Brytyjski Turbosound, po latach nieobecności w segmencie wielkoformatowych systemów wyrównanych liniowo, rozpoczął swój come-back – i to z całkiem niemałym rozmachem. Takie posunięcie w dużej mierze umotywowane było wprowadzeniem przez firmę L-Acoustics systemu K1 celem zastąpienia słynnego, acz nieco podstarzałego już V-DOSC-a. Podobnie uczyniła konkurencja, stąd też nowy Flashline w oczywisty sposób porównywany będzie nie tylko ze wspomnianym następcą klasyka, lecz także z takimi rynkowymi nowościami jak VTX JBL-a czy też Project Energia (E15) Adamsona. Słowem: robi się coraz ciekawiej – i to w dużym formacie!
Perspektywa posłuchania wielkoformatowego (i w dodatku kompletnego) systemu w akcji jest w stanie przyprawić o szybsze bicie serca nawet tych nagłośnieniowców, którzy z niejednego pieca chleb jadali. Owszem, od czasu do czasu organizowane są duże koncerty z użyciem tego typu sprzętu, ale nie da się ukryć, że pracować na takiej aparaturze dane będzie zaledwie wąskiemu gronu wybrańców. Całej reszcie kolegów po fachu pozostaje już chyba tylko zakup biletu na koncert i wysłuchanie go z wyznaczonego miejsca, bo umówienie się z właścicielem aparatury na indywidualne odsłuchy raczej nie wchodzi w grę. Na szczęście raz na jakiś czas producenci i dystrybutorzy organizują specjalne pokazy dla branży. Jeden z nich dotyczył właśnie nowego systemu Turbosound Flashline i odbył się w dniach 13–14 marca w niemieckim Oberhausen nieopodal Dortmundu. Temat i miejsce prezentacji Jako miejsce prezentacji wybrano arenę König Pilsener, w której znajduje się 13 tysięcy miejsc siedzących. Smaczku dodaje fakt, że w tym roku obiekt ten ma gościć takich artystów jak Lionel Ritchie, The Australian Pink Floyd Show, Peter Gabriel czy Elton John, zatem mamy tu do czynienia z halą typowo koncertową. O techniczną obsługę prezentacji poproszono niemiecką firmę FeedBack Show Systems, jednego z pierwszych nabywców systemu Flashline (w dniu prezentacji sprzedanych było już 5 systemów). W hali powieszono 2 grona po 18 modułów, zaś przed sceną ustawiono 24 subbasy. Obok systemu Flashline powieszono również klastry z mniejszym systemem FlexArray (po 9 elementów na stronę), będącym dotychczas podstawowym narzędziem pracy firmy FeedBack Show Systems, gdyż na stanie firmy znajduje się obecnie ponad 140 modułów FlexArray. Rzecz jasna, prezentacja nie odbyłaby się bez stosownego ampingu oraz konsolet (w tym wypadku DigiDesign SC48) – wszystkie te elementy zgromadzono na miejscu w odpowiedniej liczbie. Przed właściwymi testami odsłuchowymi organizatorzy zapoznali użytkowników z zastosowaną w systemie Flashline technologią, a także z założeniami leżącymi u jego podstaw. Nie zamierzam wprawdzie w niniejszej relacji przytaczać całości treści tegoż niezwykle interesującego wykładu, niemniej uważam, że warto byłoby pokrótce go streścić. TFS-900H Ważący bagatela 102 kg moduł nowego systemu liniowego Turbosounda to konstrukcja czterodrożna, zawierająca 11 przetworników. Zanim dojdziemy do tego, który z nich jest za co odpowiedzialny, warto powiedzieć kilka słów o samej obudowie. Skonstruowano ją w taki sposób, by zapewnić gotowemu produktowi stopień szczelności IP54. Jak podaje producent, malowanie obudowy farbą TourTough to koszt porównywalny do ceny sklejki użytej do budowy modułu, a wszystko po to, by użytkownik nie musiał się martwić, czy powieszone moduły zmokną, czy też nie. Kolejnym ukłonem w stronę użytkownika jest system zawiesi – zaprojektowano go w taki sposób, by kąty między modułami można było ustawić jeszcze na wózku, a potrzebna jest do tego tylko jedna osoba. Warto w tym miejscu dodać, że maksymalny kąt pomiędzy modułami wynosić może zaledwie 5 stopni, co jest cechą charakterystyczną dużych systemów i w zasadzie wyklucza możliwość ogrania mniejszych imprez niewielką liczbą modułów. Dodatkowo Turbosound przewidział możliwość regulacji kąta ustawienia pojedynczego modułu z dokładnością 0,5 stopnia w zakresie od 0 do 3 stopni. System Flashline został opracowany z myślą o dostarczaniu dźwięku klasy HiFi dla dużych audytoriów. Jak się okazuje, przeszkodą ku temu była dotychczas nie tyle niewystarczająca maksymalna głośność aparatury, co generowane przez nią zniekształcenia i to właśnie one wyznaczają akceptowalną granicę głośności grania. Innymi słowy, można grać głośniej, ale wówczas dźwięk robi się brzydki i „urywa głowę” (cytat z prezentacji). Inżynierowie Turbosounda postanowili z tym nieco powalczyć i w rezultacie powstał system będący w stanie wygenerować SPL na poziomie 137 dB przy zaledwie 3% THD (wartość szczytowa: 148 dB). Kolejnym punktem, jakiemu poświęcono wiele uwagi, jest równomierność pokrycia w obrębie deklarowanego kąta dyspersji (90 stopni), by zapewnić wszystkim słuchaczom możliwie zrównoważony dźwięk. Aby uzyskać ten efekt, opracowano taki system obciążania przetworników w poszczególnych podpasmach, by sumaryczne czoło generowanej przez nie fali dźwiękowej było jak najbardziej spójne. Założenia niby oczywiste, ale ich praktyczna realizacja to już zupełnie inna para kaloszy. W ogólności problem polega zwykle na obciążaniu przetworników zróżnicowanymi układami akustycznymi, tzn. driver zwykle współpracuje z falowodem, głośniki średniotonowe w niektórych systemach również często posiadają taką czy inną tubę, natomiast przetworniki basowe najczęściej pracują bezpośrednio na froncie. W efekcie takiego zróżnicowania dźwięk wychodzący z zestawu ma niespójny charakter, sprawiając tym samym problemy z kontrolą kierunkowości w całym paśmie. Podejście projektantów systemu Flashline do wyżej zdefiniowanych problemów obejmuje kilka założeń konstrukcyjnych, które postaram się pokrótce wymienić. Po pierwsze, pasmo podzielono na stosunkowo wąskie zakresy, by można było obsłużyć je takimi przetwornikami, które w danym zakresie działają skutecznie i generują możliwie niewielkie zniekształcenia. Aby dokładniej zobrazować temat, weźmy pod lupę górę pasma. Obsługują ją 3 drivery 1-calowe CD-115, cięte dość wysoko, bo przy 6 kHz dzięki czemu pracują powyżej rezonansu i są relatywnie dobrze zabezpieczone. Drivery te współpracują z falowodem typu Dendritic Horn, mającym wylot wspólny z polihornem sekcji średniotonowej, w której pracują dwa głośniki 6,5''. Taki układ akustyczny nie tylko zapewnia spójność fazową obu podpasm, lecz także podobny stopień kompresji mocy oraz porządkuje dźwięk generowany przez głośniki średniotonowe. Bez polihorna tak wysokie pasmo podziału byłoby niemożliwe do zrealizowania, gdyż powyżej pewnej granicy zdeterminowanej rozmiarami głośnika wydobywający się bezpośrednio z niego dźwięk to jeden wielki bałagan. Zadaniem polihorna jest właśnie uporządkowanie tegoż chaosu. Trzeba w tym miejscu dodać, że niemal identyczny układ zastosowano wcześniej w mniejszym systemie FlexArray, z tym że w systemie Flashline liczbę driverów zwiększono z jednego do trzech, zaś liczbę głośników średniotonowych – do dwóch. W obu wypadkach głośniki średniotonowe pokrywają szeroki zakres pasma, mieszczący się w granicach 600 Hz – 6 kHz, a więc tożsamy z 80–90% zakresu wokalnego. Częstotliwości z zakresu 250–600 Hz obsługuje układ czterech głośników 6,5-calowych współpracujących z dwiema tubami dostrojonymi do tego właśnie zakresu, co pozwoliło zachować podobny charakter fali i kompresję mocy jak w przypadku sekcji średniotonowej, a także zwiększyć sprawność przetwarzania. Schodząc dalej z pasmem w dół, natrafimy na sekcję niskotonową, składającą się z dwóch głośników 12-calowych, obciążonych w dwojaki sposób. Przednia część membrany każdego z nich współpracuje z odpowiednio dostrojonym układem tubowym, natomiast tylna część promieniuje do portu bass-reflex, dodatkowo poszerzającego pasmo przenoszenia. Zabiegi takie pozwoliły zachować kompresję mocy sekcji niskotonowej na poziomie zbliżonym do poprzednio opisanych sekcji zestawu TFS-900H, zaś umieszczenie portów bass-reflex na przeciwległych skrajach obudowy dodatkowo wspomogło kontrolę nad kierunkowością dźwięku. Na podstawie powyższego opisu można sformułować wniosek, że zdecydowanie większą część właściwości systemu Flashline osiągnięto na drodze mechanicznej. Tak też jest w istocie – przetwarzanie cyfrowe zredukowano w tym przypadku do minimum, ograniczając się głównie do zapewnienia podziału pasma i nieznacznych korekcji. Nie zmienia to faktu, że elektronika towarzysząca systemowa jest na tyle ciekawa, by poświęcić jej osobny akapit, ale zanim to nastąpi, przyjrzyjmy się bliżej subbasom. TFS-900B – solidne wsparcie subbasowe Choć dedykowany systemowi Flashline subbas TFS-900B jest zupełnie nową konstrukcją, przy jego projektowaniu pełnymi garściami czerpano z rozwiązań dotychczas stosowanych. Mam tu na myśli tubowe konstrukcje: TurboBass TFA-600L (subbas od systemu FlexArray) i większą TSW-218. W przypadku nowego subbasu inżynierowie Turbosounda postanowili dodatkowo zwiększyć sprawność przetwarzania tonów najniższych, stosując konstrukcję hybrydową opartą o dwa głośniki 18-calowe, łączącą w sobie zalety tuby oraz portów bass-reflex. Pomimo zastosowania neodymowych magnesów, całość waży 154 kg i nie jest przeznaczona do podwieszania, co w praktyce nie stanowi problemu wobec niskiej częstotliwości podziału, ulokowanej w punkcie 70 Hz. Tak nisko zestrojony subbas nie odpowiada za główną definicję pasma basowego, lecz raczej uzupełnia główny system o dźwięki leżące w oktawie pomiędzy 35 a 70 Hz (jeśli za punkt odniesienia przyjmiemy spadek –10 dB, pasmo to rozpoczyna się od 30 Hz). Dzięki sprawności sięgającej 107 dB TFS-900B jest w tej chwili jednym z najefektywniejszych subbasów na rynku. W połączeniu z dedykowanym napędem (każdy z 2 głośników zasilany jest osobno), pojedynczy subwoofer systemu Flashline jest w stanie wygenerować 151 dB w szczycie. Skoro już nakreśliliśmy z grubsza gabaryty systemu, warto zapytać o kwestie związane z transportem. Przy projektowaniu systemu szczególną uwagę poświęcono optymalizacji miejsca zajmowanego przez sprzęt w ciężarówce. Pojedynczy truckpack (konia z rzędem temu, kto znajdzie polski odpowiednik tego słowa) składa się z platformy, na której ustawiamy 4 moduły TFS-900H. Na taką piramidkę można włożyć jeszcze subbasy, przy czym zapewne nie obejdziemy się bez wózka widłowego. Z kolei rama do podwieszania systemu podróżuje w osobnym dedykowanym casie. Co ważne, dostęp do głośników (celem wymiany bądź sprawdzenia) odbywa się bez konieczności zdejmowania modułów z platformy, co bez wątpienia ułatwia ewentualny serwis. Grunt to sprawny napęd Wraz z systemem firma Turbosound dostarcza gotowe ampliracki, wyposażone w rozdzielnię zasilania, panel złączy sygnałowych oraz 3 4-kanałowe wzmacniacze (po 5 kW na kanał), mające na pokładzie procesory Lake oraz sieć Dante. Warto wiedzieć, że pojedynczy amplirack jest w stanie obsłużyć do 18 subbasów bez kardioidy lub 9 kolumn szerokopasmowych Flashline co oznacza, że do kompletnego systemu składającego się z 18 zestawów szerokopasmowych i 12 subbasów wystarczyłoby 3 ampliracki. Turbosound zaleca użycie 4 racków jako rozwiązanie najbardziej optymalne i ergonomiczne Gwoli przypomnienia dodam, że w Oberhausen prezentowano dwukrotnie większą aparaturę. Część prezentacji poświęconą amplirackom poprowadził Thomas Vestergaard z firmy Lab.gruppen, wytypowanej przez Turbosounda na wyłącznego dostawcę napędu do systemu Flashline. Warto dodać, że Thomas jest twórcą presetów dla różnych głośników, a ponadto czynnie udziela się jako inżynier FOH, pracując przy 60–80 realizacjach rocznie. Podczas prezentacji w Oberhasuen prowadzący zwrócił uwagę na kilka aspektów technologicznych, które warto w tym miejscu przytoczyć. Firma Lab.gruppen od początku przyjęła zasadę, że nie będzie różnicować wzmacniaczy pod względem jakości czy technologii. Ewentualne różnice w cenie poszczególnych modeli wynikają wyłącznie z różnic w liczbie kanałów, mocy oraz wyposażeniu. Nie ma zatem „półki” podstawowej, półprofesjonalnej i innych pośrednich – jest tylko jedna jakość. Kolejnym wyróżnikiem jest sposób wbudowywania przez Lab.gruppena procesorów cyfrowych we wzmacniacze. Szwedzka firma nie ogranicza się do wstawienia odpowiedniego układu oraz końcówki we wspólną obudowę. Firmware kontroluje nie tylko sam układ DSP, lecz także wzmacniacz, a nawet zasilacz, zatem mamy tu do czynienia z pełną integracją. W związku z tym późniejsze aktualizacje mogą wpływać na polepszenie wydajności każdego z wymienionych układów. Można zatem powiedzieć, iż wzmacniacz traktowany jest przez firmę Lab.gruppen jako platforma sprzętowa z elastycznym firmware'em. Wbudowany w końcówkę Turbosound 20000DP (bliźniaczy odpowiednik PLM 20000Q Lab.gruppena) procesor sygnałowy bazuje na algorytmach z procesora Lake firmy Dolby, do których prawa nabyła firma Lab.gruppen. Istotną cechą układu jest modularna struktura przetwarzania z możliwością przenoszenia pojedynczych modułów pomiędzy wzmacniaczami. Pozwala to swobodnie aktualizować presety pod kątem wybranych urządzeń w przypadku pojawienia się takowych, bez potrzeby budowania od początku całej struktury przetwarzania. Wszechstronną ochronę stopniom mocy oraz głośnikom zapewniają wielostopniowe limitery – w przypadku systemu Flashline użytkownik nie musi martwić się o ich poprawną konfigurację, gdyż wyręczył go producent. Kolejną wartą omówienia właściwością przetwarzania sygnałów przez procesor wbudowany w 20000DP jest optymalizacja filtracji. Na czym ona polega? Jak wiadomo, w każdym procesorze mamy blok filtrów wejściowych i wyjściowych. Pierwsze z nich służą w ogólności do korygowania problemów dotyczących akustyki pomieszczenia bądź do kompensowania interakcji między sąsiednimi modułami systemu liniowego, natomiast filtrami wyjściowymi kształtuje się charakterystykę głośników. Może zdarzyć się sytuacja, w której poszczególne filtry pracują w podobnym paśmie, przez co zachodzi między nimi interakcja. A jak wiadomo, im więcej filtrów, tym więcej problemów z fazą, a tego przecież chcielibyśmy uniknąć. W związku z tym wbudowany w końcówkę układ DSP analizuje charakterystykę zadaną przez użytkownika i na nowo przelicza zestaw filtrów niezbędnych do jej uzyskania. W ten właśnie sposób zminimalizowana zostaje liczba filtrów ingerujących w pasmo. Nietypową funkcją wzmacniacza 20000DP jest tester stanów głośników – za pomocą tonu pilotowego w paśmie około 20 kHz wzmacniacz sprawdza, czy ma kontakt z podłączonymi doń głośnikami, co może zaoszczędzić nam wysiłki z ich pracochłonnym zdejmowaniem bądź bieganiem po instalacji. Praca w sieci Jako że ampliracki systemowe winny ze sobą współpracować, dobrze byłoby połączyć je w sieć umożliwiającą nie tylko na zdalne nimi zarządzanie i monitoring parametrów, lecz również wielokanałowy przesył sygnału. Kolejnym zagadnieniem jest aktualizacja firmware'u w wielu wzmacniaczach – tylko odpowiednia sieć pozwala dokonać tego w sposób systemowy, bez konieczności powtarzania tej samej czynności dla każdej spośród kilkunastu bądź kilkudziesięciu końcówek. Wzmacniacze dedykowane systemowi Flashline domyślnie wyposażane są w nowoczesną sieć Dante firmy Audinate. Wybrano ją spośród kilku popularnych standardów ze względu na niską latencję oraz możliwość łączenia dużej liczby urządzeń. Z siecią tą kompatybilne są także procesory Lake oraz konsolety cyfrowe wyposażone w stosowne karty rozszerzeń. Zdając sobie sprawę z tego, że zachwianie działania sieci w czasie imprezy poprzez przypadkowe odłączenie którejś z wtyczek miałoby katastrofalne skutki, projektanci systemu zapewnili możliwość stosowania zdwojonych łączy gigabitowych. Uzyskana w ten sposób redundancja uodparnia sieć na przerwanie pętli, zatem jeśli nawet któryś z techników po ciemku pomyli kable, dane będą nadal przesyłane w sieci. Posłuchajmy… Po wykładach nakreślających zagadnienia teoretyczne przyszedł czas na testy odsłuchowe. Na wstępie podkład muzyczny sączył się z powieszonego tuż przy właściwym obiekcie prezentacji mniejszego systemu FlexArray. Dziewięć modułów Flexa na stronę powieszono w taki sposób, by równomiernie pokryły całą płytę areny, na której mieści się około 2 tysiące krzeseł. Zapewne nie obyło się w tym przypadku bez obliczeń i symulacji, ale przyznam, że zamierzony efekt osiągnięto – na płycie niemal w każdym miejscu brzmienie było identyczne, góra pasma nie ginęła na jej skraju. Gdy z tyłu sali zaczęły dochodzić odbicia, słuchacze zorientowali się, że oto właśnie dźwięk wydobył z siebie Flashline. Linia o długości około 6,5 metra wygenerowała falę, która dotarła nawet do najwyżej usytuowanych siedzisk na przeciwległym końcu areny. Przechadzając się po całym obiekcie, można było na własne uszy przekonać się, że opowieści o równomiernym pokryciu audytorium przez nowy system Turbosounda mają stuprocentowe przełożenie na rzeczywistość. Wyjątek stanowiły subbasy, które ustawione w linii prostej przed sceną, grały zbyt wąską szpicą, przez co w dużej odległości bas mocno kumulował się na osi i wystarczyło zrobić kilka kroków w bok, by odczuć wyraźny spadek. Zapewne zaaplikowanie stosownych opóźnień bądź modyfikacja ustawienia subbasów pozwoliłaby usunąć tę niedogodność. Nie do końca wyszła też ekipie wystawiającej aparaturę konfiguracja kardioidalna, co mnie niespecjalnie zdziwiło, gdyż subbasy o konstrukcji tubowej wykazują z samej zasady działania właściwości kierunkowe i w takim przypadku znacznie lepsze rezultaty uzyskuje się, ustawiając je jeden za drugim w tym samym kierunku. Odsłuch systemu opierał się na plikach mp3 odtwarzanych z laptopa. W opinii wielu słuchaczy obecnych na prezentacji dopracowania wymaga korekcja systemu, który za mocno eksponuje jazgotliwy zakres pasma środkowego (3–4 kHz), zwłaszcza przy muzyce mocno opierającej się na przesterowanych gitarach. Zrobiliśmy eksperyment polegający na odtworzeniu tych samych utworów na mniejszym systemie FlexArray, który zagrał klarowniej, wypychając słuchaczom wokal „na twarz”. Jako że oba systemy mają niemal identyczną sekcję średnio-wysokotonową, można przypuszczać, że jeszcze sporo można poprawić w procesorach, by w pełni wykorzystać potencjał Flashline'a. Na plus zapisać można systemowi bardzo dobrze zdefiniowany, mocny, czytelny i punktualny bas (a zwłaszcza ten leżący nieco powyżej pasma subbasów), dostarczający do każdego miejsca w audytorium należytą dawkę energii. Bardzo dobre wrażenie robiła również otwarta, klarowna i pełna powietrza góra pasma. Trochę szkoda, że nie udało się zorganizować występu artysty na żywo czy też udostępnić wielościeżkowego materiału muzycznego do zmiksowania na miejscu – być może zabieg taki pozwoliłby wyeksponować dynamiczne możliwości systemu, co nie jest możliwe przy nagraniach, w których maksymalizuje się poziom średni kosztem właśnie dynamiki. Z początku osoby stojące za konsoletą grały na systemie Flashline dość delikatnie, stąd też niektórzy słuchacze zaczęli się nieco niecierpliwić, bo przecież z tak dużej aparatury można wydobyć znacznie większy poziom SPL. Nie minęło zbyt wiele czasu, nim inicjatywę przejęła ekipa z Polski, ładując na komputer pełniący rolę źródła dźwięku własny repertuar testowy. Na kilkanaście minut arena zamieniła się w gigantyczną dyskotekę, w której dźwięk, mimo bardzo dużej głośności, nie męczył. Czasami aż chciało się zagrać jeszcze głośniej, choć przy wygenerowanym wówczas poziomie SPL każdy uczestnik koncertu odbywającego się w arenie König Pilsener byłby usatysfakcjonowany. Pomimo znacznych odległości dźwięk docierający na jej drugi koniec wprawiał w drgania powieszone tam banery i inne elementy. Być może czynnikiem powstrzymującym osoby stojące przy konsolecie przed jeszcze głośniejszym graniem były słyszane na FOH-u odbicia od tylnej części audytorium, ale na to już nie da się nic poradzić wobec pustej widowni. Zapewne pełen potencjał systemu Flashline można byłoby pokazać w plenerze, gdzie mury nie ograniczałyby generowanej przez niego fali dźwiękowej. Podsumowanie Nie ulega wątpliwości, że poprzez wprowadzenie na rynek systemu Flashline brytyjski Turbosound powrócił do gry toczącej się na segmencie rynku uważanym za bardzo prestiżowy. Choć w praktyce zarabia się na mniejszych systemach, to właśnie okręt flagowy w głównej mierze kreuje wizerunek marki. Na posiadanie w ofercie takowego przy zachowaniu odpowiedniego poziomu (wszak K1 podniósł poprzeczkę dość wysoko) pozwolić sobie może nieliczna elitarna grupa największych producentów nagłośnienia. Obecność w tym szacownym klubie nobilituje, ale też i zobowiązuje, bo konkurencja nie śpi. Choć Turbosound nie stosuje przy sprzedaży systemów podobnych restrykcji jak L-Acoustics, to Flashline z pewnością jestm systemem dla dużych i doświadczonych firm rentalowych i nagłośnieniowych, obsługujących duże imprezy plenerowe, koncerty gwiazd czy też najwążniejsze festiwale muzyczne w danym kraju. W przypadku niemieckiego FeedBack Show System nabycie dużego systemu było logicznym krokiem naprzód wobec faktu, że firma ta pracowała wcześniej na systemie FlexArray i była z tej pracy zadowolona, o czym świadczy choćby liczba posiadanych modułów (obecnie ponad 120 szt.). Flashline w naturalny sposób będzie swojego rodzaju produktem premium, oferowanym tylko wybranym klientom i do prestiżowych zastosowań. Ciekaw jestem, czy będzie nam dane posłuchać systemu Flashline w Polsce? Kto wie… Znając nasze krajowe realia, można przypuszczać, że to raczej mniejszy, acz nie mniej interesujący pod względem rozwiązań technicznych FlexArray przyczyni się do popularyzacji brytyjskiej marki na hermetycznym rynku koncertowym. Przemysław Waszkiewicz Muzyka i Technologia