Zorganizowany 9 czerwca na Stadionie Śląskim w Chorzowie koncert Scenozstąpienie to megaprodukcja przełamująca równocześnie kilka stereotypów. Po pierwsze miejsca.
Zazwyczaj miejscem, gdzie najczęściej koncertują artyści z kręgu hip-hopu, są małe, ciasne kluby zlokalizowane w piwnicach, a orkiestrę symfoniczną łatwiej spotkać na deskach filharmonii, z pewnością nie na stadionie. Po drugie grania na żywo. Przez wiele lat artyści z kręgu rapu i hip-hopu stronili od żywych instrumentów, grając tylko z DJ-em lub samplerem. Tutaj na jednej scenie nie dość, że pojawiła się orkiestra symfoniczna i kilka zespołów, to jeszcze kilkudziesięcioosobowy chór. I wreszcie trzeci stereotyp: jakości.
Nie ma wątpliwości, że Stadion Śląski w Chorzowie, nazwany w 1974 roku przez brytyjskie media pieszczotliwie „Kotłem Czarownic”, to jedno z najbardziej legendarnych miejsc w Polsce, nie tylko pod względem sportowym, ale również muzycznym. To tutaj swoje koncerty w ramach światowych tras dali tacy artyści jak: Iron Maiden, The Rolling Stones, AC/DC, Metallica, Genesis, Red Hot Chili Peppers czy The Police. Gdy ponad rok temu pojawiła się informacja, że na legendarnym Śląskim odbędzie się koncert katowickiego hip-hopowca, natychmiast wśród zainteresowanych pojawiło się pytanie: czy jest polski artysta, który mógłby się równać pod względem frekwencji, zainteresowania i wielkości produkcji do największych koncertów, które w przeszłości odbyły się w „Kotle czarownic”?
Cały projekt został przygotowany dokładnie w oparciu o zalecenia producenta. Na górze znajdowały się cztery moduły K1-SB, pod nimi dwanaście elementów K1 i jako downfill trzy moduły KARA. Zastosowanie takiego downfillla ułatwiło nagłośnienie obszaru przed samymi gronami.
O tym, że sukces koncertu może być jeszcze większy niż koncerty legend, organizatorzy przekonali się zaraz po uruchomieniu sprzedaży biletów. Zresztą już przedtem dobrą prognozą były wcześniejsze koncerty twórców projektów, a połączenie nazwisk artystów, którzy stanęli na jednej scenie 9 czerwca, było skazane na sukces. Cały koncert Scenozstąpienie został podzielony na dwie części: w pierwszej z nich został zaprezentowany projekt MIUOSH x Jimek x NOSPR, który swoją premierę miał w 2015 w zjawiskowej sali Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, gdzie artyście przedstawili swoją wersję hip-hopu w wydaniu symfonicznym. Projekt ten został przyjęty niezwykle ciepło i dostanie biletów na niego praktycznie graniczyło z cudem. Druga część czerwcowego koncertu to projekt, który MIUOSH stworzył wraz z Andrzejem Smolikiem w 2018 roku. Wtedy katowicki raper oddał w ręce jednego z najbardziej znanych polskich producentów swoje utwory, w efekcie czego zostały one przedstawione w zupełnie nowych, rockowych, elektronicznych i mocnych wersjach. W tej części dodatkowo zostały one wzbogacone symfonicznymi dźwiękami orkiestry pod dyrekcją Jana Stokłosy. Odnosząc się do piłkarskiej nomenklatury, jakże bliskiej Stadionowi Śląskiemu, w trakcie wyjątkowego spotkania zorganizowanego 9 czerwca w „Kotle Czarownic” oprócz wspomnianych gospodarzy na jednej scenie pojawiło się również wielu wyjątkowych gości, w tym m.in.: Piotr Rogucki, Paluch, Kev Fox, Natalia Grosiak, Abradab, Katarzyna Nosowska, a także Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny. Jak przenieść atmosferę klubową i przede wszystkim zapewnić doskonałe warunki odsłuchowe każdemu ze słuchaczy, niezależnie od zajmowanego miejsca? Wymaga to oczywiście nie lada przygotowań.
Sygnały wszystkich zespołów i solistów biorących udział w projekcie były miksowane na konsolecie DiGiCo SD5, a więc całego zespołu Andrzeja Smolika, MIUOSH-a wraz z zespołem DJ-ów, którzy rozgrzewali publiczność przed koncertem itd.
Przygotowania
Czerwcowa megaprodukcja była pierwszym koncertem firmy Target Sound na nowo otwartym Stadionie Śląskim i dopiero czwartą produkcją muzyczną zorganizowaną tutaj po oficjalnej inauguracji przebudowanego obiektu 1 października 2017 roku. Przygotowania systemu nagłośnieniowego rozpoczęły się od stworzenia modelu na podstawie pliku CAD przekazanego przez Stadion. Aby ograniczyć jego stopień skomplikowania został przygotowany jednak tylko wycinek stadionu dotyczący tej części, którą należało nagłośnić. Jak przyznała ekipa, wszystkie projekty stworzone w oprogramowaniu Soundvision – w jego najnowszej wersji, która ma również optymalizację kątów – w pełni pokryły się z tym, co otrzymano już po instalacji systemu na stadionie. Zorganizowany na Stadionie Śląskim koncert był największą jak do tej pory produkcją firmy Target Sound, w trakcie której został użyty tylko jej własny sprzęt. Oczywiście w przeszłości miały już miejsce wydarzenia, podczas których ilość sprzętu i stopień rozbudowania całej infrastruktury nagłośnieniowej dorównywały lub nawet przewyższały Scenozstąpieniu, przykładem może być chociażby koncert z okazji Światowych Dni Młodzieży w Katowicach w 2016 roku, na którym oprócz systemu głównego konieczne było zastosowanie aż sześciu wież delay. Ze względu jednak na wielkość produkcji wtedy niezbędne było dopożyczenie sprzętu od innych dostawców. Jak wspomina Darek „Melon” Kowolik, projektant systemu i dyrektor techniczny firmy Target Sound, tamta produkcja była skomplikowana, ale i tak nie tak bardzo jak Scenozstąpienie: – Tutaj na Stadionie Śląskim mieliśmy nie tylko potężny obszar do nagłośnienia, ale jeszcze musieliśmy obsłużyć ponad 260 przelotów! – opowiada Kowolik. Dzięki niedawnym zakupom chorzowskiej ekipy, w ramach których magazyn firmy zapełnił się modułami K1 marki L-Acoustics, teraz było możliwe skonfigurowanie całego systemu nagłośnieniowego już w oparciu tylko o własny sprzęt. – Bardzo się cieszymy, że z kilkoma drobnymi wyjątkami, na stadionie pracuje tylko nasz sprzęt. Koncert był świetną okazją, aby pokazać siłę naszej firmy – mówi Kowolik.
Cały system frontowy był zasilany za pomocą najnowszych końcówek marki L-Acoustics LA12X (po dwie K1 na kanał), natomiast na wszystkich wieżach delay pracowały końcówki L a8. Jak przyznała ekipa, ogromną różnicę robią również nowe końcówki LA12X. W trakcie wielu koncertów, w ramach których korzystano właśnie z tego modelu, nie było ani jednej sytuacji, w której diody choćby zbliżałyby się do limitera. To bardzo wydajna końcówka, która przede wszystkim potrafi oddać bardzo dużo prądu do kolumn.
Potęga systemu
System nagłośnieniowy dla potrzeb Scenozstąpienia przygotowano tylko i wyłącznie w oparciu o rozwiązania marki L-Acoustics. Cały projekt został przygotowany dokładnie w oparciu o zalecenia producenta. Na górze znajdowały się cztery moduły K1-SB, pod nimi dwanaście elementów K1 i jako downfill trzy moduły KARA. Zastosowanie takiego downfillla ułatwiło nagłośnienie obszaru przed samymi gronami. Dzięki temu, że KARA odznacza się horyzontalnym kątem propagacji na poziomie 110 stopni, udało się również ograniczyć liczbę frontfilli, w myśl zasady, że nie warto atakować słuchacza zbyt wieloma źródłami na raz i jeżeli system, który wisi, spełnia swoją rolę, nie ma potrzeby, aby dokładać dodatkowe elementy i narażać się na to, że powstaną dodatkowe filtry grzebieniowe. Ze względu na znaczną odległość między gronami oraz sporą wysokość względem pierwszych rzędów widowni, na całej szerokości okna scenicznego rozstawiono frontfille składające się również z modułów KARA. W sekcji outfill zastosowano po dwanaście modułów K1 na stronę. Jednak ze względu na możliwości konstrukcji scenicznej, również tutaj konieczne było zastosowanie pewnego patentu. Standardowa rama K1 jest wieszana na dwóch wyciągarkach, między którymi odległość musi wynosić 120 centymetrów. Jednak tutaj nie było możliwości takiej konfiguracji, dlatego zastosowano ramę od K2, która może zostać zawieszona na jednej wyciągarce, jednak umożliwia instalację maksymalnie dwunastu modułów i tyle właśnie zostało ich powieszonych. Najniższe częstotliwości były obsługiwane za pomocą trzydziestu dwóch subwooferów KS28 skonfigurowanych w układzie kardioidalnym z opóźnieniami zadanymi w taki sposób, aby wirtualnie zagiąć cały układ subwooferów, gwarantując lepsze pokrycie nagłaśnianej przestrzeni. Zostały one rozłożone w dwóch rzędach po szesnaście sztuk w odstępach co 2,5 metra, między środkami ich obudów. To wszystko wraz z systemem K1, który ze swojej natury oferuje dużo niskich częstotliwości, zapewniło dużą ich ilość w obrębie całej nagłaśnianej przestrzeni, co w przypadku muzyki około hiphopowej, bogatej w syntetyczne brzmienia, ale także transmisji stopy, gitary basowej, kontrabasów, fagotów czy perkusji miało kluczowe znaczenie i dało świetne rezultaty. Aby zapewnić optymalne pokrycie dźwiękiem i doskonały odsłuch wszystkim słuchaczom znajdującym się na widowni, niezależnie od tego czy stali pod sceną w pierwszy rzędach czy zajmowali miejsca na widowni, postawiono cztery wieże delay. Dwie środkowe pracowały w stereo, dlatego że było tutaj słychać również główny system frontowy, natomiast dwie zewnętrzne grona pracowały w mono. Każda z wież była skonfigurowana tak samo: dwa moduły K1-SB, dwanaście elementów K2 i trzy downfille KARA. Cały system frontowy był zasilany za pomocą najnowszych końcówek marki L-Acoustics LA12X (po dwie K1 na kanał), natomiast na wszystkich wieżach delay pracowały końcówki La8. Jak przyznała ekipa, ogromną różnicę robią również nowe końcówki LA12X. W trakcie wielu koncertów, w ramach których korzystano właśnie z tego modelu, nie było ani jednej sytuacji, w której diody choćby zbliżałyby się do limitera. To bardzo wydajna końcówka, która przede wszystkim potrafi oddać bardzo dużo prądu do kolumn.
Łącznie dla potrzeb tej produkcji zastosowano trzydzieści nadajników bezprzewodowych systemów dousznych Sennheiser ew300 G3 IEM i pięćdziesiąt odbiorników.
Firma Target Sound zwraca bardzo dużą uwagę na to, aby wszystkie rozwiązania były instalowane dokładnie w taki sposób, jak życzy sobie tego producent. Co ważne, również wszystkie peryferia towarzyszące systemowi są oryginalne – zarówno akcesoria montażowe, jak i całe okablowanie. Wyjątkiem jest tylko kabel ze złączami Speakon mający pięćdziesiąt metrów, ponieważ takiego rozwiązania po prostu nie ma w katalogu, a jest ono wykorzystywane m.in. w trakcie Intel Extreme Masters w katowickim Spodku, gdzie wszystkie połączenia kablowe muszą być poprowadzone pod sufitem. Projektując cały system dla potrzeb chorzowskiego koncertu należało wziąć pod uwagę wiele czynników, za sprawą których lokalizacja i konfiguracja każdego z gron musiała być wnikliwie przemyślana. Mowa tutaj przede wszystkim o ciężarze gron. Grona główne ważyły wraz z motorami 2100 kilogramów, a więc praktycznie dokładnie tyle, ile miały udostępnione punkty riggingowe. Na przykład z tego powodu, aby nieco odciążyć masę całego grona w roli downfilli, zostały zastosowane moduły KARA, a nie K2, które przychodzą od razu na myśl, gdy rozważamy moduły obsługujące obszar znajdujący się bezpośrednio pod gronami, które mają współpracować z systemem K1. Odchudzenie dotyczyło nie tylko dolnej, ale również górnej części grona. Zamiast dodatkowych modułów K1 zastosowano zestawy K1-SB, dzięki którym uzyskano odpowiednie pokrycie, udało się wydłużyć grono, ale równocześnie odchudzić wagę pojedynczego grona o prawie 100 kg. Cały system został podzielony w taki sposób, że główne grona grały do końca płyty, wchodząc delikatnie na pierwsze rzędy trybun i mniej więcej w tym miejscu grona główne „składały się” z delayami. Wieże delay znajdujące się w odległości 80 metrów od sceny zostały opóźnione o 225 ms względem systemu głównego. Również znajdujące się po dwóch stronach sceny outfille grały płytę i trybuny, łącznie zapewniając nagłośnienie obszaru w odległości 75 metrów od sceny.
Chociaż mogłoby się wydawać, że naprawdę tłoczno było na froncie, to jednak było to niczym w porównaniu do tego, co działo się na zlokalizowanym w lewym wingu sceny stanowisku monitorowym. Stopień zaawansowania i liczba konsolet przypominała to, co znamy
z największych festiwali czy produkcji telewizyjnych na świecie. Cały system został zaprojektowany w taki sposób, że na stanowisku MON pracowały dwie konsolety Soundcraft Vi3000, jedna Vi1000 i jedna DiGiCo SD12. Sygnały orkiestry trafiały do konsolet Vi3000 i Vi1000, po to, aby realizatorzy na froncie nie musieli się martwić o grupy i wysyłkę na monitory, bo na monitorach nie miksuje się całej orkiestry, ale pracuje się na poszczególnych grupach instrumentów. Na Vi3000 był miksowany projekt Andrzeja Smolika, natomiast na DiGiCo SD12 część Jimka, NOSPR-u i MIUOSH-a.
Scena również Made in France
Rozwiązania marki L-Acoustics zostały zastosowane jednak nie tylko na froncie, ale także na scenie. Chociaż zadania odsłuchowe w głównej mierze przejęły systemy bezprzewodowego i przewodowego monitoringu dousznego, to jednak było konieczne wsparcie ich w kilku przypadkach przez fizyczne kolumny. Mowa tutaj m.in. o dwóch pełnopasmowych drumfillach składających się z monitora podłogowego L-Acoustics X12 oraz subwoofera SB18, napędzanych również ze wzmacniaczy LA12X. Dodatkowo na scenie pracowało kilka dodatkowych wedge’y X12, z których korzystało kilku artystów.
Wyjątkowym gościem koncertu, którego obecność również przełożyła się na konieczność przygotowania odpowiedniego zaplecza sprzętowego, był Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Jednak biorąc pod uwagę, że artyści pojawili się na scenie tylko na trzy utwory, praktycznie niemożliwym ze względu na stopień skomplikowania okablowania byłoby opięcie zespołu przy pomocy mikrofonów przewodowych. Dlatego zdecydowano, że chór będzie korzystał z systemu Shure ULX-D z główkami SM58 i Beta58.
Tłok na FOH-u
Ze względu na stopień skomplikowania całej produkcji i liczbę koniecznych do obsłużenia wejść, na stanowisku FOH panował prawdziwy dobrobyt konsolet. Zastosowano m.in. trzy konsolety marki SSL: L200, L350 i L550. Na jednej konsolecie miksowana była cała orkiestra: kwintet, blacha i drewno. Na kolejnej wszystkie instrumenty perkusyjne i chór Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, natomiast model L350 był backupem dla dwóch pozostałych konsolet. Konsolety komunikowały się za pomocą własnego protokołu Blacklight II. Na co zwrócił uwagę projektant systemu, niewątpliwą zaletą stageracków SSL jest to, że mają one wbudowany split analogowy, dzięki czemu można odebrać sygnały 1:1 od dwóch różnych konsolet. Sygnały wszystkich zespołów i solistów biorących udział w projekcie – a więc całego zespołu Andrzeja Smolika, MIUOSH-a wraz z zespołem DJ-ów, którzy rozgrzewali publiczność przed koncertem itd. – były miksowane na konsolecie DiGiCo SD5. Wszystkie sygnały z konsolet były wysyłane bezpośrednio do procesora Newton firmy Outline. Dla potrzeb tej produkcji wykorzystano dwa procesory połączone między sceną a FOH-em za pomocą protokołu Dante przesyłanego po światłowodzie. Ze stageracków do procesora trafiają sygnały lewo, prawo sub. Dodatkowo, oprócz wyjść cyfrowych AES/EBU, wysyłane były również wyjścia analogowe, które w przypadku ewentualnej awarii były przełączane w sposób niezauważalny. Również sygnały z procesora do końcówek były wysyłane dwutorowo: analogowo i cyfrowo.Transmisja między konsoletami DiGiCo a stageboksami odbywała się w oparciu o sieć Optocore. W ramach tej sieci na stanowisku FOH pracowały dwie konsolety DiGiCo SD5 w trybie mirroringu wraz z wtyczkami Waves. Dzięki temu, gdyby cokolwiek stało się jednej konsolecie, natychmiast pracę można było kontynuować na drugiej. Dodatkowo na drugim stacku, na którym pracowali realizatorzy światła i multimediów, zainstalowano konsoletę SD9 umożliwiającą odebranie sygnałów audio, które sterowały oprawą wizualną.
Aby zapewnić optymalne pokrycie dźwiękiem i doskonały odsłuch wszystkim słuchaczom znajdującym się na widowni, niezależnie od tego czy stali pod sceną w pierwszy rzędach czy zajmowali miejsca na widowni, postawiono cztery wieże delay. Dwie środkowe pracowały w stereo, dlatego że było tutaj słychać również główny system frontowy, natomiast dwie zewnętrzne grona pracowały w mono. Każda z wież była skonfigurowana tak samo: dwa moduły K1-SB, dwanaście elementów K2 i trzy downfille KARA.
Witamy w świecie monitorowym
Chociaż mogłoby się wydawać, że naprawdę tłoczno było na froncie, to jednak było to niczym w porównaniu do tego, co działo się na zlokalizowanym w lewym wingu sceny stanowisku monitorowym. Stopień zaawansowania i liczba konsolet przypominała to, co znamy z największych festiwali czy produkcji telewizyjnych na świecie. Stopień zaawansowania i poziom rozbudowania wynikały przede wszystkim z faktu, że cały koncert był podzielony na trzy części. Pierwsza to projekt NOSPR, Jimka (Radzimira Dębskiego) i MIUOSH-a, drugi Andrzeja Smolika z MIUOSH-em i NOSPR, natomiast w trzeciej części do artystów dołączył Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Cały system został zaprojektowany w taki sposób, że na stanowisku MON pracowały dwie konsolety Soundcraft Vi3000, jedna Vi1000 i jedna DiGiCo SD12. Sygnały orkiestry trafiały do konsolet Vi3000 i Vi1000 po to, aby realizatorzy na froncie nie musieli się martwić o grupy i wysyłkę na monitory, bo na monitorach nie miksuje się całej orkiestry, ale pracuje się na poszczególnych grupach instrumentów. Na Vi3000 był miksowany projekt Andrzeja Smolika, natomiast na DiGiCo SD12 część Jimka, NOSPR-u i MIUOSH-a. Dodatkowo były sygnały, które pojawiają się w więcej niż jednej części koncertu, dlatego konsolety musiały się wymieniać kanałami, tak aby danemu wykonawcy podać do jego systemu dousznego dokładnie to, czego potrzebuje. Łącznie dla potrzeb tej produkcji zastosowano trzydzieści nadajników bezprzewodowych systemów dousznych Sennheiser ew300 G3 IEM i pięćdziesiąt odbiorników. Wyjątkowym gościem koncertu, którego obecność również przełożyła się na konieczność przygotowania odpowiedniego zaplecza sprzętowego, był Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Jednak biorąc pod uwagę, że artyści pojawili się na scenie tylko na trzy utwory, praktycznie niemożliwym ze względu na stopień skomplikowania okablowania byłoby opięcie zespołu przy pomocy mikrofonów przewodowych. Dlatego zdecydowano, że chór będzie korzystał z systemu Shure ULX-D z główkami SM58 i Beta58. Dwie osoby śpiewały do jednego mikrofonu. Również w zakresie odsłuchu, co drugi chórzysta dostał odbiornik bezprzewodowy systemu Sennheiser EW300 IEM G3 i każdy słuchawkę do jednego ucha. Wynikało to z faktu, że na co dzień zespół nie śpiewa w uszach, dlatego w obydwu słuchawkach artystom pracowałoby się bardzo niekomfortowo. Chór otrzymywał sygnał z czterech nadajników podzielony na głosy, który trafiał do kilkunastu beltpacków.
Kilka walizek mikrofonów
Tak duży aparat wykonawczy wymusił zastosowanie również potężnej baterii mikrofonów. Kwintet orkiestry został opięty za pomocą klipsów DPA d:vote 4099. Ze względu na fakt, że system wisiał praktycznie w oknie sceny, za sprawą czego dużo niskiego środka wracało na scenę, wszędzie tam, gdzie było to możliwe, zastosowano mikrofony kardioidalne, które pozwalały na ograniczenie ambientu wracającego z systemu głównego. Zastosowano tutaj takie rozwiązania jak: AKG, Neumann TLM, Audio-Technica ATM350, a także Octavy MK12, DPA2011, DPA4011, Neumann KM185/184 i cały zestaw klasycznych mikrofonów instrumentalnych jak Shure SM57, Beta 52 itp. Jeżeli chodzi natomiast o systemy bezprzewodowe, zastosowano rozwiązania Shure ULX-D i UHF-R. Nie lada wyzwaniem było „wstrojenie” wszystkich tych rozwiązań w niezwykle zapełnione pasmo. Z pomocą przyszedł system Shure Axient Digital i zaawansowany Spectrum Manager.
Podsumowanie
Scenozstąpienie to bardzo skomplikowana i wymagająca produkcja dla wszystkich zaangażowanych w jej powstanie ekip, w tym również dla departamentu dźwięku. Aby sprostać temu wyzwaniu, firma Target Sound stworzyła bezkompromisowy system składający się z rozwiązań najwyższej klasy, rozproszonych gron zapewniających doskonałe pokrycie całej nagłaśnianej przestrzeni i z systemem miksującym ze zwielokrotnionymi drogami sygnału gwarantującymi pełne bezpieczeństwo i bezawaryjną pracę. Dzięki temu ponad czterdziestotysięcznemu tłumowi słuchaczy nie umknął żaden dźwięk, a przede wszystkim ani jedno – tak ważne dla muzyki około hiphopowej – słowo. Koncert jest również dowodem na to, że w końcu nie gonimy świata, ale mamy w naszym kraju nie tylko europejskie, ale i światowe ekipy i sprzęt, a wszystko jest tylko kwestią budżetu, który akurat w tym konkretnym przypadku był wystarczająco duży. Parafrazując nazwę projektu, można powiedzieć, że opisywana produkcja to prawdziwe Scenoobjawienie!
Tekst i zdjęcia: Łukasz Kornafel, Muzyka i Technologia