XTA DS8000 zapewnia bezkompromisową jakość dzielonych sygnałów, dając możliwość każdemu realizatorowi pracować na własnej, niezależnej instancji, tak jakby sygnał w ogóle nie został po drodze przetworzony.
Komu sygnał, komu sygnał! Branża nagłośnieniowa w gruncie rzeczy nie jest zbyt skora do rozdawnictwa. Nie wynika to bynajmniej ze złej woli. Ta praktyka ma swoje korzenie w bezwzględnej polityce zjawisk fizycznych, które skutecznie utrudniają podział jednego, nawet solidnie wysterowanego źródła na większą liczbę wyjść bez utraty jakości. Do prawidłowej dystrybucji grupa urządzeń pochowanych najczęściej pod scenami, za murami lub po prostu na uboczu. Splittery lub też dystrybutory sygnałowe (nazwa nie jest wymienna, aczkolwiek w tym przypadku bliskoznaczna) służą do rozpowszechnienia zadanego sygnału na serię instancji, pozwalając między innymi tworzyć niezależne miksy, przekazanie informacji akustycznej drogą prądową do różnych odbiorników, lub udostępnienie sygnału różnym instytucjom w celu dalszego dowolnego wykorzystania. Jednym z takich urządzeń jest DS8000, czyli nowy produkt uznanej marki XTA, słynącej głównie z wysokiej jakości procesorów sygnałowych. Na początku ostrzegam – odłóżcie na bok swoje laptopy, tablety, wyłączcie Internet i doceńcie na nowo magię analogowego sterowanego urządzenia. W DS8000 nie uświadczymy bowiem żadnego złącza USB, Ethernet ani żadnego innego, które pozwalałoby opanować funkcje w sposób cyfrowy. Jedyną zero-jedynkową cechą jest możliwość dokupienia w opcji złącz AES opartych o wtyk DB25, w celu rozszerzenia możliwości dzielenia sygnału na jeszcze więcej instancji. Faktem jest jednak, że splitter tego typu przy odpowiednio umiejętnym ułożeniu regulatorów i ergonomicznym rozmieszczeniu przełączników nie musi dostosowywać się na siłę do praw rynkowych pozwalających każdemu urządzeniu łączyć się w sieciowe pajęczyny.Nowy produkt XTA to splitter generujący czterokrotność z każdego z ośmiu sygnałów. Ma osiem fizycznych wejść oraz trzydzieści dwa wyjścia, z czego szesnaście wyjść dostępnych na panelu frontowym to transformatorowe kanały, natomiast kolejnych szesnaście wyjść z tyłu urządzenia to kanały elektronicznie symetryzowane o maksymalnym poziomie +20 dB, zapewniające tym samym przesył sygnału na dalekie odległości ze z minimalizowanym wpływem zakłóceń. Urządzenie jest bardzo ergonomicznie podzielone na serie gniazd, więc ciężko omyłkowo podłączyć cały sprzęt, posługując się biegle zakresem liczb od 1 do 8.Na panelu frontowym, oprócz wspomnianych wyżej wyjść, znajdziemy po prawej stronie sekcję regulatorów. Każdy z ośmiu dostępnych kanałów poza potencjometrem skokowym jest wyposażony w możliwość podania napięcia phantom 48 V, czteropunktowy miernik wysterowania sygnału (przy czym już drugi z nich sygnalizuje optymalną wartość wysterowania) oraz przycisk solo, o którym nieco później więcej informacji. Na froncie znajdziemy również wtyk słuchawkowy TRS 1/4 do monitoringu sygnału.Po odwróceniu urządzenia oczom ukazuje się pokaźna liczba złącz wyjściowych, jak i wejściowych. Warto zwrócić uwagę na oznaczenia gniazd output. Każda z serii ma swój unikalny opis. Jedna nazywa się MON, druga – FOH. Podczas szukania różnic okaże się, że oba komplety działają identycznie, a ich opis oznacza jedynie znormalizowany sposób podłączeń, który można, ale nie trzeba zaburzać wedle własnych preferencji.