Nie chciałem zdradzać swoich odczuć w stosunku do tego zestawu na samym początku testu, ale zdaje się, że nie potrafię inaczej. Jestem absolutnie oczarowany pomysłem, koncepcją, wykonaniem i funkcjonalnością tych niewielkich urządzeń. Kiedy otworzyłem obie walizki i pierwszy raz użyłem tych opraw, testowanie ich nie miało końca. Postanowiłem sprawdzić je również w scenicznych warunkach. Użyłem ich na scenie o wymiarach 12 x 12 m z białym horyzontem. Uważam, że zastosowanie tego typu urządzeń nie tylko do celów architektonicznych, ale i kameralnych koncertów czy też do celów telewizyjnych ma absolutnie uzasadnienie. Jednak czy w dwóch walizkach można zmieścić dobry designerski zestaw?

Wszechstronność lamp PixelBrick sprawia, że mogą mieć one zastosowanie niemal w każdej dziedzinie – przy produkcjach filmowych, telewizyjnych, teledyskach, ale także w teatrach czy na koncertach.

Choć Astera jak zwykle zaskoczyła dość niecodziennymi rozwiązaniami dotyczącymi projektowania niewielkich urządzeń do zadań specjalnych, to trudno sobie wyobrazić, że tak niewielkie urządzenia mogą służyć do „poważnych zastosowań”. Skoro ten artykuł jest uwieńczeniem namacalnego testu urządzeń i to również w warunkach bojowych, to postaram się twierdząco odpowiedzieć na to pytanie. Czym właściwie jest ten zestaw? Trudno mi jest określić, jak zdefiniować te urządzenia. Sam producent określa je jako przenośny zestaw opraw typu uplight PAR z LED-owymi źródłami światła. Właściwie tak jest, ale ich zastosowanie może być naprawdę bardzo szerokie i to na wielu polach. Muszę się odnieść również do samego producenta. Choć nasi stali czytelnicy z pewnością zetknęli się już z tą marką (chociażby przy okazji cyklu „zoom na sprzęt i opisu PixelBar AX2), to jednak mam stały niedosyt i wrażenie, iż jest jeszcze wiele osób, które po prostu nie korzysta z dobrodziejstw i oferty tej marki. Dla mnie osobiście taki przełom dotyczący tejże firmy nastąpił po przeniesieniu fabryki z Niemiec do Shenzhen w 2007 roku, uznanego jako zagłębie technologii LED. Mniej więcej od 2018 roku firma skupiła się na przenośnych systemach dedykowanych dla szeroko pojętej branży filmowej. Sądzę, że wielu gafferów i operatorów zna doskonalę tę markę, ale co z resztą realizatorów i techników? Dziś błędem byłoby klasyfikowanie produktów Astery jako urządzenia wyłącznie dla branży filmowej. Widać to dokładnie na przykładzie PixelBrick. Same sposoby umożliwiające montaż i mocowanie tych urządzeń sugerują, że są to designerskie produkty stworzone również dla potrzeb scenicznych.

Lampy można łączyć w dowolne kształty dzięki rozbudowanemu systemowi mocowań.

Cały spektakularny system
Przyglądając się z zewnątrz, od razu ma się wrażenie solidnego wykonania. Przednia część obudowy z zamontowaną soczewką oraz tylna z wyświetlaczem oraz przyciskami zostały wykonane z twardego tworzywa. Natomiast środkowa część jest metalowa. Reflektory mają klasę IP 65. Na ścianach z czterech stron znajdziemy punkty montażowe, które umożliwiają czy to połączenie urządzeń ze sobą, czy też przymocowanie statywu. Oczywiście, istnieje też możliwość zamontowania uchwytu, który to może sprawić, że połączone ze sobą PixelBrick (lub też pojedyncza oprawa) może zawisnąć na kratownicy. Pomysł z zaprojektowaniem tak wyprofilowanej obudowy jest wprost genialny. Pozwala on na bardzo kreatywne tworzenie kształtów i budowania całych modułów z wykorzystaniem tych urządzeń. Przypomina to nieco zabawę z molekułami w chemii lub dla osób, które nie przepadały w szkole za tym przedmiotem, podpowiem, iż zestawy Lego w tej sytuacji mocno bledną. Co tak naprawdę użytkownik dostaje do dyspozycji? W dwóch walizkach zawarto zarówno 8 opraw, jak i akcesoria, które podzieliłbym na trzy kategorie. Pierwsze z nich to wszelkiego rodzaju przyrządy montażowe. Drugie to nakładki korygujące wiązkę, a trzecie to system dystrybucji zasilania oraz przepływu danych.

Pomysł z zaprojektowaniem tak wyprofilowanej obudowy jest wprost genialny.

Do PixelBrick można przyczepić właściwie 9 różnych elementów montażowych. Nie będę wymieniał wszystkich, ale warto wspomnieć o tych w mojej ocenie najważniejszych. Oczywiście w zestawie znajdują się takie, które umożliwiają prosty montaż na wspomnianych już kratownicach, ale moim zdaniem najciekawsze są te, które pozwalają łączyć ze sobą same urządzenia. Mam tu na myśli produkty określone jako BrickConnect oraz BrickHinge. W przypadku tego drugiego elementu, kąt łączenia opraw jest regulowany, co pozwala na stworzenie np. ringu z kilku lub kilkunastu reflektorów. Gdyby ktoś jednak zechciał po prostu postawić reflektor, to nic nie stoi na przeszkodzie – zawsze można zastosować dodatek produkowany pod nazwą BrickBracket. Trudno powiedzieć, jak przy częstej eksploatacji zachowają się sprężynowane plastikowe zatrzaski, które umożliwiają wsuwanie elementów służących do połączenia opraw ze sobą, ale sam sposób na ich zespalanie jest bardzo szybki i wygodny. Po otworzeniu jednej z walizek natychmiast moją uwagę przyciągnęły białe bańki przypominające obudowy vintage’owych opraw. Brickdome (bo o tym elemencie mowa) to możliwość wykreowania pięknego miękkiego efektu. Wystarczy jednym ruchem nałożyć mini kopułę na źródło światła i natychmiast zyskujemy efekt klasycznej, „świecącej  bańki” stosowanej powszechnie np. w latach 70. czy 80. W tym momencie zacząłem żałować, że w zestawie znajduje się tylko 8 opraw. Myślę, że każda osoba z wyobraźnią jest w stanie wymyślić naprawdę niecodzienną instalację z wykorzystaniem tych nakładek. Pozostałe elementy optyczne to BeamSoftener oraz Flood Filter. Ponieważ kąt świecenia urządzenia wynosi 13 stopni, nakładki pozwolą na wykreowanie nieco innej wiązki. BeamSoftener pozwala na tworzenie plamy oświetleniowej z miękkimi krawędziami z kątem 17 stopni, a FloodFilter pozwoli na rozproszenie wiązki i wykreowanie kąta 30 stopni. Nie pozostało nic innego, jak przyjrzenie się ostatniej grupie akcesoriów, czyli tej odpowiedzialnej za zasilanie oraz dystrybucję danych.

Tylny panel PixelBrick

Tu pojawia się kolejny genialny pomysł inżynierów z Astera. Generalnie oprawy mają swoje źródła zasilania i tu muszę powiedzieć, że pomimo prób scenicznych, które to trwały w trzech cyklach po 3 godziny, poziom naładowania baterii nadal wynosił 80%. Być może rozładowanie baterii nie następuje w sposób liniowy, ale to bardzo miłe zaskoczenie, że zamontowano tak pojemne akumulatory, jednocześnie zachowując rygor wagi, bo pojedynczy PixelBrick waży jedynie 1,12 kg. Jak zatem można ładować urządzenia? Wystarczy umieścić je na swoich miejscach w walizce (choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby proces ładowania odbywał się poza nią) i podłączyć wszystkie do urządzenia odpowiedzialnego za dystrybucję o nazwie PowerBox. Dlaczego nie nazwałem tego pudełka po prostu zasilaczem? Bo to nie jest takie proste! PowerBox równocześnie zapewnia dystrybucję danych pochodzących z DMX, ArtNet czy sACN. Czy w takim razie prócz przewodów zasilających PowerBox pełni rolę splitera i bramki np. ArtNet, a we wnętrzu walizki transportowej są również przewody DMX? Nic bardziej mylnego. To znaczy PowerBox jest w pewnym sensie i spliterem i bramką ArtNet, ale same oprawy nie posiadają złączy DMX. Jedyne gniazda umieszczone na obudowach PixelBrick to gniazda zasilania. Zatem sygnał sterujący do każdej z opraw jest dostarczany z PowerBoksa przewodem zasilającym. Tym samym PowerBox nie jest li tylko zasilaczem, a swoistym konwerterem popularnych protokołów sterujących. Tu należy wspomnieć, że wszystkie przewody power/data również mają klasę IP65 tak, jak i sam PowerBox. Ponieważ sam zasilacz w każdym PowerBox ma swoje ograniczenia w sensie dostarczanej mocy, można je łączyć ze sobą zarówno w sensie transferu zasilania, stosując powercon true, jak i przekazując dalej sygnał DMX za pomocą złącza OUT. Tym samym przy odpowiedniej liczbie dystrybutorów systemy złożone z PixelBrick mogą opiewać na kilkadziesiąt opraw. To jednak jeden ze sposobów sterowania. Przedstawiłem tylko przewodowe możliwości pracy z PixelBrick. Jednak jaki byłby sens tworzenia mobilnych opraw z własnymi źródłami zasilania, gdyby nie było wariantu bezprzewodowej kontroli nad nimi? Do tego odniosę się w dalszej części artykułu.

PixelBrick waży zaledwie 1 kg, a jej boki mają około 10 cm.

Sama oprawa
Sercem tej zmyślnej oprawy jest LED-owy silnik o nazwie Titan LED. Jest to 15-watowy moduł w kompozycji RGB+ Mint Amber. Taka mieszanka diod pozwala na dwie rzeczy. Po pierwsze, na dość dużą rozpiętość temperatur barwowych, ale i (co ważne przy rejestracjach filmowych) na dobre wyniki pomiarów samej jakości światła. Przy 15 watach w zależności od proporcji użytych diod i tym samym od różnych temperatur będzie zależała jasność generowana przez PixelBrick. Dla 5500K będzie to 375 lumenów, ale już dla 3200K wynik wyniesie 450 lumenów. Właściwie niezależnie od użytej temperatury barwowej w większości wypadków wynik pomiaru CRI nie powinien być niższy od wartości 96. Prócz zakresu temperaturowego, który wynosi od 2700 do 5500 K, no i oczywiście prócz całej gamy kolorów możliwych do uzyskania, oprawa ma również tryb strobo pracujący z częstotliwością do 25 Hz. Przy projektowaniu soczewki oraz odbłyśnika został wdrożony dość ciekawy pomysł. Właściwe środkowa część optyki przypomina trochę rozwiązania z LED barów. Jednak poza okręgiem samego odbłyśnika zastosowano kwadratowy materiał dyfuzyjny. Zatem poza tym, że widoczny jest główny strumień światła, reflektor generuje coś, co nazwalibyśmy efektem background lub, mówiąc ojczystym językiem, poświatę dookoła strumienia generowanego z centralnej części. Takie wrażenie można odnieść, patrząc wprost w elementy optyki, ponieważ taki zabieg, jak sądzę, zapewne ma na celu ujednolicenie plamy oświetleniowej. To kolejny pomysł konstruktorski mający postawić kropkę nad „i” w kontekście użycia tych opraw dla celów filmowych czy studyjnych. Odnosiłem się już do konstrukcji samej obudowy, ale należałoby wspomnieć również o wyświetlaczu i przyciskach nawigacji. Poza możliwościami sterowania zewnętrznego w bardzo prosty sposób można zdefiniować z poziomu menu wszystko, co jest nam w danym momencie potrzebne. Dotyczy to oczywiście odpowiedniego koloru, temperatury czy jasności. Tu należy jasno powiedzieć, że czasami nadal zdarza się, że właśnie na wspomnianych planach filmowych nie używa się sterowników oświetlenia, a gafferzy z dużym stażem nadal preferują ustawianie ręcznie każdej oprawy niezależnie. Dla takiej pracy istotne będzie też fakt dotyczący zabudowanych baterii. Odniosłem się również już wcześniej do samej ich pojemności. Przy testach komfort pracy wielu godzin bez konieczności ładowania jest naprawdę bezcenny. Producent podaje, że czas użytkowania wewnętrznego źródła zasilania bez ładowania nie powinien być mniejszy niż 20 godzin. Sam proces ładowania to 4 godziny.

Sercem tej zmyślnej oprawy jest LED-owy silnik o nazwie Titan LED. Jest to 15-watowy moduł w kompozycji RGB+ Mint Amber.

Wracając do ustawiania opraw: jeśli pokusimy się o sterowanie z zewnątrz, to mamy tu do dyspozycji po raz kolejny kilka rozwiązań. Zacznijmy jednak od ustawień mode. Zostały tak opracowane, aby ułatwić pracę w każdej profesji. Tryby są fokusowane na przeróżne zastosowania. Użytkownik może pracować z użyciem mode’ów, przeznaczonych do pracy z precyzyjnym nastawem temperatur barwowych, z przeróżnymi makrami dotyczącymi kolorów czy też w trybie przeznaczonym do generowania efektów. Jednym słowem, dla każdego coś miłego. W oprogramowaniu zaimplementowano mode’y zarówno 3-kanałowe, jak i te zawierające ponad 20 kanałów. Co prócz klasycznego przewodowego połączenia z użyciem wspomnianych już protokołów? Korzystając nadal z standardowych sterowników oświetlenia, oprawy typu PixelBrick potrafią komunikować się również w opcji bezprzewodowej za pomocą wbudowanych odbiorników, wykonanych w technologii CRMX. Urządzenia są w stanie odbierać strumień danych w paśmie 2,4 GHz. Ale to jeszcze nie wszystko. Astera przewidziała jeszcze jedną możliwość sterowania bezprzewodowego. Ująłbym to tak: nie znasz się na sterowaniu DMX? Proszę bardzo! Wystarczy nasza aplikacja oraz urządzenie z Bluetooth! Z poziomu tego zmyślnego oprogramowania istnieje możliwość sterowania, oczywiście, całym zestawem opraw w jednym czasie. Astera właściwie poleca aplikację do większości swoich urządzeń, zatem i tu firma zyskała zapewne wielu nowych klientów i poza ścisłymi branżami powiązanymi z filmem fotografią scenami czy oświetleniem architektonicznym.

Reflektory mają klasę IP 65.

Co na koniec?
Często w warunkach teatralnych spotykam się z potrzebą oświetlenia niewielkich rekwizytów, które są ruchome. W niektórych scenach zmieniają swoją pozycję na scenie lub po prostu znikają w kulisach. Tu oczywiście natychmiast rodzą się dwa problemy, czyli niezależnie zasilanie i bezprzewodowe sterowanie. Często wyzwanie może stanowić ograniczenie w postaci miejsca czy też niecodzienny kształt rekwizytu. Myślę, że pod każdym kątem te oprawy zdadzą egzamin również w warunkach teatralnych, zatem stanowi to kolejny pomysł na ich zastosowanie.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia