADIface XT możemy zarządzać z poziomu oprogramowania TotalMix FX, które znacząco ułatwia konfigurację ogromnej liczby kanałów, jaką oferuje interfejs. Daje ona nam bezpośrednią, wizualną kontrolę nad pokładowym procesorem Hammerfall DSP oraz dostęp do matrycy routingu. Każde wejście możemy skierować do dowolnego wyjścia, a przy liczbie kanałów wynoszącej ponad trzysta – jest to nie lada ułatwienie. Oprogramowaniem możemy również sterować zdalnie przy pomocy protokołu Open Sound Control. Jednym słowem, MADIface XT możemy kontrolować na kilka sposobów – jest to przydatne podczas prac na żywo, ponieważ szybko możemy zmienić dany parametr z poziomu interfejsu lub oprogramowania. Dodatkowo cały czas mamy kontrolę nad sygnałem, a to dzięki oprogramowaniu DIGIcheck, które daje nam bezpośredni dostęp do wejść. Firma RME jest znana z profesjonalnych rozwiązań do swoich interfejsów, które możemy konfigurować w intuicyjny sposób. Podobnie jest z MADIface XT. Mimo dostępnych setek kanałów konfiguracja nie jest skomplikowana i opiera się na zasadach znanych każdemu realizatorowi.  W praktyce RME MADIface XT jest pierwszym na świecie interfejsem audio w pełni wykorzystującym port USB 3. Jest on kompatybilny wstecz, ale kosztem liczby dostępnych kanałów (dla portu USB 2 liczba ta wynosi siedemdziesiąt). Producent zadbał, aby instalacja sterowników odbywała przy jak najmniejszej ingerencji realizatora. Podczas testów nie napotkałem jakichkolwiek problemów ze sterownikami – działały one stabilnie i ani razu nie zawiodły. Jest to bardzo istotne, ponieważ w tej klasie sprzętu byłoby to niedopuszczalne. Bardzo ucieszył mnie również fakt, że producent wraz z interfejsem dostarcza kabel USB 3 o długości 1,6 m i rozgałęźnik, który podłączamy do portu D-Sub, aby zwiększyć liczbę gniazd o dwa porty MIDI oraz dwa cyfrowe złącza na XLR. Interfejs pracuje z wewnętrzną rozdzielczości wynoszącą 24 bit, natomiast próbkowanie zaczyna się od 32 kHz, a kończy się na 192 kHz. Przy czym podczas pracy z najwyższym próbkowaniem nie mamy do czynienia z chwytem marketingowym, tylko rzeczywistością. Oznacza to, że prezentowany interfejsmoże pracować w studiu nagraniowym podczas masteringu, jak i w czasie wielośladowych sesji w najwyższej jakości. Podczas zaawansowanych prac nad sygnałem cyfrowym niezwykle przydatnym oprogramowaniem jest DIGIcheck. Umożliwia stałą kontrolę wysterowania i zaawansowanych pomiarów, jak na przykład zakresu dynamiki czy stosunku sygnału do szumu. Oprócz typowego zastosowania urządzenia jako interfejs audio, znaleźliśmy dla MADIface XT kilka innych zastosowań. Pierwszym z nich jest przetwornik analogowo- cyfrowy/cyfrowo-analogowy. Otrzymamy tu dwa wejścia analogowe, które możemy skierować na wyjście master i słuchawkowe. Drugim z zastosowań jest użycie MADIface XT jako dwukanałowego przedwzmacniacza mikrofonowego z kompletnym torem sygnałowym, na który składają się korekcja, sekcja dynamiki oraz efekty wysyłkowe. Trzecim z zastosowań jest krosownica sygnałów MADI, czwartym – umożliwienie wprowadzenia zewnętrznych, analogowych lub cyfrowych, sygnałów na zasadzie wtrącenia ich w tor i wykorzystania dodatkowych procesorów audio w strumieniu MADI, a piątym – mikser audio oferujący sto dziewięćdziesiąt cztery kanały wejściowe. Ostatnie z zastosowań, przy wykorzystaniu potencjału TotalMix FX i pokładowego procesora DSP, pozwala tworzyć zaawansowane miksy, w których możemy dowolnie krosować sygnał. Warto nadmienić, że otrzymujemy to za ułamek ceny, jaki musielibyśmy zapłacić za podobną funkcjonalność, gdybyśmy zdecydowali się na konsoletę. Wśród najważniejszych cech TotalMix FX chcielibyśmy wymienić: możliwość realizacji do dziewięćdziesięciu dziewięciu niezależnych submiksów bez jakichkolwiek opóźnień, brak ograniczeń podczas krosowania sygnałów, w tym skierowania sygnału z jednego wejścia na kilka wyjść, jak i miksowanie sygnału wejściowego z odtwarzanym, integrację z zewnętrznymi urządzeniami, a podczas rejestrowania niezmienianie poziomu nagrywanego sygnału, gdy nie włączymy funkcji zapętlenia. Ostatnia wymienionych z cech, która pozwala przepuścić sygnał wchodzący bez najmniejszej ingerencji w jego poziom, odróżnia TotalMix FX od typowej konsolety. Głównym zastosowaniem RME MADIface XT jest jednak obsługa strumieni MADI z możliwością ich rejestracji. Jednak, dzięki dodatkowym zastosowaniom, które wymieniliśmy powyżej, otrzymujemy niezwykle wszechstronne urządzenie.  Podsumowanie RME MADIface XT to tak naprawdę kilka urządzeń w jednym. To od nas, naszego pomysłu i wymagań, co do realizacji projektu zależy, jak go użyjemy. Interfejs sprawdzi się zarówno w studiu, jak i na scenie. Gdziekolwiek go użyjemy, jednego możemy być pewni – nie zawiedzie nas. Zarówno pod względem wydajności, stabilności i jakości przetwarzania sygnału audio. Nie mamy tu do czynienia z budżetowym interfejsem. Jego cena do najniższych nie należy, ale gdy przyjrzymy się jego parametrom i mnogością zastosowań, to nie wydaje się ona już tak wygórowana. Dla kogo właściwie jest MADIface XT? Na pewno dla realizatorów potrzebujących stu dziewięćdziesięciu dwóch kanałów wejściowych i wyjściowych MADI, lecz nie tylko dla nich. Prezentowany interfejs może zagościć w niejednym studiu nagraniowym, gdzie potrzebne jest urządzenie z najwyższej półki, które można uznać za referencyjne. Wbrew pozorom mamy tu do czynienia z dość uniwersalnym produktem, który nie traci przez to na jakości przetwarzania, a zyskuje potencjalne grono nabywców.   Tekst Arkadiusz KowalskiMuzyka i Technologia

Tagi:

rme