Amerykańska firma Shure, która za trzy lata będzie obchodzić  stulecie istnienia, wypuściła wiele produktów adresowanych do szerokiego grona odbiorców pracujących z dźwiękiem – w studiach nagraniowych, na scenie czy w zaciszu domowym. Do tej kategorii należą dwa dobrze już znane modele słuchawek, SRH440 i SRH 880, które doczekały się właśnie swoich następców, mających w nazwie dodaną literę A. W tym numerze przyjrzymy się bliżej tym pierwszym, zaś w kolejnym znajdzie się test drugich z nich, a także ich porównanie.

SRH440A zostały przez samego producenta określone jako profesjonalne słuchawki studyjne, aczkolwiek ich potencjalne zastosowania są oczywiście znacznie szersze – jak zresztą w przypadku większości tego typu modeli. Oferują naprawdę bardzo dobre właściwości brzmieniowe i wyrównaną charakterystykę, jednocześnie kusząc atrakcyjną ceną, co sprawia, że są doskonałym wyborem także dla osób zaczynających przygodę z dźwiękiem i dopiero kompletujących sprzęt do własnej pracowni. Ich walory docenią twórcy treści internetowych, podcastów, materiałów wideo, prowadzący radio internetowe – no i przede wszystkim muzycy. Można w nich nagrywać, edytować ślady, miksować, wykonać mastering itp. Słowem, realizować cały proces produkcyjny.

Komplet, jaki otrzymujemy, wraz z eleganckim pudełkiem.

Omawiany model sprawdzi się także do codziennego słuchania muzyki czy oglądania filmów – może być więc interesującą propozycja dla wymagających melomanów, którzy chcą cieszyć się dźwiękiem wysokiej jakości i nie wydać na to fortuny. Z technicznego punktu widzenia są to słuchawki o konstrukcji wokółusznej, zamknięte, wyposażone w neodymowy przetwornik dynamiczny o średnicy 40 mm. Oferują pasmo przenoszenia od 10 Hz do 22 kHz, zatem pokrywające z zapasem zakres słyszalny. Na marginesie warto zauważyć, że różne modele słuchawek mają to pasmo czasem dość istotnie wykraczające poza percepcję ludzkiego słuchu i można zapytać o sens takiego rozwiązania. Odpowiedź jest prosta – elektronika, zbliżając się do kresu swoich możliwości, ma tendencję do nieco gorszego brzmienia, jeśli więc te granice odsuniemy daleko od naszych własnych, problem praktycznie nie będzie istnieć. We współczesnych konstrukcjach nie ma to zresztą już takiego znaczenia. Wróćmy zatem do testowanych słuchawek – ich impedancja, wynosząca 40 Ω, pozwala na pracę z praktycznie każdym urządzeniem źródłowym, od wzmacniaczy, poprzez interfejsy audio, wyjścia liniowe instrumentów, aż po urządzenia mobilne, jak tablety i smartfony. Właśnie ta ostatnia grupa jest wyznacznikiem czasu i zmian w preferencjach odbiorców, bowiem wspomniane narzędzia nie służą już wyłącznie do niezobowiązującego słuchania muzyki czy podcastów za pomocą najtańszych słuchawek dousznych, ale oferują naprawdę dobrą jakość dźwięku (włącznie z binauralnym miksem Dolby Atmos), a nawet mnóstwo aplikacji do nagrywania i obróbki dźwięku – nie tylko w celach czysto hobbystycznych. Zatem tutaj potrzebne są już słuchawki wysokiej klasy.

Połączenie pałąka nagłownego i widełek z nausznikiem pozwalające na obrót i dopasowanie do indywidualnych potrzeb.

Być może dla części czytelników interesujące może być porównanie z poprzednikiem – producent unowocześnił elektronikę, podnosząc jakość dźwięku na wyższy poziom, bardziej współczesne i atrakcyjne jest także wzornictwo. Po prostu od razu widać, że to całkiem nowy model (wizualnie zupełnie inny), odpowiadający potrzebom obecnych nabywców. Ma nieco niższą impedancję (przez co lepiej współpracuje z urządzeniami mobilnymi), jest też wyraźnie lżejszy. Dominującym materiałem są tworzywa sztuczne wysokiej jakości, z nich wykonany jest elastyczny pałąk (jak wynika z opisu, teraz jest on wewnętrzne wzmocniony metalem), widełki czy obudowy nauszników. To pozwala uzyskać wspomnianą już niską wagę, wynoszącą 268 gramów (aczkolwiek jest ona w sumie typowa dla tego typu słuchawek). Wbrew pozorom jest to dość ważna cecha, zważywszy, że użytkownik – w domyśle osoba pracująca z dźwiękiem – będzie często i przez dłuższy czas nosić je na głowie, więc wygoda i komfort są tu absolutnie kluczowe. Jak przed chwilą wspomniałem, pałąk jest na tyle elastyczny, że nacisk na uszy wydaje się minimalny, akurat taki, by zapewnić dobre przyleganie nauszników i izolację akustyczną od otoczenia. Nieprzypadkowo producent zdecydował się na słuchawki typu zamkniętego, które sprawdzają się także podczas nagrań, gdy np. muzyk, względnie lektor słyszy w nich jakiś podkład i gra, śpiewa czy też mówi do mikrofonu. Izolacja od otoczenia jest także ważna w przypadku pracy w warunkach domowych, gdzie zawsze będziemy mieć do czynienia z jakimś szumem tła, a jednocześnie w pewnych sytuacjach niekoniecznie chcemy absorbować innych domowników tym, czego słuchamy (zwłaszcza podczas pracy w późniejszych godzinach). Izolacja w przypadku SRH440A jest niezła, porównywalna z wieloma droższymi modelami.

Pałąk można regulować, znajduje się na nim także miarka, która ułatwi zapamiętanie konkretnych ustawień.

Poduszka nagłowna, wykonana z oddychającego materiału, nie jest przesadnie miękka, z boków pod tkaniną wyczuwalne są twardsze elementy, jedynie pośrodku mamy bardziej miękki odcinek. Nie jest ona wymienna, w odróżnieniu od poduszek nausznych (wypełnionych pianką z pamięcią kształtu), które dla odmiany powleczono sztuczną skórą, przyjemną w dotyku i niepowodującą pocenia się nawet w warunkach większych temperatur otoczenia. Ich wymiana jest wręcz dziecinnie prosta, są zakładane na wyprofilowaną krawędź nauszników, ale wszystko tak ukształtowano, że choć nie są zabezpieczone żadnymi zatrzaskami, trzymają się naprawdę mocno i raczej nie ma niebezpieczeństwa przypadkowego ich ściągnięcia (np. podczas szybkiego zdejmowania słuchawek). Przestrzeń wokółuszna ma raczej typowy rozmiar (całkiem spory), sprawiając, że praktycznie każde ucho będzie czuć się komfortowo, nic nie będzie uciskać – a przy okazji gwarantuje to odpowiednie rozchodzenie się i percepcję fali dźwiękowej. Widełki nauszników obracają się w niewielkim zakresie do przodu i nieco ponad 90 stopni do tyłu, zaś same nauszniki można lekko odchylać. Nie da się natomiast złożyć całych słuchawek do środka, w odróżnieniu od poprzednika, który wyposażono w taki zawias. Rozmiar pałąka można regulować skokowo w zakresie kilku centymetrów. Dodajmy, że wszystkie kable łączące nauszniki poprowadzono wewnętrznie i są dla nas niewidoczne. Z kolei kabel (o długości 3 metrów, wykonany z miedzi beztlenowej) do podłączenia sprzętu audio ma z jednej strony złącze micro jack (2,5 mm) do wpięcia do lewego nausznika – obrócenie wtyczki w gnieździe zabezpiecza ją przed przypadkowym rozłączeniem – a z drugiej wtyk mini jack (TRS 3,5 mm) z nakręcanym adapterem 6,3 mm. Wszystkie wtyczki są pozłacane. Wydaje się, że producent dokonał racjonalnego wyboru, skoro słuchawki standardowo mają tylko jeden kabel na wyposażeniu, to lepiej jeśli jest on dłuższy, dający większą swobodę użytkownikowi. W zestawie znajduje się jeszcze tylko broszura w kilku językach, pełniąca rolę instrukcji obsługi (ogólnej dla słuchawek Shure, a nie tylko tego konkretnie modelu) i informacji o gwarancji (ta wynosi 2 lata). Brak jakiegoś pokrowca, aczkolwiek można go dokupić osobno.

Wnętrze nausznika

SRH440A w praktyce
W przypadku profesjonalnych słuchawek studyjnych, a takimi są omawiane w tym tekście, kluczową cechą jest naturalne, wyrównane brzmienie, innymi słowy – liniowość pasma przenoszenia. Użytkownik musi słyszeć prawdziwy dźwięk, wierny i w żaden sposób niekoloryzowany, by móc prawidłowo wyprodukować materiał, zadbać o szczegóły i być w stanie obiektywnie ocenić każdy aspekt brzmieniowy. To są oczywiście powszechnie znane kwestie. Na tym także – nie zawsze, ale w wielu wypadkach tak jest – polega różnica między słuchawkami studyjnymi a audiofilskimi. Te drugie czasem wyraźnie podbijają pewne pasma, by uzyskać nieco przerysowane, ale wyraziste, pełne brzmienie. Spora grupa odbiorców na rynku konsumenckim preferuje właśnie takie podkoloryzowane brzmienie – warto wspomnieć, że o ile pożądaną cechą słuchawek studyjnych jest liniowość pasma przenoszenia, to ludzki zmysł słuchu nie odbiera całego pasma liniowo. Tłumacząc to na bardziej przystępny język, po prostu pewne pasma słyszymy wyraźniej, w dodatku z wiekiem percepcja także się zmienia. Wracając zaś do słuchawek studyjnych, ich transparentność, wyrównane pasmo przenoszenia są ważne także z innego powodu – jest wiele modeli, marek, jedne są tańsze, inne droższe – ale przechodzenie między nimi nie powinno wywoływać wrażenia, że zupełnie inaczej słyszymy ten sam materiał. Obecnie bywa i tak, że muzyk, realizator wykonuje część pracy w studiu, po czym zabiera wstępnie przygotowane nagranie do domu i tu kontynuuje jego montaż czy miks – korzystając z innych słuchawek. Jak zatem w kontekście wymienionych cech i oczekiwań wypada testowany model?

Nausznik po zdjęciu poduszki ujawnia widok na dynamiczny przetwornik.

SRH440A oferuje wyrównaną charakterystykę i naturalne brzmienie bez przerysowań sprawiających, że ogólny obraz dźwiękowy jest podkoloryzowany. Na pewno ciekawe będzie porównanie omawianego modelu z SRH840A, na które już zapraszamy w następnym numerze – przy okazji kolejnego testu. Obecnie omawiane słuchawki charakteryzują się dobrą dynamiką i można stwierdzić, że sprawdzą się w praktycznie każdym gatunku muzyki czy też do prac z dowolną materią dźwiękową, jak podcasty, nagrania lektorskie, ścieżki dźwiękowe materiałów wideo. Na całej szerokości pasma nie odczuwa się wyraźnych ubytków, dobrze reprodukowane są basy (pamiętajmy oczywiście, że to model zamknięty), także te najniższe. Generalnie dźwięk jest spokojny, powinien zadowolić właśnie osoby, które nie przepadają za przesadną reakcją, mocnym akcentowaniem dużych skoków dynamicznych czy częstotliwościowych. Średnica wydaje się pewna, wyrazista i szczegółowa – tu zwykle zresztą najwięcej się dzieje. Jest to także istotne dla osób pracujących dużo z nagraniami głosu czy wokalu, a szerzej – także z instrumentami i ogólnie dźwiękami akustycznymi. Także góra odbierana jest jako zbytnio się nienarzucająca, dominująca. Oczywiście, jeśli jest jej w reprodukowanym materiale dużo, to w SRH440A ją wyraźnie usłyszymy. Ogólne wrażenie jest takie, że słuchawki nie epatują męczącym, nachalnym dźwiękiem, nie są także zbyt sterylne, analityczne, choć prezencja szczegółów jest bardzo dobra, jak przystało na model studyjny. Gdy porównamy je z innymi modelami studyjnymi wydają się bardziej stonowane, zarówno pod względem przenoszenia, jak i dynamiki. Wymieniamy to, rzecz jasna, jako ich cechę. Odwzorowanie przestrzeni, szerokości bazy jest bardzo dobre, co sprawia, że SRH440A nadają się także do miksów binauralnych i pracy z dźwiękiem immersyjnym, aczkolwiek w porównaniu z niektórymi innymi słuchawkami studyjnymi (gwoli ścisłości – znacznie droższymi) można zauważyć nieco mniej precyzyjne odwzorowanie detali czy nie tak szeroką przestrzeń. Są to jednak raczej niuanse, bowiem cały czas mamy do czynienia z naprawdę bardzo dobrze brzmiącym modelem, który śmiało można polecić do jak najbardziej profesjonalnych zastosowań.

Widok z boku ukazuje kształt słuchawek, w szczególności zaś widełek i tyłu nauszników.

Nowe słuchawki Shure spełnią oczekiwania wymagających użytkowników i jednocześnie nie będą wydatkiem, który zaboli. Niezależnie od walorów brzmieniowych doceńmy także współczesne i eleganckie wzornictwo, bez ekstrawagancji, krzykliwej kolorystyki. Dominują tworzywa, ale producent wziął sobie do serca uwagi części odbiorców i wzmocnił pałąk wkładką z tworzywa. SRH440A jest także bardzo wygodny i nawet podczas długich sesji nie męczy. Wrażenie robi dbałość o drobiazgi, może czasem o drugorzędnym znaczeniu, ale pokazujące jak starannie zaprojektowano ten model. Na przykład małe, gumowe nakładki na widełkach, dzięki którym plastikowa obudowa nauszników nie styka się bezpośrednio z tworzywem widełek (w przeciwnym razie po jakimś czasie użytkowania mogłyby pojawić się zarysowania), bardzo łatwo wymienialne poduszki nauszników, czy wreszcie lekko odchylone do przodu gniazdo na kabel, który nie plącze się gdzieś pod ręką, tylko opada wzdłuż tułowia.

Shure SRH440A w całej okazałości

Omawiany model testowałem z bardzo różnorodnym materiałem dźwiękowym, poczynając od sygnałów testowych, jak szumy pasmowe, sinusoidy, poprzez binauralne testy przestrzenne, solowe partie instrumentalne, głosy, aż po gotowe miksy – składów orkiestrowych, kameralnych, muzyki rockowej, jazu, elektroniki. Jednocześnie dokonując porównania jak ten sam materiał brzmi w monitorach oraz w modelu  SRH840A. Opisane powyżej słuchawki bez wątpienia spełniają wszystkie wymogi stawiane dobrym narzędziom studyjnym. Nie odbiegają od innych typów, dzięki czemu ich posiadacz nawet po przesiadce nie będzie odczuwał istotnej różnicy i będzie mógł z powodzeniem kontynuować pracę za pomocą SRH440A.

Tekst i zdjęcia: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia