W ciągu ostatnich kilku miesięcy parę razy spotkaliśmy się z Natalią Kukulską, Michałem Dąbrówką i Sławkiem Gładyszewskim. Było ku temu co najmniej kilka powodów: po pierwsze – zespół Natalii odbywał trasę koncertową promującą jej najnowszy album „Ósmy plan“, po drugie – realizator Sławek Gładyszewski namówił Michała Dąbrówkę, aby na trasę zabrał nową konsoletę Behringer X32 Producer, po trzecie – w końcu okazało się, że nowa konsoleta implikuje wiele tematów, które można omówić tylko w domowym studiu Michała w podwarszawskim Komorowie.
Rozmowa ze Sławkiem „Guadkym” Gładyszewskim – realizatorem, wykładowcą i muzykiem W ciągu ostatnich kilku miesięcy parę razy spotkaliśmy się z Natalią Kukulską, Michałem Dąbrówką i Sławkiem Gładyszewskim. Było ku temu co najmniej kilka powodów: po pierwsze – zespół Natalii odbywał trasę koncertową promującą jej najnowszy album „Ósmy plan“, po drugie – realizator Sławek Gładyszewski namówił Michała Dąbrówkę, aby na trasę zabrał nową konsoletę Behringer X32 Producer, po trzecie – w końcu okazało się, że nowa konsoleta implikuje wiele tematów, które można omówić tylko w domowym studiu Michała w podwarszawskim Komorowie. Pojechaliśmy więc na koncert do Hybryd, po czym odwiedziliśmy dom Natalii i Michała. Sławek Gładyszewski: Dotychczas używaliśmy konsolet Yamaha 01v96, a właściwie dwóch. Jedna pracowała na FOH, a druga jako monitor. W pewnej chwili zaczęło nam brakować wielu współcześnie wykorzystywanych funkcji. Zakup stawał się coraz bardziej nieuniknioną konsekwencją rozwoju i upływu czasu. Braliśmy pod uwagę różne opcje – przeglądaliśmy rynek i w pewnej chwili stało się jasne, że wybór padnie na Behringera. Na początku nie wiedzieliśmy dokładnie, który model z serii X32 wybrać – ale zdecydowaliśmy się na Producera. Dlaczego nie coś od konkurencji? Dwa powody: cena i możliwości. W tym budżecie nie znaleźliśmy niczego, dosłownie niczego, co oferowałoby więcej niż X32. Przyglądaliśmy się ofertom innych producentów i nic mnie nie przekonywało. Potrzebuję na przykład fizycznych faderów – wszystkie opcje wyłącznie na tablet odpadają. Możliwość użycia palca na suwaku to nie to samo, co jego obraz na tablecie czy telefonie. To nie ta sama dokładność i precyzja. Tym bardziej, że te wszystkie detale, które tutaj są, są świetne. Jedno, co może być najbardziej zaskakujące, to kwestia oprogramowania. Aktualizacja software’u w X32 z 1.0 do 2.10 była tak dużym krokiem, że podejrzewam, iż następny upgrade wyeliminuje wszystkie uciążliwe drobiazgi… To nie są rzeczy, z którymi się nie da żyć, ale jest jeszcze co nieco do zrobienia. Redakcja MiT: Konsoleta… Nie wiem, co więcej o niej powiedzieć… bo jest to – po pierwsze – urządzenie, którego używają realizatorzy od trzech lat w całym kraju, po drugie – wiadomo powszechnie, że się nie psuje albo psuje nie inaczej jak konkurencja. Kolega z Zielonej Góry ma trzy pierwsze modele – z pierwszej serii. No i nic się nie dzieje – działają. Jeśli pierwsze oprogramowanie było jeszcze trochę problematyczne, to teraz wszystko się zgadza. Nie widzę powodów, dla których ktoś miałby unikać tych konsolet. Redakcja MiT: Jak podobają ci się pluginy i ogólnie algorytmy przetwarzające? Sławek Gładyszewski: Jeśli chodzi o pluginy, to są super. Tylko, że jeżeli ktoś dużo pracował na innych konsoletach, to może mieć trochę „zaskoczkę” z kompresorem. W przypadku kompresora nie wolno patrzeć na cyfry, tylko trzeba go słuchać, usłyszeć, jak działa. Jak się patrzy na cyfry, to można mieć mylne odczucia, na przykład że ten kompresor działa, że nie działa albo że działa, ale nie tak jak chcemy. A on działa. Po prostu trzeba do niego podchodzić jak do urządzenia analogowego, kręcić gałką i słuchać, a nie patrzeć, czy nachylenie już jest 1 : 2, 1 : 5 czy 1 : 10. Po prostu trzeba słuchać, czy pasuje, więc trzeba trochę odważniej pracować. Jeśli chodzi o tryby pracy bramki – bardzo fajne. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Bardzo fajny equalizer na wszystkich szynach miksujących z sześcioma punktami parametrycznej korekcji. Niezwykle sprytny patent z wyborem kolejnego pasma [w przypadku EQ sześciopunktowego jednoczesne wciśnięcie dwóch z czterech przycisków wyboru pasma przełącza do dodatkowych pasm – red.]. Naprawdę – to jest wszystko, co powinna mieć niejedna większa konsoleta, tylko tyle że upakowane w znacznie mniejszym urządzeniu. Software, który tym zarządza, mieści się na małej płytce razem z procesorem, a to jest tylko kontroler, który tym zarządza. Jeśli chodzi o dostęp do wszystkich funkcji – jest bardzo fajny. A jak twoje wrażenia słuchowe, jeśli chodzi o EQ kanałowe? Jest to dokładnie to, co powinno być w equalizerze. Uważam, że jedynie głębokość filtrów mogłaby być większa o 3 dB. Jedynie to można poprawić. Czasami rzeczywiście tych 3 dB brakuje. Żeby było minus – 18 dB. 15 dB – jest to standard techniczny, więc nie ma się do czego przyczepić, ale z punktu widzenia pracy na żywo, czasami mamy na sali jakiś rezonans, który przydałoby się mocniej „wyciąć”, bo to nie jest praca studyjna i nie można tego potraktować stricte tak samo. Te 3 dB czasami robią różnicę. Miałem kiedyś okazję do porównania: cały koncert był realizowany za pomocą bardzo drogiego miksera, natomiast koncert headlinera, czyli Lao Che, był realizowany na X32. Czekałem cały dzień, żeby usłyszeć różnicę. I słuchając koncertu Lao Che – powiem szczerze – ciężko było mi ją wyłowić. Ja mam trochę inną teorię na temat konsolet. Opowieści na temat konkretnego stołu, że jest lepszy albo gorszy, zawsze wiążą się z tym, że oceniamy go, słuchając, czy gra liniowo i czy całe oprogramowanie, czyli tak zwany DAW – a więc kompresory i bramki – spełniają normę. Nie mówię, że są najlepsze, ale spełniają normę. Jeśli tak, to trzeba być naprawdę totalnym asem, żeby z całkowitego miksu wyłowić poszczególne drobiazgi w jakości. Tym bardziej, że nawet świetny tor audio w danej konsolecie realizator może z łatwością popsuć wtyczkami użytymi w jakiś dziwny sposób. W ogóle uważam, że są firmy, które mają tak zwane kształtowane preampy, i ludzie mówią, że to są świetne preampy. Ja zaś mówię: dobra – są świetne, ale ja nie wiem tak naprawdę, czy one są świetne dla mnie, bo to są preampy, które już mają jakąś charakterystykę. Ze mnie się śmiali, jak jeździliśmy z yamahami 01v96 po całym kraju. I się śmiali do pierwszego taktu. Od pierwszego taktu zaczęło się już chodzenie i oglądanie tego małego kalkulatora, a potem zawsze – nie pamiętam, żeby było inaczej – pytali, ile to kosztuje? No więc to było lat temu osiem. Teraz technologia trochę poszła do przodu i już się nikt nie śmieje, że konsoleta o rozmiarach 60 × 60, do której jest podpięta jedna skrętka (bo w naszym przypadku jest to jedna skrętka) plus USB do laptopa (żeby sobie tam podpiąć jakieś nagrywanie czy inne rzeczy) wystarcza. I nagle już się nikt nie śmieje. Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że stanę obok tej firmy [Behringera – red.] i wpiszę sobie ją w rider. Nie spodziewałem się, że tak będzie. Ale oni wykonali bardzo dobry ruch, gdyż wyszli z założenia, że można zarobić pieniądze na „małych” muzykach – „małych” w sensie doświadczenia oczywiście – początkujących realizatorach, home recordingu, na jakichś drobnych rzeczach. Dorobili się kasy i wykupili odpowiednie firmy z odpowiednimi ludźmi. Ci ludzie zaopiekowali się tym, żeby ich produkty nabrały trochę innych kształtów. Zresztą zmiana logo też była oznaką tego wszystkiego. Jak twierdzi producent, poprawki w oprogramowaniu oparte są na rzeczywistym zapotrzebowaniu użytkowników. Dokładnie! Ktoś nawet samodzielnie napisał świetną aplikację na Androida do zdalnego zarządzania tą konsoletą. Moim zdaniem nawet chyba lepszą niż ta, która jest przygotowana na urządzenia Apple. Słyszałem różne opinie – choć tego nie sprawdzałem – że preampy w S16 są lepsze niż preampy zamontowane bezpośrednio w X32, możesz to skomentować? Była taka historia. Oczywiście wrażenie słuchowe na pewno były z tym zgodne, ale według mnie nie jest to kwestia różnych preampów, tylko tego, że zamiast 70 m pyty ze sceny do preampu w stole masz 2 m XLR-a od mikrofonu do S16. W ogóle układ z dwoma S16, którego używamy, to „morderstwo“ [dwa case’y 4U w każdym S16 i ośmiokanałowy DIbox Behringera DI800 – red.]. Nie dość, że dzięki umieszczeniu preampu na scenie zyskuje się lepsze brzmienie, to montaż i opięcie tak dużego zestawu jak nasz są dziecinnie proste. Śmialiśmy się, że minimalizujemy zespół, dzięki czemu zabierać będziemy mniej sprzętu. Jest parę osób mniej, ale okazało się, że sprzętu jest cały wóz, a było pół. Więc input lista jest naprawdę długa. Na szczęście S16 są na stałe opięte z DI-boxami i pozostaje tylko podpięcie instrumentów do leżącego nieopodal case’a. No i nie do przecenienia jest możliwość wyjścia szesnastoma kanałami na scenie, do sytuacji typu lewo, prawo, frontfill, subwoofery plus dodatkowe odsłuchy. Możemy to zrobić na scenie, a równie dobrze prosto ze stołu, więc mamy totalną wygodę. Plus oczywiście nasze P-16M, które maksymalnie usprawniły nam pracę. Miałem właśnie zapytać o miksery osobiste. Jak to wpływa na twoją pracę? W ogóle tego nie dotykam – kompletnie. Odkąd mamy P-16M, w ogóle nie myślę o monitorach. Po prostu dopinam skrętkę i koniec. Od tego momentu muszę już tylko nadążać z nabijaniem delaya. A więc jesteś tylko frontowcem? Tak. Od tego momentu jestem wyłącznie frontowcem. Były sytuacje, kiedy na próbach trzeba było coś ogarnąć. Kiedy ma się tak bogatą input listę, to na te szesnaście kanałów w P16 lądują właściwie grupy instrumentów. Tak czy siak, te kompromisy są zminimalizowane do tego stopnia, że finalnie możemy bardzo szybko poprawić pewne rzeczy nawet na próbie przed koncertem po to, żeby chłopaki i dziewczyna [Natalia Kukulska – red.] mogli sobie potem szybciutko coś podregulować i mieć to z głowy. I to się sprawdza, zresztą tak samo działa to też w innych zespołach, czy u Dawida Podsiadło lub w Lao Che. Dobrze, to teraz pytanie do ciebie jako wykładowcy. Amerykanie mają takie piękne sformułowanie „learning curve“. Chodzi o szybkość, z jaką można się nauczyć obsługi danej konsolety. Wśród wielu użytkowników X32 – również tych, dla których była to pierwsza cyfrowa konsoleta – krąży opinia, że ta „krzywa nauki“ jest stosunkowo stroma. Jak to oceniasz? Mnie osobiście najbardziej rozczulały takie drobiazgi, które odkrywałem przez przypadek. Większość rzeczy w konsoletach cyfrowych daje przyjemność w pracy wtedy, kiedy jest intuicyjna. Zresztą każde urządzenie, jak jest intuicyjne, to jest fajne i wygodnie się na nim pracuje. Nie wszystkie rzeczy są od początku bezwzględnie jasne – zwłaszcza jeśli chodzi o zaawansowaną obsługę routingu, ale już sama praca na enkoderach i w ogóle obsługa miksu jest bezbłędna. Podpinanie DCA też mnie bardzo rozczuliło, bo jest czytelne. Co mnie jeszcze tak wzruszyło? Na przykład to, że w tej konsolecie akurat, jeśli chcę mieć szesnaście kanałów wejściowych naraz na wierzchu, to naciskam dwa przyciski wyboru warstwy jednocześnie i mam. Da się i jest to bardzo proste. Bardzo sprytna jest funkcja alternatywnego sends on fader. Wybierając w tym trybie kanał wejściowy zamiast wysyłki, można ten jeden kanał wysłać jednocześnie na poszczególne szyny, bez dodatkowego przerzucania – super, naprawdę super! To jest wygoda. Przyznaje się bez bicia, że na początku musiałem wykonać parę telefonów i zapytać: jak się robi to albo tamto. Ale powiedzieli mi raz i od tamtej pory stwierdzam, że naprawdę jak się raz przez tę konsoletę przebrnie, to potem już jest na maksa wygodna. Cała zabawa polega na tym, że wszyscy się na nią patrzą, cmokają, gdybają, a tak naprawdę, jak się przyjrzą z bliska, to dopiero widzą, co ta konsoleta potrafi. Midas, pokazując swoje M32, uświadomił wszystkim, ile ta konsoleta powinna naprawdę kosztować. Tak naprawdę, tyle powinna kosztować ta konsoleta ze względu na swoje możliwości. Rozumiem, że cały czas dopłacają, ale marketing – marketingiem. Czy możesz zdradzić jakieś szczegóły swojej pracy, czyli… co robisz na stole? Sesja jest bardzo prosta. Nie mamy jakichś ukrytych rzeczy w tym, co się dzieje z sygnałami wejściowymi. To, co oferuje obróbka w kanale, w większości wypadków wystarcza. Nie używam zbyt wielu dodatkowych pluginów, bo akurat mam takie szczęście, że muzycy, z którymi pracuję, dają mi takie dźwięki i taki rodzaj brzmienia, że ja nie muszę aż tak walczyć. Tak się składa, że dopracowaliśmy się systemu pracy polegającego na poprawianiu samego sygnału wejściowego, bardziej niż nadmiernym processingu. Wszyscy wiemy, że stara zasada S-I-S-O [super in super out – red. ] działa całe życie i to, że zespoły grają lepiej czy gorzej, w dużej mierze zależy od tego, jak się podejdzie do tego, co się temu biednemu panu realizatorowi dźwięku, akustykowi (czy jak by się go nie nazwało) poda. Wtedy dopiero jest szansa coś z tego zrobić. Powtarzam: ja mam akurat to szczęście, że mam rewelacyjnych muzyków od góry do dołu, więc nie mam problemów. Skorzystałem z kilku podstawowych efektów do ogarnięcia żywych bębnów i de-essera na sumie jako kompresora pasmowego, bo akurat używam go tylko do kompresji sybilantów i ten plugin jest bardzo przyzwoity. Jest też oczywiście w tym stole kompresor wielopasmowy. Z pozostałych pluginów warto na pewno zainteresować się Transient Designer, no i oczywiście całą gamą „analogowych” kompresorów i equalizerów. Nie wspominając o pogłosach – bo są świetne. Jeśli chodzi natomiast o obróbkę w grupach, to używam ich do podmiksowywania sygnałów do monitorów. Mam na przykład grupę bębnów, a więc muszę im zrobić delikatny master. Wokale Natalii [czysty mono i przetworzony stereo – red.] też grupuję, żeby ułatwić kręcenie monitorów na P16-M. A jak współpraca bezprzewodowa z X32? Daje sobie radę na FOH? Tak. To jest tak wszystko sprytnie wymyślone, żeby nie tracić czasu. Bo najgorsze są właśnie sytuacje ze stratą czasu. Oczywiście kolejna duża wygoda to analizator w tle – nawet na androidowej aplikacji prześwituje przez tercję czy EQ kanałowe. Wszystko pod tym względem jest naprawdę bardzo dobrze zaplanowane. W związku z tym, że – tak jak już zauważyłeś – lubię, jak coś jest małych gabarytów, to nawet to, że ten ekran jest mały, też mi się podoba. Jak w takim razie podsumowałbyś swój wybór? Co według ciebie wyróżnia ten stół spośród innych? Małe pudło z niewiarygodnymi pluginami i liczbą możliwości routingu przy tym gabarycie. To jest najważniejsza rzecz. I druga – możliwość bardzo łatwej i precyzyjnej konfiguracji. To jest w ogóle klucz całej zabawy. Oprócz tego coś, czego się nigdy nie spodziewałem, czyli stabilność – działa natychmiast. Jeśli chodzi o podpinanie AES50 do tych wszystkich S16 – u mnie działa natychmiast. Jeśli jest jakiś kłopot, to stół komunikuje mi to odpowiednio, ja sprawdzam, poprawiam i… faktycznie – mój błąd, a nie błąd stołu. Po chwili działa. Po prostu stabilność w małych gabarytach. To jest coś, czego oczekiwaliśmy, gdybając sobie wcześniej na temat: co wybrać. I uważam, że to strzał w dziesiątkę. Po co mi większa konsoleta? Nic mi to nie zmieni, gdybym taką miał. A dla uprzytomnienia – stuosiemdziesięciokanałowy stół Neve ma tyle suwaków, że musi pracować przy nim dwóch panów. Dwa fotele na kółkach i jeżdżenie w prawo w lewo. Dla mnie kluczem było to, że X32 Producer jest mały, że można go wsadzić do łady i łada może to przywieźć, a nie od razu mercedes sprinter. Co więcej, jeśli ktoś pracujący na tym stole szukałby zastępstwa, to nie ma najmniejszego problemu, bo większość realizatorów ten stół zna. Wspomniałeś o S16 i AES 50. Czy jest coś, co wraca twoją uwagę, oprócz wspomnianej już łatwości konfiguracji? Podpięcie skrętki, nawet pięćdziesięciometrowej, zajmuje dosłownie chwilę. Możliwość bardzo łatwego ukrycia tej skrętki tak, aby nikt jej nie uszkodził i przy okazji organizator nie denerwował się, że mu leży kolejny kabel na podłodze – nie do przecenienia. Ponadto jeśli przyjeżdżamy do lokalu, gdzie już ktoś wpadł na ten pomysł, żeby leżała gdzieś jakaś skrętka – nagle okazuje się, że nie musimy jej przeciągnąć. Proszę bardzo. Pstryk – działa. Prościej się już nie da. Natomiast ta konsoleta w konfiguracji ze wszystkimi swoimi gadżetami powoduje, że mam święty spokój. Skończyły się problemy. Przede wszystkim uruchamiamy nasz setup na koncercie i od razu wiemy, czy system frontowy jest okej. To, co wychodzi z sumy przy wyłączonym korektorze, jest bardzo – podkreślam – bardzo okej, co zresztą sprawdziliśmy w studiu. Sam wiesz, jak jest, jak się jeździ – w różnych miejscach jest różna konfiguracja, różne głośniki, różne strojenia i tak dalej. Na jednym z koncertów na trasie nastąpiła jeszcze jedna weryfikacja odnośnie preampów. Ciągle słyszę, że te preampy szumią. Fakt, jak się je mocno rozkręci, to troszeczkę tego szumu się pojawia. Nie mam jakichś nie wiadomo jakich oczekiwań wobec tych preampów, jeśli chodzi o odstęp sygnału od szumu, ale w jednym miejscu włączyliśmy lewo, prawo i pojawił się taki wiatrołap, że koniec świata – szum jak choroba! Ale co się dzieje? Poczekaj, nic nie rób – mówię do człowieka od systemu. Włączyłem muzykę przez USB, podnoszę suwaki i już przy –80 dB system mi gra z normalną głośnością. I już wiem, o co chodzi. Proszę technika systemu, żeby go przyciszył. Pyta mnie: ile – 3 dB? Ja na to, że minimum 15 dB i to lekką ręką. Summa summarum i tak wszystkie DCA grały poniżej –10 dB i jeszcze suma –10 dB. Nic dziwnego, że przy takim wzmocnieniu systemu pojawia się szum – to jest nie do przeskoczenia. Ja sobie zawsze żartuję, że dla mnie konsoleta musi robić głośno, cicho i nie pierdzieć… No i w miarę nie szumieć. Zgadza się, choć powiem ci, że ostatnio zostałem zaproszony jako taki właśnie, powiedzmy, „autorytet“ u mnie na uczelni, żebym coś zmiksował na jednej z konsolet konkurencyjnej firmy, bardzo znanej i bardzo przeze mnie nielubianej. I wrzucili mi tam miks szesnastu śladów, żebym je zmiksował. I uwierz mi, że uczyłem się jej w trakcie – prymitywna strasznie. Według mnie powinni tę konsoletę zblokować, bo faktycznie głośniej, ciszej potrafi zrobić, panoramę zrobi, ale już użycie czegokolwiek z obróbki audio (dynamika, eq) nie ma sensu. I uwierz mi, myślałem, że się mylę, że może ja nie umiem albo co. Ale nie, nie ma takiej opcji, po prostu nie dało się nic ukręcić. Więc poprosiłem – wrzućcie to na drugą konsoletę (X32) i pokazałem, że wszystko działa. Po prostu jakość algorytmów dodatkowych, nie tych sumujących – bo to jest akurat najprostszy algorytm – tylko pluginów, czyli to, o co pytałeś, po prostu tam nie działa, a tutaj – jak się okazuje – działa bardzo dobrze. Jako człowiek, który sam przyjeżdża z tą konsoletą na sztukę, nie masz problemu, żeby ją sobie wpisać w rider? A gdybyś jej nie miał? To prawdopodobnie też bym ją wpisał, bo zawsze wpisuję w moim riderze rzeczy, które znam. Albo też znam, ale nie mogę ich wpisać. A ponadto… O już mi się nie chce gadać o konkurencji, bo tam jest dużo więcej zastrzeżeń z mojej strony. Po prostu stwierdziłem, że do momentu, dopóki coś nie będzie tak funkcjonalne jak ta konsoleta, to nie trafi to na mój rider.