Powoli przyzwyczajam się do tego, że co jakiś czas trafia w moje ręce nowy mikrofon marki Austrian Audio, a że przyzwyczajenie jest ponoć drugą naturą, mam nadzieję, że producent wciąż będzie dostarczał nowe modele. A na kolejne nie trzeba będzie długo czekać. Zwłaszcza, że wszystkie są naprawdę starannie zaprojektowane i wykonane z myślą o współczesnym użytkowniku i jego oczekiwaniach. Biorące z tradycji to, co najlepsze i pozwalające na realizację jak najbardziej nowoczesnych produkcji muzycznych. Nie inaczej jest w przypadku OC7, pojemnościowego mikrofonu z niedużą membraną i oryginalnym przegubem obrotowym.

Testowany model przeznaczony jest przede wszystkim do nagrań instrumentalnych i pod tym względem wydaje się narzędziem wyjątkowo uniwersalnym. Doskonale wyłapuje i przenosi wszelkie subtelności czy kluczowe dla charakteru dźwięku transjenty – dlatego też nadaje się do nagrywania instrumentów perkusyjnych, strunowych – zatem także i fortepianu – jak i wielu innych. Tym, co od razu rzuca się w oczy, jest wspomniany przed chwilą przegub obrotowy, który zaprojektowano po to, by ułatwić ustawianie mikrofonu względem źródła dźwięku. W zestawie otrzymujemy standardowy uchwyt do przykręcenia do statywu, oczywiście także z typowym przegubem, ale generalnie chodzi tu o uzyskanie sztywnego położenia wyjściowego. Potem, jeśli tylko będziemy chcieli szybko zmienić pozycję samej kapsuły, kąt jej ustawienia, wystarczy po prostu ją przekręcić. Zawieszenie kapsuły (wraz z przegubem) zostało tak wykonane, że umożliwia obrót o 220°. Przy czym z boku znajduje się ręcznie dokręcana śruba, która pozwala na poluzowanie, względnie umocnienie przegubu, by uzyskaną pozycję usztywnić.

Charakterystyczny przegub obrotowy

Ktoś może teraz stwierdzić, że nie jest to nic nadzwyczajnego, bo przecież dowolne położenie uzyskamy odpowiednim ustawieniem statywu, ale… Dobrze wiemy, jak czasem niezbyt wygodnie jest luzować jego ramię, precyzyjne coś uzyskać – a tu wystarczy ręką obrócić kapsułę i gotowe. Rozprawiliśmy się zatem z widocznym na pierwszy rzut oka szczegółem i pora OC7 przyjrzeć się bliżej. Zauważmy przy tym, że to już kolejny model z literami OC w nazwie, zatem z góry spodziewamy się określonych walorów dźwiękowych, wysokiej jakości i innych cech charakteryzujących tego producenta. I od razu dodajmy, że podobnie jak inne korzysta on z autorskiej technologii Open Acoustics. W największym skrócie – chodzi w niej o to, by zredukować wewnętrzne odbicia, czy fale stojące, by dzięki temu do membrany docierała niezakłócona i wolna od rezonansów fala dźwiękowa. Bardzo istotnym aspektem tej technologii jest także uzyskanie bardzo czystej charakterystyki kierunkowości (w omawianym wypadku kardioidalnej), poprzez sprawienie, że naturalny i w żaden sposób niezniekształcony jest nie tylko sygnał docierający do kapsuły z przodu (czyli ujmowanego mikrofonem źródła), ale także z boków i z tyłu – czyli teoretycznie to, co stanowi dźwięk tła. Niekoniecznie pożądanego. Dlaczego to takie ważne? Jeśli pojedynczym mikrofonem nagrywamy dowolny instrument solo, w optymalnych warunkach studyjnych, problem ewentualnych zniekształceń sygnałów dochodzących spoza osi nas specjalnie nie musi martwić. Ale jeśli rejestrujemy np. fortepian za pomocą pary albo zespół kameralny za pomocą większej liczby mikrofonów, wówczas nieuniknione będą choćby minimalne przesłuchy. I w takim wypadku ważne jest, by także one – skoro już są – brzmiały czysto i naturalnie. Jeśli w procesie miksowania zniekształcone przesłuchy nałożyłyby się na właściwie sygnały z innych mikrofonów, efekt finalny mógłby być niezbyt satysfakcjonujący. Na szczęście dla nas, OC7 – właśnie dzięki Open Acoustics – jest od takich artefaktów wolny.

Kapsuła OCC7

W testowanym modelu zastosowano pojemnościową kapsułę OCC7 (znaną także z OC707 oraz CC8), posiadającą małą membranę (o grubości 3 mikronów), którą wykonano z pozłacanego naftalanu polietylenu (w skrócie PEN). Jak podkreśla sam producent, jest ona dzięki temu trwalsza niż wykonane z mylaru (czyli folii poliestrowej na bazie politereftalanu). Sama kapsuła ma zresztą dość zwartą konstrukcję i została umieszczona w wykonanym z tworzywa koszu (jej gniazdo otoczone jest specjalną gąbką), który włożono w szkielet gęstego, plecionego grillu z metalu – za nim z kolei znajduje się czarna wyściółka piankowa. Wszystko po to, by uzyskać idealne skupienie fali dźwiękowej, bez zakłócających i niepożądanych odbić. Wspomnijmy, że kapsuła jest ręcznie montowana w wiedeńskim zakładzie i indywidualnie dostrajana w komorze bezechowej. Jak widać zatem, położono duży nacisk nie tylko na dopracowanie samej konstrukcji, ale także na każdy etap procesu produkcyjnego – by uzyskać wyrób wysokiej jakości, trwały i gwarantujący uzyskanie deklarowanych parametrów. A te są imponujące – pełne pasmo przenoszenia (od 20 Hz do 20 kHz), zminimalizowany szum własny czy wreszcie akceptacja bardzo mocnych sygnałów, bowiem maksymalny poziom SPL wynosi 154 dB. Dodajmy, że mikrofon wyposażono też w przełącznik (pad), który zdejmuje 10 dB, tym samym jeszcze podnosząc akceptowalny poziom SPL do wartości ponad 160 dB. Impedancja wynosi 275 Ω, co jest typowe dla mikrofonów Austrian Audio mających w nazwie OC. Ponieważ mamy tu do czynienia z kapsułą pojemnościową, do zasilania niezbędne jest napięcie fantomowe 48 V. OC7 wyposażono także w górnoprzepustowy filtr drugiego rzędu, który można ustawić na 0 Hz (czyli po prostu wyłączyć), na 40 Hz, albo 80 Hz. I tu istotna uwaga – podobnie jak przełącznik pad, także ten filtra jest schowany w wycięciu korpusu i by zmienić ustawienie trzeba się posłużyć jakimś narzędziem, np. małym śrubokrętem. Czy to dobre rozwiązanie? Powiedziałbym, że ma swoje wady i zalety. Na pewno część użytkowników wolałaby mieć ułatwiony dostęp i możliwość szybkiego przełączenia (autor tych słów raczej też). Z drugiej jednak strony chyba każdemu z nas (zwłaszcza tym z dłuższym stażem) zdarzyło się nie raz coś niechcący czy przez nieuwagę, zapomnienie przełączyć. Takie rozwiązanie przed tym chroni.

Austrian Audio OC7 widziany od tyłu. Czerwona otoczka wokół grillu przypomina nam, że kapsuła zwrócona jest w drugą stronę i stamtąd powinien dobiegać dźwięk, który zamierzamy zarejestrować.

Testowany mikrofon charakteryzuje się ciekawym i atrakcyjnym wzornictwem, z korpusem i obejmą kapsuły w typowej dla producenta kolorystyce (ciemno szarej), z od razu rzucającym się w oczy logo. Od razu widać, że to produkt klasy premium, starannie wykonany, z zastosowaniem materiałów wysokiej jakości. Choć sam korpus wydaje się stosunkowo mały w porównaniu z dużą głową, o dziwo całość jest bardzo dobrze wyważona, co także ma niemałe znaczenie. Podczas pracy w studiu, ustawiania mikrofonów taka źle wyważona rzecz mogłaby się wyślizgnąć z ręki i spaść na podłogę. Firma pomyślała zatem także o ergonomii, co nie powinno dziwić – Austrian Audio w krótkim czasie zdobyła, w pełni zresztą zasłużenie, renomę producenta dbającego o każdy szczegół. OC7 otrzymujemy w gustownym pudełku, w którym znajduje się dość duże, zamykane na zamek błyskawiczny i wyścielone pianką etui, kryjące sam mikrofon oraz przykręcany do statywu standardowy uchwyt z adapterem do różnych gwintów. Nie trzeba się zatem martwić o bezpieczne przechowywanie w czasie gdy mikrofon nie jest potrzebny do nagrań.

Dwa schowane przełączniki, jeden obniżający poziom o 10 dB, drugi do włączania filtra górnoprzepustowego.

Austrian Audio oc7 w praktyce
Testowany model jest przede wszystkim mikrofonem instrumentalnym, doskonale sprawdzającym się w warunkach studyjnych, ale nie tylko. Jego konstrukcję, kierunkowość, charakterystykę przenoszenia optymalizowano zatem pod tym kątem. Biorąc pod uwagę uniwersalność, przenoszenie powinno być jak najbliższe liniowemu w pełnym zakresie, by każde źródło zabrzmiało dobrze. Czy tak jest w istocie? Wykonane testy pokazały, że OC7 oferuje deklarowane przez producenta parametry i właściwości. Nadaje się zarówno do nagrywania bardzo głośnych z natury instrumentów, jak i tych cichych. Jak choćby fortepianu i klawesynu (a każdy, komu zdarzyło się nagrywać klawesyn, wie jak jest to trudne wyzwanie). Ogólnie bardzo dobrze sprawdza się z każdym instrumentem perkusyjnym czy też szerzej – każdym, gdzie istotnym składnikiem barwy są transjenty ataku – przenosi je bowiem bardzo precyzyjnie. Gitara klasyczna, harfa, cymbały, smyczki – z nimi radzi sobie znakomicie. Oczywiście także z innymi grupami instrumentów, jak choćby dęte. Co więcej, jak wykazały testy, jest idealnym mikrofonem do bardzo bliskich ujęć, nawet bardzo wysoki poziom dźwięku, duże różnice dynamiczne nie są mu straszne.

Dalsze ujęcia także wypadają znakomicie. Generalnie OC7 charakteryzuje się otwartym dźwiękiem, dość jasnym i pełnym, zwłaszcza w wyższych pasmach spektrum. Ta jasność sprawia, że bardzo dobrze przenosi na przykład hi-haty, cymbały, talerze itp. Niekiedy być może aż tak jasne brzmienie nie jest potrzebne, co można rozwiązać korekcją. W tym miejscu jednak muszę podkreślić, że testowany mikrofon w żadnym razie nie można nazwać koloryzującym, uzyskany dźwięk jest bardzo naturalny i wiernie oddaje charakter źródła. W nagraniu słyszymy instrument, nie sam mikrofon. A to bardzo ważne. Charakterystyka przenoszenia pokazuje lekkie podbicie pomiędzy 2 kHz a mniej więcej 6 kHz, w szczycie nieprzekraczające 5-6 dB. Przy bardzo bliskim ujęciu i z wyłączonym filtrem wyeksponowany jest także dół, poniżej 500 Hz, ze szczytem w okolicach 50 Hz. Pozwala to w takich warunkach bardzo wyraziście nagrać instrumenty z mocnym dołem, jak choćby kontrabas. Przy dalszych ujęciach (rzędu 1 metra i więcej) pasmo poniżej 500 Hz jest wyraźnie słabsze, ale to daje duże pole do popisu samym ustawieniem mikrofonu i tym samym wyłapanie tego, na czym nam najbardziej zależy. Oczywiście włączenie filtra górnoprzepustowego sprawia, że dół jest wyraźnie odcinany. Generalnie zatem Austrian Audio OC7 to znakomity pojemnościowy mikrofon instrumentalny, bardzo wygodny w użyciu, czuły, precyzyjny, a zarazem zdolny do przenoszenia bardzo mocnych sygnałów. Niski poziom szumów własnych, szeroki zakres przenoszenia i wyrównana charakterystyka czynią go doskonałym narzędziem studyjnym. Przegub obrotowy jest bardzo wygodny i ułatwia nie tylko odpowiednie ustawienie względem źródła dźwięku, ale także szybkie wypróbowywanie różnych wariantów.

Mikrofon jest dostarczany wraz z uchwytem w praktycznym etui

Podsumowanie
Austrian Audio po raz kolejny wprowadził na rynek bardzo ciekawy i udany mikrofon, tym razem przeznaczany do nagrywania różnych instrumentów. Biorąc pod uwagę jego uniwersalność, może pełnić w studiu rolę typowego konia roboczego, nadając się do rejestrowania dosłownie wszystkiego. Co ważne, sprawdzi się zarówno w przypadku bliskich, jak i dalekich ujęć. Wiernie odda transjenty i pełne pasmo przenoszenia. Niewątpliwie jest to produkt wysokiej jakości i adresowany do wymagających użytkowników. Ale też charakterystyczne logo zobowiązuje. Na koniec dodam, że producent równolegle wprowadza do oferty niemal identyczny wizualnie mikrofon OD5, który jednak wyposażony jest w kapsułę dynamiczną. I oczywiście już teraz zapraszam do lektury kolejnego artykułu, który będzie właśnie jemu poświęcony.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia