Claypaky Xtylos

Co roku na rynku oświetlenia scenicznego pojawia się bardzo dużo nowych urządzeń bardziej lub mniej innowacyjnych. Każda firma prześciga się w nowościach. Każdy producent stara się przyciągnąć i zainteresować jak największą liczbę klientów swoimi produktami. Jednak czy na pewno, aż tyle pojawiających się na rynku rozwiązań, jest w stanie przykuć naszą uwagę? Sporo producentów wypuszcza urządzenia, które wydawać by się mogło są jedynie lekko odświeżoną wersją produktów, które jeszcze kilka lat temu były obecne w większości realizacji. Ja chciałbym jednak przedstawić Wam produkt, który znacznie odbiega od tego stereotypu, mimo że sam byłem sceptyczny, kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy.

Słyszałem o nim już wcześniej, ale pierwszy raz na żywo Xtylosa zobaczyłem podczas tegorocznych targów Prolight+Sound we Frankfurcie. Pierwsze wrażenie: „kolejny następca modelu Sharpy” oraz „dlaczego włoski producent bardziej kreatywnie nie podszedł do wyeksponowania pierwszego na świecie urządzenia typu beam ze źródłem laserowym?”
Po targach postanowiłem uporządkować swoją wiedzę i wszystko, co związane ze Xtylosem, rozłożyłem na części pierwsze. Zaczynając od obudowy urządzenia przez funkcję, menu, kanały dmx, kończąc na wytycznych dotyczących bezpieczeństwa. Te porównania i konfrontacje, ale również moje przemyślenia, możecie przeczytać poniżej.

Zacząłem od obudowy. Podczas jej zdejmowania w  pierwszej kolejności rzuca się w  oczy rozmieszczenie elementów. Wszystko zostało bardzo ściśle umiejscowione, ograniczając przy tym ilość wolnego miejsca do minimum, co niewątpliwie przekłada się na kompaktowe gabaryty urządzenia. Idąc w stronę źródła, nie sposób nie zauważyć pokaźnych rozmiarów systemu kolimacji wiązki. Bardzo zaskoczyło mnie to, że urządzenie samo w  sobie się nie grzeje. Zapewnia to wentylator, którego obroty na sztywno ustawione są na 4500 obr/min. Niestety ma to wpływ na jego głośność pracy. Według specyfikacji producenta jest to 51,5 [dBA], mierzone z  odległości 1 m w  pomieszczeniu, w  którym głośność wynosiła 34,0 [dBA].

Skoro zdjąłem obudowę, skupię się dokładniej na samym źródle. Claypaky wykorzystując technologię laserową RGB, określa je jako unikatowe pod względem właściwości optycznych i  chromatycznych oraz specjalnie dostosowane do potrzeb urządzenia i  chronione zgłoszeniem patentowym. Żywotność źródła to 10 000 godzin, co przekłada się na ponad 416 dni ciągłej pracy. Samo źródło zamknięte jest w niezawodnym, bezpiecznym i w pełni szczelnym module. Wiązka światła jest bardzo silna i  skoncentrowana, co da się odczuć po kilku sekundach na własnej dłoni. Dla bezpieczeństwa producent zaleca, aby zachować minimalną odległość wynoszącą 10 metrów od powierzchni, na którą świecimy. Dodatkowo wymagane jest, aby unikać możliwości narażania kogokolwiek na długotrwałe wpatrywanie się w  urządzenie z  odległości mniejszej niż 225 metrów! Urządzenie na wyjściu generuje 2900 lumenów i przy kącie świecenia 1,1° zapewnia 39 600 lux z odległości 20 metrów. Specyfikacja techniczna i opis funkcji nie są aż tak wyjątkowe, oprócz dwóch cech, na które należy zwrócić uwagę. Intrygujący jest system mieszania kolorów RGB z  tzw. turbo kolorami oraz (cytując producenta) „ekskluzywne efekty graficzne BLazer”. Faktycznie kolory są bardzo nasycone i intensywne. Co do efektów graficznych BLazer, to śmiało mogę stwierdzić, że Claypaky zrobił milowy krok do przodu, jeżeli chodzi o możliwości urządzenia typu Beam. Xtylos do generowania niesamowicie ciekawych efektów wykorzystuje dwie tarcze gobo oraz tarczę z pryzmatami. Pierwsza statyczna tarcza ma 12 gobosów, z czego 7 to reduktory wiązki, druga tarcza to 7 rotacyjnych gobosów, bardzo podobnych do tych stosowanych w  CP Sharpy. Ciekawym rozwiązaniem jest tarcza z  3 pryzmatami. Na oddzielnym dedykowanym kanale jest dostęp do 16-krotnego pryzmatu. W urządzeniu nie mam niestety zooma, a szkoda. Wiązka, oprócz użycia reduktorów z tarczy gobo, ma naturalny kąt świecenia 2°. Efekty – oprócz tego, co generują w  przestrzeni – w  ciekawy sposób odkładają się na sporych rozmiarów frontowej soczewce.
Wszystkie parametry urządzenia są w  rozdzielczości 16-bitowej. Zdumiewające jest to, jak Claypaky poradził sobie z  dimmerem: niesamowicie płynny ruch i  – co najważniejsze – źródło laserowe zapala się już od 0,01% i  w  całym zakresie rozjaśnia się bardzo precyzyjnie. Test „Dimmer od 15% do 0% w czasie 20 s” pozwala dokładnie zweryfikować ten parametr. Postanowiłem sprawdzić to sam i potwierdzam, że Claypaky nadal produkuje bardzo dobrej jakości urządzenia.

Niestety, wciąż nie pojawił się producent, który stworzyłby urządzenie idealne. Również Xtylos ma pewne wady, które mogą pojawić się przy dłuższym użytkowaniu. Ja znalazłem dwie. Po pierwsze zauważyłem, że wewnętrzne mocowanie gąbki przy kanałach wentylacyjnych obudowy nie jest do końca precyzyjnie spasowane, co może skutkować dostawaniem się kurzu bezpośrednio do urządzenia z ominięciem gąbki. Drugim jest waga urządzenia wynosząca 25 kg. Dla szybkiego porównania: Claypaky B-eye K20 waży  o 4 kg mniej.
Ruchoma głowa Claypaky Xtylos to powiew świeżości w  branży oświetlenia scenicznego i potwierdzenie tego, że wciąż jest miejsce, żeby tworzyć nowe, innowacyjne urządzenia oświetleniowe. Urządzenie ma wiele zalet, z pierwszym w pełni laserowym źródłem światła na czele. Oczywiście nie jest ono pozbawione również wad, jednak pamiętać należy, że model ten wciąż nie został oficjalnie oddany do produkcji, zatem pewne mankamenty mogą zostać jeszcze poprawione. Najważniejszą informacją jednak jest to, że znalazła się firma, która rozpoczęła rewolucję laserową wśród ruchomych głów. Teraz należy poczekać, jaka będzie odpowiedź konkurencji.