Jedną ze szkół, które w ostatnich kilku latach znacząco zamieszały na rynku uczelni kształcących ludzi mediów, i to po obydwu stronach – mikrofonu i kamery, jest warszawska Akademia Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku.

W Polsce można dziś kształcić się na często zupełnie nowatorskich i niszowych kierunkach. Choć każdy z nich wygląda w biuletynach reklamowych na ten najlepszy, co roku studenci podejmujący naukę zastanawiają się, jaka droga edukacji przyniesie im sukces w postaci wiedzy i praktycznych umiejętności. W sukurs przychodzą im uczelnie prywatne – młodsze, z mniejszym prestiżem niż uczelnie państwowe, ale często znacznie bardziej precyzyjne w kształtowaniu swoich programów nauczania i wyróżniające się kadrą o większym doświadczeniu w danym fachu. Jedną ze szkół, które w ostatnich kilku latach znacząco zamieszały na rynku uczelni kształcących ludzi mediów, i to po obydwu stronach – mikrofonu i kamery, jest warszawska Akademia Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku. Co ciekawe, dzieli ona przestrzeń z będącym najlepszym możliwym warsztatem dla studentów – profesjonalnym internetowym Radiem Polska Live!.   Relacja uczeń–mistrz zatarła się już wiele lat temu z wyjątkiem kilku zawodów rękodzielniczych. Z pewnością wpływ na to mają zmiany pokoleniowe i brak potrzeby inspiracji dokonaniami mistrzów. Zresztą samych mistrzów na rynku także jest coraz mniej. Jest jednak gros zawodów, w których edukacja musi opierać się na podpatrywaniu, dopytywaniu i czerpaniu z doświadczeń fachowców, starszych kolegów. Do takich właśnie specjalności należą z pewnością zarówno realizacja dźwięku, jak i dziennikarstwo, których w sposób absolutnie wyjątkowy uczy kompleks edukacyjny mieszczący się w Warszawie przy ul. Mangalia 4, kryjący się pod szyldami Radio Polska Live! (www.polskalive.pl) i Akademia Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku (www.realizacjadzwieku. edu.pl, www.dziennikarswo.warszawa.pl). Są to wyjątkowo złożone, wielowątkowe i wzajemnie przenikające się instytucje, działające przynajmniej na kilku płaszczyznach dźwięku, obrazu i technik z nimi związanych. Zdecydowaliśmy się im przyjrzeć, by zobaczyć, na jakim sprzęcie pracują i jak na co dzień wygląda ich działalność.  Halo? Tu radio i to Live!Jak przyznaje założyciel i szef fundacji Artur Zaremba, szczególną sympatią darzy od zawsze radio. Z pewnością za sprawą wychowania w otoczeniu radiowym – jego ojciec ponad dwadzieścia pięć lat pracował w Polskim Radiu w Lublinie jako realizator dźwięku. W 2001 Artur Zaremba zaczął w telewizji pracę jako realizator dźwięku, później uruchomił własną rozgłośnię. Działające do dziś pod niezmienną nazwą Radio Polska Live! rozpoczęło nadawanie w Internecie w 2005 roku i było mostem łączącym redakcję polską oraz zespół dziennikarzy pracujących w Chicago. Audycje realizowano w taki sposób, aby poruszały sprawy interesujące zarówno Polaków mieszkających w kraju, jak i w Stanach. Przeniesione po raz szósty radio (obecny adres: ul. Mangalia 4 w Warszawie) jest jedną z najprężniej działających polskich rozgłośni internetowych. Jej głównym filarem jest kadra. W Radiu Polska Live! pracuje plejada dziennikarzy, z których część ma za sobą ponad dwudziestoletni staż zawodowy. Autorskie audycje prowadzone na antenie radia pozwalają poszczycić się prawie dwunastoma godzinami nadawanymi na żywo w trakcie doby, kierowanymi przede wszystkim do słuchaczy w przedziale wiekowym od trzydziestu do czterdziestu lat. Wśród gości audycji „Czas na Rozmowę”, będącej jednym z headlinerów rozgłośni, pojawiali się jak do tej pory tacy goście jak ks. Adam Boniecki, Jurek Owsiak, Krystyna Janda, Anna Dymna czy plejada najbardziej rozpoznawalnych i wyrazistych polskich polityków. Rzecz jasna, nawet największym tuzom dziennikarstwa radiowego nie byłoby dane realizować swoich audycji bez otoczenia sprzętowego. Trzeba przyznać, że w przypadku Radia Polska Live! jest to bardzo rozbudowane zaplecze sprzętowe. Co warte podkreślenia, rozgłośnia jest tylko i wyłącznie internetowa, mieści się na ponad 660 m2, ma kilka doskonale wyposażonych studiów nagraniowych, produkcyjnych, wydzieloną emisję oraz system komputerowy pozwalający na stabilny streaming do sieci 24/7. Co więcej, pracujący w radiu dziennikarze mogą skorzystać z bogatego zestawu sprzętu mobilnego dającego możliwość działania w terenie: mikrofonów, recorderów oraz wozu transmisyjnego do rejestracji dwudziestu czterech śladów audio, realizacji transmisji z łącznym opóźnieniem na poziomie 1,5 ms, pracującego w oparciu o łączność LTE (dla porównania: telewizyjny wóz satelitarny HD odznacza się opóźnieniami o wartości 3 ms). Nauka to potęgi kluczSzef instytucji, Artur Zaremba – budując przez lata funkcjonowania Radia Polska Live! doświadczenie, knowhow i zaplecze sprzętowe – zdecydował się stworzyć placówkę edukacyjną kształcącą studentów w dziedzinach obróbki dźwięku i radia. Akademia oferuje swoim studentom naukę w zasadzie w każdej z gałęzi pracy z dźwiękiem. W trakcie około pięciuset godzin zajęć praktycznych i warsztatów młodzi adepci mają możliwość nauczenia się pracy na potrzeby radia i telewizji, realizacji w studiu, nagłaśniania koncertów i wydarzeń plenerowych, ale także ogólnego zarządzania contentem czy produkcji muzycznej. Podczas trzyletnich studiów licencjackich realizowane są takie przedmioty jak: podstawy elektroniki, elektroakustyka, technika dźwięku, technika sceniczna, produkcja muzyczna, mikrofonowanie instrumentów, realizacja dźwięku, DAW, ilustracja muzyczna, a także ekonomia, prawo, historia mediów czy socjologia. Realizując się na kierunku technika multimedialna, studenci mają możliwość edukacji w dziedzinie kompozycji obrazu, pracy z kamerą, fotografii multimedialnej, montażu wideo, grafiki komputerowej czy tworzenia stron WWW. Co ważne, wszystkie wspomniane przedmioty są realizowane w specjalnych pracowniach oraz w profesjonalnej i cały czas działającej rozgłośni. Znaczną część zajęć kursu realizacji dźwięku stanowi nauka pracy z mikrofonem w dłoni i przed kamerą. Podobnie jak w przypadku kierunków technicznych, również tutaj główny nacisk jest stawiany na zajęcia praktyczne.  Sprzęt, sprzęt i jeszcze raz ludzieTym, co bezsprzecznie wyróżnia ADiRD spośród podobnych instytucji, jest zespół wykładowców kształcących studentów. Próżno szukać tutaj nobliwych profesorów czy doktorów. Nawet dyrektora tej akademii łatwiej spotkać odzianego w T-shirt i jeansy niż garnitur i krawat. Szkoła stawia na gruntowną edukację praktyczną i pokazanie, jak wygląda faktyczna praca w branży, a raczej trudno znaleźć realizatora czy operator pod krawatem czy technika w garniturze pchającego racka. Wszyscy wykładowcy ADiRD to praktycy z przynajmniej kilkunastoletnim stażem, tysiącami projektów i wiedzą trudną do zdobycia z jakiejkolwiek książki.  O zaplecze techniczne i specyfikację pracy w radiu internetowym oraz filozofię kształcenia przyszłych adeptów dziennikarstwa i realizacji dźwięku zapytałem założyciela i szefa Radia Polska Live! i Akademii Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku, Artura Zarembę. Łukasz Kornafel, MiT: Całkiem niedawno Akademia Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku przeniosła się w zupełnie nową przestrzeń.Artur Zaremba, ADiRD: Tak, jesteśmy tutaj od początku stycznia 2014 roku i obecnie udało nam się precyzyjnie wydzielić różne elementy tworzące Akademię. Mamy część wykładową i radiową z ciągiem emisyjnym oraz nagraniowym, część redakcyjną i reżyserki. Przenieśliśmy się z 330 m2 na 660 m2. Na lokalizację placówek takich jak Akademia wykorzystuje się najczęściej stare obiekty pofabryczne, magazyny, miejsca oddalone od centrum. Co w Państwa przypadku zdecydowało o lokalizacji na piętrze biurowca?Przede wszystkim usytuowanie w mieście. Szukając nowej siedziby, musieliśmy znaleźć miejsce z dobrym dojazdem dla studentów oraz dla gości radia. Wielu studentów studiuje u nas zaocznie, a tuż obok znajdują się trzy hotele z cenami dostosowanymi do kieszeni studenta. Porozmawiajmy o waszym studiu nagraniowym.Praca tutaj jest oparta przede wszystkim na analogowej konsolecie Studer 960. Jest to konsoleta, którą otrzymałem od telewizji TVN. Gdy pracownicy techniki tej telewizji usłyszeli, że będę otwierał szkołę kształcącą i dziennikarzy i realizatorów, w bardzo miłym geście przekazali naszej fundacji ten właśnie stół, za co jestem im do dzisiaj bardzo wdzięczny. Czy praca na tej konsolecie ma uczyć studentów, jak realizowało się dawniej?Generalnie to studio będzie zbudowane i w technologii cyfrowej, i w analogowej. Można powiedzieć, że Studer serii 960 to sprzęt, który można postawić na jednej półce obok Neve czy SSL. Oczywiście, decydując się na tę konsoletę, chodziło nam głównie o preampy, bo cała rejestracja i edycja odbywają się już w domenie cyfrowej. Mamy postawionego na komputerze Mac Pro DAW-a, na którym uczymy studentów. Korzystacie z Logica, a nie – jak mogłoby się wydawać – Pro Toolsa…Nie, u nas Pro Tools na razie nie gości, przynajmniej nie w większości. Tylko Nuendo i Logic. Ja osobiście bardzo nie lubię tego systemu i nie podoba mi się to, co proponuje Avid. Polityka firmy w ostatnich latach sprawiła, że jeśli chciało się sięgnąć po sprawnie działający DAW, to musiała być to wersja HD, i wtedy, owszem, był to dobrze funkcjonujący system. Wybór każdej innej, niższej formy kończył się ciągłą koniecznością dokupowania różnych elementów. Ponadto trzeba było mieć naprawdę profesjonalną jednostkę z wysokiej półki, która uciągnęłaby trzydzieści, czterdzieści, sześćdziesiąt śladów. Ja postawiłem na produkty Steinberga. Alternatywą, jeśli chodzi o kieszeń studenta, którą też wykorzystujemy, jest całkiem sprawnie działający Reaper. W naszej szkole, oprócz dźwięku, mamy także delikatny montaż obrazka, do czego używamy Final Cuta, który z Logikiem jest jak brat z siostrą i nie ma absolutnie żadnych problemów w przerzuceniu gotowego projektu między tymi programami. Duża popularność Digidesigna w Polsce wynikła tak naprawdę z konfiguracji systemów pracujących w telewizjach. Stacje telewizyjne w naszym kraju pracowały na systemach Avid i do postprodukcji używają Pro Toolsów. Równie dobrze sprawdza się – moim zdaniem – Nuendo. Czy fakt, że jednak w telewizjach i studiach nagraniowych wciąż dominuje Pro Tools, nie przysporzy absolwentom Akademii problemów w pracy?Wcale nie dominuje. Tak naprawdę większość realizatorów pracuje na Pro Toolsie, natomiast prywatnie używa Cubase’a, Nuendo czy Logica, bo je wolą (są szybsze). Dzwoniłem do kolegów, którzy pracują w branży muzycznej w Stanach, i usłyszałem: Artur, Pro Tools u nas prawie nie istnieje, u nas rządzi Steinberg. Już w Niemczech nie ma takich dysproporcji w liczbie poszczególnych rodzajów DAW. Poza tym zasada pracy każdego z tych programów jest w zasadzie taka sama i wybór jednego jest tylko kwestią tego, na czym się lepiej pracuje. Nam pracuje się lepiej właśnie na Nuendo i Logicu. Na trzecim roku studiów oferujemy fakultet z oprogramowania Pro Tools. Tak naprawdę teraz trzeba umieć pracować na kilku programach DAW jednocześnie. Nauka realizacji dźwięku w ADiRD ma jednak głównie radiowy i telewizyjny rodowód.Na kształt szkoły zdecydowany wpływ miało moje dwudziestosześcioletnie doświadczenie w branży, głównie w realizacji dźwięku w radiu. Moja praca z dźwiękiem telewizyjnym to ostatnie czternaście lat. Zaczynałem w radiu, od zera zbudowałem trzy prywatne rozgłośnie, współtworzyłem drugą w Polsce prywatną stację telewizyjną TNL, w latach 1999–2001 byłem również dyrektorem studia „Hendrix” Radia Lublin. W procesie kształcenia u nas, na kierunku realizacja dźwięku, musimy nauczyć studentów pięciu różnych specjalności: home recording – a więc jak nagrywać profesjonalnie w nieprofesjonalnych warunkach domowych, techniki studyjnej – czyli tego, co można zrobić, gdy już dostanie się do ręki profesjonalne zabawki, techniki scenicznej – pracy na scenie i pracy za konsoletą, pracy na rzecz radia i telewizji, czyli stricte emisji, oraz postprodukcji radiowej i telewizyjnej. Dziś jesteśmy chyba jedyną szkołą, która w trakcie cyklu szkolenia edukuje we wszystkich wspomnianych dziedzinach.  Jak wygląda zaplecze służące edukacji na tym radiowym polu?Mamy dwa studia emisyjne, z których jedno jest miejscem umożliwiającym naukę samorealizacji. W związku z tym, że prowadzimy kierunek dziennikarstwo, studenci muszą mieć gdzie uczyć się samorealizacji, która króluje w większości stacji komercyjnych. Znajduje się tam pełen zestaw narzędzi: komputery, odtwarzacze CD, twardodyskowe – takie elementy, które znajdują się w profesjonalnych rozgłośniach. Centralnym miejscem części radiowej jest nasza emisja. Nadajemy dwa kanały radiowe, oczywiście 24/7. Wszystkie emisyjne studia są oparte na konsoletach Behringer X32 Compact i jest to prawdopodobnie jedyny w Polsce egzemplarz tej właśnie konsolety wykorzystywany do celów emisyjnych. Gdy realizator otwiera tłumik, zapala się lampka, odcinają się monitory w studiu. Jest to realizowane za pomocą zrobionego specjalnie na nasze zamówienie modułu, który steruje nam mikrofonami, transparentami, wyjściami i wejściami. Wykonał go dla nas Daniel Wróblewski. Konsoleta przyjmuje więc nie tylko sygnały, jest również sterownikiem komputera?Wszystkie sygnały emisyjne schodzą się tutaj, mamy połączone wszystkie trzy konsolety X32 po Ethernecie i konkretne sygnały wybieramy sobie routingiem. Sterowanie komputera odbywa się za pośrednictwem remote znajdującego się w stole, który łączy się z DAW, jednak dzięki wspomnianemu modułowi jesteśmy w stanie przesłać ten sygnał za pomocą sieci w dowolne miejsce, a więc w sytuacji abstrakcyjnej, jeśli nawet połączylibyśmy się za pomocą tunelu ze studiem znajdującym się po drugiej stronie świata, jesteśmy w stanie zapalić transparent prowadzącemu w momencie wejścia. Można tego dokonać także z poziomu studia w wozie transmisyjnym. Oczywiście mamy zwrotną ze studia wprost do ucha prowadzącego, ale można wyzwalać wszelkie zdarzenia prosto z konsolety emisyjnej. Co więcej, w razie potrzeby, rozbudowując tę kostkę, mamy również możliwość wysyłania sygnałów w postaci GPIO. Sam sterownik przyjmuje każdy sygnał, zarówno pojedynczy ruch tłumika, jak i grupowe ruchy tłumików. Teraz pozostaje już tylko kwestia, jak dużo tych sygnałów będzie wysyłanych. Jak zrealizowana jest komunikacja między konsoletą a tą kostką, zaprojektowaną specjalnie na wasze potrzeby?Za pomocą Ethernetu. Jest to zwykły kabel ethernetowy łączący się z programem remote za pośrednictwem protokołu Behringera. Konsoleta ma wpisany program, my nie ingerujemy w konsoletę. Stół wysyła te same sygnały co zwykle i pozostaje tylko pytanie, co urządzenie z nimi zrobi. Oczywiście możemy mieć w tym momencie podpięte do komputera i konsoletę, i kostkę – całość działa równolegle. Generalnie, wykorzystując omawianą kostkę, możemy konsoletę podłączyć nawet do automatu z kawą i po podniesieniu tłumika zrobi się nam kawa… To oczywiście żart, ale… Konsoleta Behringer X32, zaraz po wyciągnięciu z pudełka, nie nosi wielu znamion konsolety broadcastingowej…I tak, i nie. Ma panel talkback, ma niezależną kontrolę control room studia i control room reżyserki, odpowiednio dużą liczbę szyn umożliwiających wysłanie sygnałów. Co więcej, konsoleta pracująca w sieci daje również wiele możliwości nie związanych na co dzień z pracą broadcastingową…Tak. Dzięki temu, że wszystkie konsolety pracujące w sieci Ethernet i wykorzystujące standard AES50 widzą się wzajemnie, nie ma problemów z przesyłaniem między nimi sygnałów. Gdy na przykład robimy koncert z dużej sali, to wpinam konsoletę w ścianę i wyjmuję na przykład sygnał na emisji. A jeśli chodzi na przykład o sterowanie Dyną?Sterowanie DynaMix nie stanowi żadnego problemu, ponieważ ten system przyjmuje sygnały sterujące na przykład po MIDI. I w tym wypadku łączycie się właśnie za pomocą MIDI?My łączymy się klasycznie z komputerem za pomocą kabla USB, w programie emisyjnym natomiast wybieramy niesterowanie przez GPIO, lecz za pośrednictwem MIDI właśnie. Generalnie DynaMix jest najbardziej rozpowszechnionym programem w Polsce. Na pytanie, czy jest rozwojowym i wygodnym oprogramowaniem, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Oprócz tej aplikacji jest również wiele innych rozwiązań, mających analogiczne funkcje. W naszym radiu, które – trzeba pamiętać – jest jednak rozgłośnią internetową, używamy programu Stationplaylist, choć nie ukrywam, że w przeszłości byłem jednym z pierwszych użytkowników Dyny w Polsce. Pozdrawiam Jacka! Co więcej – studio, mimo że emisyjne, musi być jednak możliwie najbardziej wielofunkcyjne.Kiedy mamy emisję programu na żywo, studio pracuje na rzecz emisji. Dzięki temu jednak, że mamy kilka odwodów, możemy połączyć ze streamerem i Finalizerem komputer emisyjny. Realizator może sobie wówczas nagrać telefon, wstawkę w trakcie tej samej audycji i wrócić na antenę, nawet w czasie jednej piosenki. W ten sposób mamy zapewnioną funkcjonalność produkcyjną studia. Warto nadmienić, że oprócz głównej emisji mamy również emisję backupową. Jest to system oparty na komputerze MAC i konsolecie Behringer X32, który w 90% przypadków pełni funkcję studia produkcyjnego. Jeżeli przełączylibyśmy się za pomocą jednego kliknięcia, to możemy prowadzić z niego również emisję. Pobieramy sygnały ze studia 1, wypychamy od razu wszystko w stream główny i już jesteśmy na antenie.  W zasadzie to, co tutaj mamy, po zainstalowaniu nadajnika rozsiewczego umożliwiłoby typową emisję radiową, rozsiewczą w pełnej jakości. Co prócz względów typowo ekonomicznych zdecydowało, że wybraliście konsoletę X32 a nie typowo emisyjną konstrukcję?Gdybym postawił tutaj broadcast, to taka konsoleta nie ma na wierzchu nic prócz PFL-a, tłumika i gainu, a ja chcę szkolić studentów z pełnej obróbki dynamiki, korekcji barwy – i tutaj to wszystko mam. Gdybym postawił na przykład na Studera OnAir 1500, to wszystko miałbym zaszyte w środku. Co więcej, na przykład najnowszy software Behringera pozwala na wpięcie w sumę stołu korektora parametrycznego, który zastępuje nam zewnętrzny, fizyczny, bardzo drogi „klocek”. Nam zależy jednak na tym, aby niezależnie od tego, z pomocą jakiego medium jest prowadzona przez nas emisja, wszystko było robione w sposób profesjonalny. Podejrzewam, że jesteśmy jedynym radiem internetowym w kraju, który ma na końcówce Finalizer marki TC Electronic. Braliście pod uwagę jakąś inną konstrukcję?W zasadzie konsoletą, która mogłaby sprostać wszystkimi stawianym przez nas wymaganiom związanym z emisją i tym cyklem pozaemisyjnym, jest Studer serii OnAir. Po pierwsze, jest to jednak dużo bardziej kosztowe rozwiązanie. Po drugie, mamy tam tylko kilka gałek i poszczególne parametry, które chcemy modyfikować. Trzeba między nimi przełączać, co nie jest wygodnym rozwiązaniem na etapie edukacji. Krótko mówiąc – ktoś, kto jeszcze nie słyszy, musi widzieć, a Behringer daje nam taką możliwość. Czy przed wyborem Behringera otworzył pan katalog i stwierdził: tak, to będzie ta właśnie konsoleta?Nasi studenci na pierwszym roku mają możliwość przekrojowego poznania konsolet. Najpierw są to konstrukcje analogowe wszelkiej maści, a później cyfrowe. Stwierdziliśmy, że aby miało to ręce i nogi, to muszą się oni zetknąć przynajmniej z trzema konsoletami. Mieliśmy swoją Yamahę, Presonusa, a nawet dwa, i stwierdziłem, że trzecią konsoletą będzie właśnie Behringer. Mój kolega, który uczy u nas techniki scenicznej, przyjechał ze swoim własnym Behringerem. Bardzo szybko okazało się, że stosunek ceny do oferowanych możliwości jest tak rewelacyjny, że nie ma czego szukać wśród innych marek. Oczywiście można było wziąć dotację unijną, czego my, jak do tej pory, jeszcze nie zrobiliśmy, i postawić tutaj Vi6, Vi4 czy coś z droższych modeli DiGiCo. Pozostaje tylko pytanie, jaka jest szansa, że zaraz po studiach nasz absolwent natknie się DiGiCo? Niewielka. Natomiast szansa, że trafi na Behringera, Presonusa, Soundcrafta Si jest bardzo duża! Moim zdaniem trzeba uczyć pracy na tych właśnie stołach. DiGiCo to rzecz jasna zawodowe i świetne jakościowo konsolety, ale dla ludzi, którzy pracują w branży od lat, są gruntownie przeszkoleni i mają duże firmy. Absolwenci ADiRD na początku swojej drogi będą pracowali na małych sztukach i właśnie najczęściej z tańszymi konsoletami. Pracując w zawodowych wozach transmisyjnych i reżyserkach dużych stacji telewizyjnych, stykał się pan z rozwiązaniami z najwyższej półki jakościowej i cenowej, podczas gdy Behringer przez bardzo długi czas, przynajmniej w naszym kraju, miał jednak bardzo określoną łatkę…W wozach TVP pracowałem na StageTecu, w wozach TVN – na Euphonixie, w reżyserkach króluje najczęściej Yamaha. Zastanawiając się nad konsoletą do naszych potrzeb, zadzwoniłem do kolegi do Stanów właśnie z tezą, że Behringer to niska półka itd. A on na to: nie absolutnie, u nich Behringer to wcale nie jest niska półka, często to są rozwiązania riderowe. Nie ma takiej sytuacji, jaka często pojawia się u nas w riderach, że nie akceptuje się konsolet marki Behringer. Na to, że dzisiaj marka jest postrzegana już inaczej niż dawniej, przekłada się także fakt, że jakość samych produktów podniosła się od tzw. zaszumiaczy analogowych, na przykład serii Eurodesk 8000, do funkcjonalnych i bardzo dobrych jakościowo konstrukcji linii X32. Innym ważnym czynnikiem jest fakt, że decydując się na Behringera X32, mogliście zrezygnować z zakupu dodatkowego outboardu, przynajmniej do celów szkoleniowych.Zdecydowanie tak. Oczywiście mogliśmy zainwestować na przykład w system RedNet marki Focusrite, który bardzo mi się podoba, ale w radiu mogę zrobić po sieci wszystko to samo, nie mając go. W radiofonii zresztą zawsze szedłem pod prąd. Kiedy wszyscy kupowali konsolety emisyjne Soundcraft SAC- 200, to ja stawiałem w rozgłośniach stoły CENRiT-u (Centrum Naukowo Badawcze Radia i Telewizji). W studiu produkcyjnym pracujecie na monitorach EveAudio, nie na Genelecach, a więc znów droga pod prąd…Na emisji stoją monitory Genelec, w drugim studiu mamy monitory Tannoya serii Precision. Po wizycie w studiu w Lubrzy i prezentacji firmy EVE Audio mamy w naszej instytucji również monitory tej firmy. Obecnie są to Eve SC207, a po targach Prolight + Sound we Frankfurcie – model SC307. Dobrze nam się bardzo współpracuje z firmą AudioTech, a tak naprawdę w zasadzie we wszystkich pozostałych miejscach grają KRK. Focale do studia może kupić sobie instytucja podobna do naszej i chwalić się: mamy Focale, EVE też. Co jednak w sytuacji, kiedy przychodzi do mnie student i pyta: co by mi pan polecił z monitorów do dwóch tysięcy czy nawet do tysiąca? Nie ukrywam, że kiedyś zobaczyłem na zdjęciu, że Timbaland ma w miejscach, gdzie pracuje, SSL Matrixa, Neve, a nad nimi KRK. Stwierdziłem wówczas, że coś w tym musi być i że chcę posłuchać tych monitorów. Tak pojawiła się pierwsza para, druga, trzecia, czwarta itd. Czy oprócz konsolet X32 pracujecie również z innymi rozwiązaniami Behringera?Generalnie w każdym pomieszczeniu szkoły znajdzie pan coś Behringera. Używamy mikserów personalnych Powerplay P-16, stageboksów Digital Snake S-16, teraz chcę zrobić również odsłuchy dla muzyków w studiu, którzy chcą grywać w nim jam session. Do tego celu także wykorzystam osprzęt firmy Behringer. Obala pan mit, że jest albo bardzo wysoka półka cenowa i równie wysoka jakość, albo niskie jedno i drugie…Zdecydowanie. Ja w ogóle bardzo nie lubię takich ludzi, którzy podchodzą do tematu i mówią: ech, ten kabel, to on w ogóle jest be, bo on nie jest kablem Klotza i nie ma na końcu oryginalnego Neutrika. Ja mówię mu wtedy: stary, to jest kabel do nauki dla uczniów, studentów, którzy w ciągu miesiąca potrafią spacyfikować trzydzieści kabli XLR! Uważam, że są urządzenia, które są tanie, a reprezentują bardzo dobrą jakość. I naprawdę nie każdy musi mieć studio high-endowe klasy A. Są studia, które są miejscami wysokobudżetowymi, są studia średnio-, niskobudżetowe i jest home recording. I każda z tych rzeczy jest do czegoś. Na przykład najnowszy zakup, Behringer iStudio, jest nam potrzebny do tego, żeby w wozie transmisyjnym dziennikarz mógł wypuścić dżingiel u siebie na stole albo żeby student mógł pójść w teren i zrobić sobie nagranie, korzystając ze swojego iPada. Uważam, że takie rozwiązania trzeba testować. Studenci często przychodzą i pytają o różne rzeczy, sugerując, że chcieliby je mieć do dyspozycji, pracować i uczyć się na nich. Czy pana zdaniem da się stworzyć dobrze brzmiące, zawodowe rzeczy mieszcząc się w małym budżecie?Spokojnie! Są bardzo dobre, wręcz świetnie brzmiące płyty nagrywane pod kocami i salach z wytłaczankami na ścianach. Znam zespoły, które tak pracowały. Wcale nie trzeba jeździć do Londynu, aby płyta była dobra. Około 60% muzyków w Polsce ma swoje własne studia, w których produkuje kolejne albumy. Oprócz dźwięku zajmujecie się także realizacjami wizyjnymi i edukacją w zakresie montażu obrazka.Tak, mamy własny zestaw urządzeń i miejsce przeznaczone właśnie do montażu wideo. Mamy mikser wizyjny firmy Blackmagic, betę, sp video analog, dvcam i maca Pro. Możemy realizować montaż materiałów nagrywanych przez nas wielokamerowo gdzieś w terenie, ale mamy też możliwość streamingu live do sieci – nie tylko dźwięku, ale i wizji. Podsumowując całą prowadzoną przez Akademię działalność edukacyjną, radio, studio, obróbkę wideo – czy jest jeszcze jakiś obszar rynku, w który chcielibyście Państwo wejść?Rozszerzamy naszą ofertę, ale bardzo powoli. Uważam, że aby móc rozwijać funkcjonowanie placówki, należy przede wszystkim mieć fachowców, po drugie – sprzęt (w który zawsze można się dozbroić, dokupić, wymienić, doposażyć). Dopiero wtedy można oferować nowe kierunki kształcenia. W tamtym roku otworzyliśmy technikę multimedialną, która w Polsce do tej pory była reprezentowana raczej przez grafikę. My zrobiliśmy technikę multimedialną, specjalizację dźwięk i obraz. Chodziło nam o to, aby nie szkolić ludzi do pracy w telewizji, montażystów operatorów kamer, realizatorów obrazka, ale dać absolwentom wiedzę i umiejętności do tworzenia własnych produkcji na dobrym poziomie, ale do Internetu! Z tego powodu zajęliśmy się obrazkiem, zatrudniliśmy fachowców z TVP i z TVN-u. Kształt tego kierunku wygląda tak, że na pierwszym roku jest wszystko, co związane z dźwiękiem, na drugim roku tematem wiodącym jest obrazek, podstawy sztuki operatorskiej, a wszystko to jest realizowane wspólnie z największą agencją TVP, czyli Agencją Produkcji Audycji Filmowych i Telewizyjnych. Chcemy wejść w sferę obrazu, ale absolutnie nie chcemy robić konkurencji już uznanym szkołom kształcącym w tej materii w Polsce. Chcielibyśmy natomiast skierować uwagę na przykład na kręcenie filmów komórkami, bo przecież można zrobić również świetny film właśnie telefonem. Ludzie, którzy z nami pracują, pokazują, że aby zrobić świetny teledysk, niekoniecznie trzeba posługiwać się kamerą za 130 000 zł – można zrobić to również aparatem, lustrzanką. Technika jako taka pozwala dziś tworzyć profesjonalne realizacje za zdecydowanie mniejsze pieniądze. Wciąż jednak sprzęt nie zastępuje doświadczenia, wykształcenia, wiedzy i praktycznych porad, jak zrobić daną realizację i uzyskać świadomie zamierzony efekt, bez działania metodą prób i błędów. Myślę, że właśnie w stronę interdyscyplinarnych kierunków będziemy starali się podążać i w tym duchu będziemy się rozwijać.  PodsumowanieAkademia Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku i Radio Polska Live! to instytucje bardzo interesujące i pozwalające zupełnie inaczej spojrzeć na radio internetowe, jak i placówkę edukacyjną. Wielu osobom radio internetowe kojarzy się z jednym komputerem, lepszym czy gorszym mikrofonem i streamingiem przy pomocy Winampa (biorąc pod uwagę odsetek takich przypadków, całkiem słusznie). Omawiana tutaj warszawska rozgłośnia internetowa zmienia obraz radia internetowego głównie za sprawą ludzi. Są to specjaliści ukierunkowani na pracę w tego rodzaju placówce, przygotowani i mający wieloletnie doświadczenie. Wielopłaszczyznowość i stawianie na jakość są widoczne także w zakresie strony edukacyjnej ADiRD. Ze względu na rozwój technologii, zwłaszcza mediów i systemów cyfrowych, realizator musi wykazać się zdolnościami z zakresu informatyki, elektroniki, elektrotechniki, fizyki, elektroakustyki, cyfrowego amperomierza i… lutownicy. Z pewnością bardzo dobrą drogą, aby poznać ludzi, branżę i choćby skrawek niezwykle ogromnej i rozległej wiedzy związanej z dźwiękiem jest rozpoczęcie nauki w Akademii Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku. To szkoła nie mająca struktury typowo polskiej, nie powielająca modelu edukacji uniwersyteckiej, lecz zainspirowana placówkami z Europy Zachodniej czy USA. Co ciekawe, jedna z najbardziej poważanych szkół na świecie, czyli brytyjski SAE, jest żywo zainteresowana współpracą z ADiRD – i to nie tylko przyjmowaniem jej studentów, ale także oddelegowywaniem kształcących się w oddziale w Lipsku studentów do warszawskiej szkoły. Obecnie w ADiRD studiuje ponad czterystu czterdziestu pasjonatów realizacji dźwięku. I chociaż żadna szkoła na świecie nie nauczy serca do pracy w branży, to wiedza i umiejętności mogą temu sercu i pasji pomóc, a to już bardzo wiele.  tekstŁukasz KornafelMuzyka i TechnologiazdjęciaADiRD