Z Bartoszem Kordasem, prezesem zarządu firmy Media Service, rozmawiamy o sukcesie, możliwościach i marzeniach. Bartosz założył firmę w 2012 roku, a od 2017 roku funkcjonuje ona już jako spółka. W skład zarządu firmy wchodzi również Karolina Piątek i Tomasz Stykowski. W trójkę wprowadzają ją na coraz wyższy poziom, przecierając nowe ścieżki i rozwijając kompetencje na wszystkich polach. Dzięki ich staraniom, po ostatnich dwóch latach można swobodnie powiedzieć, że Media Service to jedna z najprężniej rozwijających się firm na rynku techniki eventowej w Polsce.

Muzyka i Technologia: Na warszawskim rynku Media Service jest stosunkowo młodą firmą – 7 lat w branży eventowej to jednocześnie dużo i mało. Szybko udało się Wam wypracować silną pozycję, zgromadziliście ciekawe portfolio, zdobyliście zaufanie klientów. Zbudowaliście także imponujące zaplecze techniczne. Jak do tego doszliście – bo mówimy chyba o sukcesie?
Bartosz Kordas, Media Service: Początki to oczywiście nieco inne czasy: korzystaliśmy z innych urządzeń i innej technologii. Chcąc zbudować firmę, sprzęt musiałem pomału gromadzić. Powoli i konsekwentnie, pasja „zbieracza“, doprowadziła do tego, że po 7 latach mamy sporych rozmiarów magazyn. Hala to obecnie około 750 m2 powierzchni wysokiego składowania. Do tego biuro w Sokołowie pod Warszawą, serwis, pracownia, samochody i wszystko, co jest nam potrzebne do pracy… Ale przede wszystkim mamy zespół specjalistów, czyli pełen komplet.
Początki to jak zwykle zbiegi okoliczności. Nasza historia zaczęła się więc od nieplanowanego nabycia sprzętu nagłośnieniowego. A skoro już byliśmy posiadaczami, to coś trzeba było z tematem zrobić (śmiech). Po nagłośnieniu, przyszedł czas na dział oświetleniowy, multimedia, a ostatnio dużo inwestujemy w produkcję scenografii. Działo się to etapami, pierwsze kroki jak zwykle były ciężkie i lekko niepewne, ale już każdy kolejny zdawał się być łatwiejszy i naturalnie uzupełniał zakres usług.

Na rynku jest zapewne wiele marek sprzętowych, które was interesują. Wiem, że urządzenia dobieracie w staranny sposób. Na co kładziecie największy nacisk przy decyzjach zakupowych?
Razem z Tomaszem zaczynaliśmy jako technicy. Zjedliśmy zęby na „dniach wszelkich polskich warzyw”,  plenerach, otwarciach dosłownie wszystkiego i wszędzie. Z topografią polskich małych miast i ich przydrożnych jadłodajni staliśmy tak dobrze, jak ze znajomością wszystkich możliwych stołów i sprzętów dostępnych w kraju. Na szczęście mieliśmy też możliwość pracy u najlepszych, gdzie wykorzystywano sprzęt z wysokiej półki. Decydując się na własną firmę, wybieraliśmy sprzęt według takiego właśnie klucza. Od początku wiedziałem, że nie stać nas na eksperymenty. Liderzy branży podsuwali nam gotowe, sprawdzone rozwiązania. Obserwowaliśmy ich, ten mały krok w tył zawsze dawał nam pewność, że inwestujemy w to, co później naprawdę ma biznesowe przełożenie.

Jakie są Wasze najnowsze decyzje zakupowe?
Ostatnio zainwestowaliśmy w system realizacji do multimediów. Jeśli chodzi o dźwięk, to postawiliśmy na sprawdzone rozwiązania firmy L-Acoustics. Wszystko to są produkty topowe, ale tak jak powiedziałem wcześniej – pomimo że są to urządzenia nowe, nie eksperymentowaliśmy z nimi.

Opowiedz nam o Waszej bieżącej pracy. Jak pozyskujecie klientów i jak z nimi pracujecie?
Obsługa klienta i przygotowanie wydarzenia to temat na odrębną rozmowę. Procesy produkcji każdego wydarzenia czy eventu różnią się – w zasadzie tak, jak potrafią różnić się klienci. Jest gros firm, które doskonale wiedzą, czego chcą. Pracujące tam osoby często mają pojęcie o aspektach technicznych, mają wizję na konkretne rozwiązania. Są także klienci, którzy mają świetny gust i pomysły, dalecy są jednak od technologii i wymagają od nas większej elastyczności i kreatywności. Dlatego najważniejsze dla nas jest indywidualne podejście do każdego projektu. Czasami po przekazaniu nam materiałów jesteśmy gotowi od razu do produkcji, a czasami zaczynamy od przysłowiowego zera. To drugie rozwiązanie jest o tyle ciekawsze, że bardziej twórcze dla nas. Klient oczekuje pomysłów i rozwiązań, i tu ważnym aspektem naszej pracy jest elastyczność. Jest jeszcze jeden ważny czynnik, który w jasny sposób określa klienta i jego możliwości – to oczywiście budżet.

Rachunek ekonomiczny musi się zgadzać, ale zdecydowaliście się na markę, która nie jest tania. Jakie są według ciebie zalety systemów L-Acoustics?
Ta marka towarzyszy nam od samego początku i wybór kolejnych elementów systemu czy też konkretnych rozwiązań systemowych, był dla nas czymś logicznym i naturalnym. To zagadnienie wieloaspektowe: osobiście doskonale znam rynek tych rozwiązań, a dla mnie, jako właściciela firmy, najważniejszym aspektem jest efektywność biznesowa. Nagłośnienie L-Acoustics daje dużo swobody i nie chodzi mi tylko o aspekt technologiczny – on daje dużo swobody w zdobywaniu zleceń. Z klientami, którzy wiedzą czego oczekiwać, nazwa marki „L-Acoustics” zamyka temat.

Pokazujecie im zdjęcia waszego magazynu?
Nie ma takie potrzeby. Klienci proszą o zdjęcia i filmy z naszych poprzednich realizacji. Zresztą do magazynu raczej nie wpuszczamy osób z zewnątrz. A nieco chwaląc się, mamy tam teraz pokaźną liczbę zestawów Arcs, Syva, X8, X5. Daje nam to potężną elastyczność. Na przykład Arcs jest to kolumna, którą możemy wykorzystać na imprezach o różnym przekroju. Ponieważ poruszamy się głównie na rynku korporacyjnym, około 80-90% naszych zleceń to wydarzenia w pomieszczeniach. Prace w plenerze – poza okresem wakacyjnym – zdarzają się rzadko. Potrzebowaliśmy więc systemu w miarę możliwości uniwersalnego, takiego, który możemy zaaplikować przede wszystkim do różnego rodzaju pomieszczeń wystawowych czy hotelowych. Szybko okazało się, że jest niewiele miejsc, w których musimy wspierać się większymi rozwiązaniami i to, co oferuje Arcs, jest w pełni wystarczające.

Często wykorzystujecie support od Audio Plus?
W Warszawie, gdzie realizujemy ponad 70% naszych zleceń, jest niewiele miejsc, w których musimy posiłkować się wsparciem. W sytuacjach, gdy konieczne jest użycie większego systemu, zawsze możemy skorzystać z zasobów Audio Plus. Na przykład ostatnio testowaliśmy fenomenalny procesor P1 od L-Acoustics, a jeszcze innym razem nowe Arcsy A15 – jesteśmy nimi zachwyceni.
Może i łatwiej by było pracować, mając w zasobach magazynowych „wszystko”, ale tu natychmiast pojawia się biznesowa kalkulacja. Nie jest łatwo zbudować model pracy, który odpowiada zapotrzebowaniu całego rynku przez cały rok. Profilowanie – specjalizacja – ma dla nas głęboki sens, a nasz profil nie do końca wymaga inwestycji w największe systemy. Dzięki temu możemy inwestować w wybrane modele, pożyczając to, czego nie mamy, od Audio Plus.

Ważnym aspektem tego, co robicie jest estetyka. Czy zawsze udaje się dopasować nagłośnienie, urządzenia sterujące, okablowanie etc. do zaplanowanej scenografii?
Tak, estetyka od samego początku była dla mnie niezwykle istotna. Dlatego wybraliśmy zestawy Syva. Te kolumny pracują non-stop i są bodajże najczęściej używanym przez nas systemem. Syva właściwie nie wraca do magazynu. Walory estetyczne dają mu przewagę nad wszystkim, co mamy obecnie na rynku. Jest oczywiście wiele rozwiązań, które mają podobną budowę, ale żaden nie oferuje takiej elastyczności i skuteczności. Syva działa podobnie jak wszystko, co pochodzi od L-Acoustics. Rolę tego, jak prezentuje się nasz sprzęt, podkreślają także nasi klienci.

Czy sami podejmujecie decyzję o wyborze konkretnego modelu nagłośnieniowego?
Z tymi systemami pracują ludzie i dla mnie ważny jest oczywiście komfort ich pracy. Ogromną zaletą – szczególnie zestawów Arcs – jest łatwość obsługi. Posiadając wszystkie akcesoria do tego systemu, mamy niebywałą elastyczność w aplikacjach wiszących, stojących, pionowych i poziomych… każdych. Na większych imprezach używamy ich także jako systemów dogłaśniających. I chyba jest to jeden z najbardziej uniwersalnych systemów na świecie. Arcs to system zbudowany bezkompromisowo. Są na rynku produkty świetne, ale przy tym rozwiązaniu nie dyskutujemy o jakości. Na finalny efekt i zadowolenie klienta składa się wiele czynników. Jeżeli mam do czynienia z rozwiązaniem, które podnosi jakość poszczególnych aspektów pracy: zespół szybko się zamontuje, gwarantuje bezpieczeństwo, redundancję, to pomimo, że jest to niewidoczne dla osoby z boku, jest to ważne dla nas i dla ostatecznego efektu.

Czy jest coś, co jest tak trudne do realizacji, że wydaje się obecnie niemożliwe?
Raczej nie sądzę by były jakieś ograniczenia… ważny jest budżet. Nie ukrywam, że są rozwiązania, które wymagają uruchomienia dodatkowej ilości szarych komórek, bo w naszej pracy zawsze są nowe wyzwania. Przy odpowiedniej ilości czasu jesteśmy w stanie zrealizować każdy nietypowy pomysł.